Ceny ropy brent znalazły się na poziomach w okolicy 82 USD za baryłkę. Minimum z 30 dni to 79 USD, a maksimum to 91 USD. W ciągu roku światowe ceny obniżyły się o blisko 10%, co ma znaczenie dla efektów zwalczania inflacji przez banki centralne.
– Przed miesiącem duże były wątpliwości dotyczące światowego popytu, OPEC w swym ostatnim raporcie oceniał, że popyt będzie większy, a za spadek cen oskarżał spekulantów – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Do końca roku pozostało niewiele, a więc oddala się scenariusz, że w grudniu ceny wzrosną do 100 USD.
Bazowy scenariusz jest obecnie taki, że ceny z końcem 2023 r. będą bardzo bliskie tych z roku poprzedniego. To oznaczałoby, ze przed nami odbicie cen do 85-90 USD za baryłkę.
– To przy tych poziomach powinno dojść do konsolidacji, a jeśli tak się nie stanie, to przed nami trend spadkowy i po styczniowym szczycie ropa osłabnie – wyjaśnia ekspert XTB. – Byłby to efekt tego, że popyt ograniczony przez banki centralne poprzez podwyżki stóp procentowych nie będzie rósł tak szybko, jak podaż. W połowie 2024 r. cena ropy brent może spaść do 70 USD/baryłka.
Na polskich stacjach paliw sytuacja jest szczególnie ciekawa, bo za nami już wybory parlamentarne. Mieliśmy wcześniej taką sytuację, wywołaną przez PKN Orlen, że ceny światowe spadały, a na polskich stacjach paliw ceny rosły. W dniach poprzedzających wybory Orlen bardzo obniżył ceny, choć sytuacja na światowych rynkach zmierzała w przeciwnym kierunku. Po 15 października światowe ceny spadły z 91 USD do 80 USD (dane z 8 listopada), a Orlen wprowadzał podwyżki.
– Biorąc pod uwagę światowe ceny poziomy 6,50-6,60 zł za litr benzyny Pb95 powinny być utrzymane – ocenia M.Stajniak z XTB. – Sufit powinniśmy zobaczyć przy cenie 6,70 zł, natomiast możemy na ten moment wykluczyć ceny sięgające 7 zł, a cena paliwa nie będzie dodawać nam do inflacji, ponieważ będzie bardzo bliska tej sprzed roku.
Czytaj także: Energiewende odcięta od miliardów, a nafciarze i gazownicy o finansowanie się nie boją