Spis treści
Większość proponowanych mechanizmów osłonowych wprowadzana jest na pierwszą połowę 2024 roku. Politycy koalicji spodziewają się, że ceny paliw i energii na rynkach nadal mogą spadać i być może w drugiej połowie roku wsparcie nie będzie już potrzebne.
Zamrożenie cen prądu na 2024
Ustawa przedłuża do połowy roku maksymalne ceny energii dla gospodarstw domowych do limitu zużycia (pomniejszonego o 50%, ponieważ obowiązywać ma tylko przez pół roku). Ma to być 412 zł/MWh netto (plus 5 zł/MWh akcyzy). Także powyżej limitu zachowana ma być stawka 693 zł/MWh (plus 5 zł/MWh akcyzy). Tę drugą stawkę, jako cenę maksymalną, płacić mają także samorządy i podmioty użyteczności publicznej.
Zamrożenie cen gazu na 2024
Ustawa przedłuża do połowy 2024 roku zamrożenie cen sprzedaży gazu (200 zł/MWh dla gospodarstw domowych) i jego dystrybucji. Jest to cena maksymalna, a sprzedawcy mogą oferować klientom niższe stawki (obecne giełdowe ceny gazu na kolejne miesiące, kwartały i lata wahają się w okolicach 200-220 zł/MWh).
Utrzymano także dodatkową ochronę w postaci możliwości zwrotu VAT od faktu za gaz dla osób ogrzewających swoje gospodarstwa tym paliwem, utrzymując kryterium dochodowe jako podstawę ubiegania się o taki zwrot.
Zamrożenie cen ciepła na 2024
Ustawa, z pewnymi zmianami, przedłuża także system wprowadzający maksymalne ceny ciepła sieciowego sprzedawanego – tak jak obecnie – gospodarstwom domowym, wspólnotom i spółdzielniom czy podmiotom użyteczności publicznej.
Wyższe dodatki osłonowe
Ustawa zwiększa dodatki osłonowe o wskaźnik inflacji za 2022 rok. Od stycznia do czerwca 2024 będą one wyższe o 14,4%.
Obligo giełdowe: 100% z wyjątkami
Posłowie chcą przywrócenia obowiązkowej sprzedaży produkowanej energii elektrycznej na giełdzie w kształcie, w jakim został on wprowadzony, gdy ministrem energii był Krzysztof Tchórzewski. Obligo giełdowe wyniesie teoretycznie 100%, ale zwolniona z tego obowiązku będzie energia produkowana w źródłach odnawialnych czy kogeneracyjnych.
Obligo giełdowe ma wejść w życie od 1 lipca 2024 roku. Na wniosek wytwórców energii, którzy mają zawarte kontrakty długoterminowe zabezpieczające umowy kredytowe lub kontrakty z PSE, Prezes URE może zwolnić z obliga także i tą część produkcji.
Ustawa rozwiązuje umowy długoterminowe sprzedaży energii, które uniemożliwiałyby realizację obliga. W przypadku kontraktów wewnątrz grup energetycznych, takie umowy wygasnąć mają 31 grudnia 2024, a w przypadku kontraktów ze spółkami spoza grupy kapitałowej, po trzech latach od wejścia w życie ustawy.
Orlen zapłaci prawie 15 mld zł
Cała operacja zostanie sfinansowana na koszt Orlenu. Do tej pory paliwowy czempion był obciążony domiarem od gazu wydobywanego w kraju, którego koszty są wprawdzie owiane tajemnicą, ale wiadomo, że są znacznie mniejsze niż gazu importowanego. Domiar ten obowiązywał jednak od końca 2022 roku. Koalicja chce obciążyć spółkę dodatkowo za okres od października 2021 r. do końca 2022 r. Orlen wydobywa w kraju ok 4 mld m3, całe zużycie w Polsce sięgnie ok. 17 mld m3. Wg informacji portalu WysokieNapiecie.pl koalicjanci wyliczyli, że Orlen zapłaci za cały rok 14,6 mld zł.
Przypomnijmy, że spółki paliwowe i węglowe powinny być objęte specjalnym unijnym podatkiem od nadmiernych zysków, wprowadzonym unijnym rozporządzeniem. Wynosi 33 proc. od dochodu, który przekracza 20 proc. średniego dochodu z lat 2018-2022. Ale rząd nie zdecydował się obłożyć nim Orlenu – zamiast tego zdecydował się właśnie wprowadzić domiar od zysków z krajowego wydobycia. I z tego źródełka, tyle że pogłębionego o 2022 rok, chce także skorzystać koalicja.
Pierwotnie koalicyjny projekt zakładał zamrożenie cen gazu na cały rok oraz zwaloryzowanie zamrożonych cen prądu o wskaźnik inflacji za zeszły rok, czyli o 14,4 proc. Ostatecznie jednak podobno sam premier in spe Donald Tusk uznał, że koalicja nie może być „gorsza” niż obecny rząd, który w swoim projekcie utrzymał zamrożone ceny na obecnym poziomie, bez wskaźnika inflacji. Ostatecznie zamrożono więc ceny gazu na pół roku, podobnie jak ceny prądu.
Odległość wiatraka będzie zależała od jego hałasu
Projekt wprowadza duże zmiany w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, całkowicie zmieniając obecne przepisy. Przede wszystkim ustalenie odległości turbin wiatrowych powiązano z odległością terenów wymagających ochrony akustycznej na postawie maksymalnego emitowanego hałasu. Tu minimalny próg to 300 m w przypadku terenów zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej i zamieszkania zbiorowego, zabudowy zagrodowej, terenów rekreacyjno-wypoczynkowych i usługowo-mieszkaniowych. Odległość stopniowo wzrasta od progu 104 dB (A), przy 110 bB (A) jest to już 606 m. Potem minimalna odległość to już 2 km. Dla przykładu, jeden z producentów podaje, że jego turbina o mocy 4,2 MW emituje 104,9 bB (A), co oznacza, że według zaproponowanych przepisów musiałaby zostać posadowiona w odległości co najmniej 352 m.
W przypadku terenów zabudowy jednorodzinnej, związanej z pobytem dzieci lub młodzieży, domów opieki społecznej, szpitali i uzdrowisk minimalna odległość elektrowni wiatrowej zaczyna się od 400 m i przy 110 dB (A) jest to już 994 m. W przypadku tych terenów opisywana turbina mogłaby zostać zbudowana w odległości co najmniej 607 m. Odległość liczy się od najkrótszego odcinka między elektrownią a budynkiem albo granicą terenu objętego ochroną akustyczną.
W projekcie zapisano też, że minimalna odległość od parku narodowego i rezerwatu przyrody wynosi 300 m.
Szybka ścieżka dla wiatraków i podatek dla gmin
W projekcie zaproponowano, by inwestycje w OZE o mocy powyżej 1 MW, w szczególności w elektrownie wiatrowe, były inwestycjami celu publicznego. Elektrownie wiatrowe mają też być inwestycjami strategicznymi, zgodnie z ustawą o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie.
Lokalizację elektrowni wiatrowych można będzie ustalić poprzez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, zintegrowany plan inwestycyjny albo przez uchwałę rady gminy. To ostatnie rozwiązanie jest nowością zaproponowaną w projekcie. Uchwała miałaby zostać podejmowana na wniosek inwestora, niezależnie od studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego i MPZP, o ile nie ma w nich zakazu budowy elektrowni wiatrowych i teren nie jest przeznaczony pod budynki mieszkalne lub o funkcji mieszanej. Uchwała po wejściu w życie powodowałaby utratę ważności MPZP w części dotyczącej inwestycji w elektrownię. W projekcie wpisano nawet, że w tym przypadku nie jest wymagane uzyskanie zgody na przeznaczenie gruntów rolnych na cele nierolnicze.
Gminy miałyby dostać podatek od elektrowni wiatrowych wysokości 30 zł za każdy kW mocy elektrowni. Inwestor wnosiłby ten podatek co roku do kasy gminy. Te pieniądze gmina mogłaby wydać na ograniczenie ubóstwa energetycznego, rozwój infrastruktury wokół elektrowni wiatrowej i obowiązkowo co najmniej 20 proc. na budżet obywatelski. Z tego podatku zwolniony byłby inwestor, który sprzeda co najmniej 10 proc. produkowanej energii elektrycznej mieszkańcom gminy i skutecznie obejmą oni udziały w mocy zainstalowanej elektrowni. Jednocześnie zmieniono zapis dotyczący zaoferowania tego wolumenu energii mieszkańcom – nie ma to być obowiązek, a jedynie możliwość.
Inne zmiany w projekcie dotyczą wykreślenia zapisów dotyczących odległości elektrowni wiatrowych od sieci najwyższych napięć oraz wykreślenia zapisów dotyczących certyfikacji i rejestru serwisantów turbin wiatrowych.
Projekt wprowadza też możliwość modernizacji istniejących elektrowni wiatrowych, przy czym przy przekroczeniu mocy o 50 proc. wymagane będzie uzgodnienie z RDOŚ.
W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym proponuje się zniesienie ograniczeń dotyczących obowiązku stosowania MPZP przy budowie OZE na gruntach rolnych IV klasy i dla OZE o mocy ponad 1 MW. Przesunięto o dwa lata obowiązek uchwalenia przez gminy planów ogólnych, co oznacza, że studia uwarunkowań zachowają moc do końca 2027 r.
Czytaj także: Zaskakujący bilans rządów PiS w energetyce