Spis treści
Rok 2019: giełda na ratunek
100% obowiązek sprzedaży wyprodukowanej energii elektrycznej poprzez rynek giełdowy na Towarowej Giełdzie Energii pojawił się w 2019 roku. Poprzedni rok stał pod znakiem znaczących wzrostów kosztów wytwarzania energii z węgla za sprawą podwyżek cen uprawnień do emisji CO2, co wpłynęło także i na ceny prądu. Ówczesny minister energii w rządzie PiS, Krzysztof Tchórzewski postawił na rynek. Uzasadniając plan podniesienia obliga wskazywał na ukrócenie domniemanych manipulacji i transparentność mechanizmów giełdowych.
Ministerstwo komunikowało swoje zamiary z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, w rezultacie kiedy formalnie 100% obligo weszło już w życie, to w rzeczywistości objęło niecałą połowę produkowanej energii elektrycznej. Z jednej strony zwolnieni z niego byli wytwórcy z OZE czy jednostki kogeneracji, z drugiej pionowo zintegrowane grupy energetyczne zawarły kontrakty wewnątrzgrupowe, w których sprzedawały i kupowały spółki z jednej grupy. Obroty na giełdzie wzrosły, ale ważniejszy był przejrzysty mechanizm kształtowania ceny. Na giełdzie widać, ile co naprawdę jest warte.
Rok 2023: zwrot o 180 stopni
Kolejny rząd PiS, utworzony w 2019 roku miał jednak inne zdanie co do roli giełdy. Projekt likwidacji obliga pojawiał się i znikał przez cały 2022 rok, aż w końcu jesienią przybrał formę ustawy, która weszła w życie równo przed rokiem. Przy sprzeciwie prezesa URE obligo zostało całkowicie zlikwidowane, w celu – jak argumentował wtedy rząd – ukrócenia domniemanych manipulacji i doprowadzenia do spadku cen. Dowodów na żadne manipulacje jednak nie przedstawiono.
Wróciły za to transakcje wewnątrzgrupowe, i to w znaczącym wymiarze. Według danych URE, wolumen takich transakcji wyniósł w I kwartale 2023 roku 17,2 TWh, a w tym samym okresie przez giełdę przeszło prawie 35 TWh. W kolejnych dwóch kwartałach bieżącego roku stosunek ten był podobny, w II kwartale odpowiednio 14,5 i 34,5, a w III – 15,5 i 36 TWh. Nie wiemy natomiast jaki wolumen miały transakcje OTC, ponieważ obowiązujące od roku regulacje nie przewidują publikacji tych danych.
W dużym przybliżeniu można ocenić, że ceny w transakcjach wewnątrzgrupowych były wyższe niż na giełdzie, może nie znacząco, ale jednak zauważalnie. Ważniejsze jest jednak to, że cena w nich jest kształtowana w sposób znacznie mniej przejrzysty niż w handlu na giełdzie.
Rok 2024: kolejny zwrot o 180 stopni
Pr5zejmująca właśnie władze koalicja, w pierwszym „energetycznym” projekcie ustawy ujęła także kwestię obliga. Zgodnie z zaproponowanymi zapisami miało wrócić 1 lipca 2024 roku i to w wysokości 100%. Jednocześnie, z mocy prawa transakcje wewnątrzgrupowe miałyby zostać wstecznie, od 1 stycznia anulowane.
Ostatecznie jednak, po politycznej awanturze koncentrującej się wokół zapisów modyfikujących ustawę odległościową dla farm wiatrowych, zostały z projektu wykreślone, razem z propozycjami dla wiatraków.
Czytaj także: Bruksela chce żeby wiatr wiał dla europejskich firm. Ale za jaką cenę?
Jak się jednak dowiedzieliśmy od polityków koalicji, przyszły rząd nie zrezygnuje z obydwu tych spraw. Przywrócenie obliga 1 lipca 2024 roku jest cały czas aktualne, ale ma się pojawić jako projekt rządowy, po przejściu całej ścieżki legislacyjnej. Co oznacza, że wróci do Sejmu za kilka miesięcy. Jaki będzie efekt? Zakładając, że przejdzie też zapis o wstecznym rozwiązaniu transakcji wewnątrzgrupowych, i że ich wolumen cały czas jest taki, jak w pierwszych trzech kwartałach, to teoretycznie obroty energią elektryczną na TGE powinny wzrosnąć o połowę. A ceny będą kształtowane w sposób bardziej transparentny.
Politycy a ceny giełdowe
Na początku grudnia kurs podstawowego instrumentu na 2024 rok – rocznego kontraktu BASE na TGE spadł poniżej 500 zł za MWh, czyli do poziomu najniższego od początku grudnia 2021 roku. Najniższa cena transakcyjna wyniosła 485 zł za MWh, osiągając poziom z 21 listopada 2021 roku.
Warto zauważyć, że jest to też sporo poniżej maksymalnej ceny dla odbiorców wrażliwych w ustawie o ochronie odbiorców, która wynosi 693 zł za MWh. Zakładając utrzymanie tego trendu, ustawowy poziom ochrony, przynajmniej dla odbiorców innych niż gospodarstwa domowe, nie jest już potrzebny. I tak właśnie argumentowali politycy koalicji niewprowadzanie tej ochrony dla małych i średnich firm w 2024 roku. Ostatecznie limit 693 zł za MWh do ustawy wprowadzono, ale w całej dyskusji temat ceny kształtowanej na giełdzie wybrzmiał dość mocno. To bardzo dobrze, bo oznacza to, że giełda będzie traktowana , tak jak być powinna: jako miejsce ustalania w transparentny sposób ceny referencyjnej energii. A im większe obroty, tym cena lepiej odzwierciedla rzeczywistość.
Czytaj także: Gaz ulotnił się z rynku mocy