Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Odnawialne źródła energii
  4. >
  5. Wodór
  6. >
  7. Unia ma krytyczny problem z aluminium, a wodorowy boom z brakiem wody

Unia ma krytyczny problem z aluminium, a wodorowy boom z brakiem wody

Zagraniczna prasówka energetyczna: Unia zauważyła aluminiowy deficyt; Nawet Norwegii trudno porzucić diesla; Wodorowy boom się rozpędza: Hiszpania może przeinwestować, a Amerykanom brakuje wody.
sampling aluminum melted before casting
W 2022 r. sprowadzono do UE 2,9 mln ton aluminium pierwotnego, z czego na Rosję przypadło 33 proc. Fot. Depositphotos

W zachodnich mediach opiniotwórczych w ubiegłym tygodniu szczególnie zainteresowało nas pięć energetycznych tematów.

Aluminium krytycznym surowcem dla UE

Reuters analizuje dodanie aluminium, boksytów i tlenku glinu do unijnej listy surowców krytycznych, niezbędnych do transformacji energetycznej, a także do rywalizacji gospodarczej z Chinami oraz USA.

Aluminium jest drugim po stali najczęściej używanym metalem w gospodarce dzięki wysokiej wytrzymałości w stosunku do masy. Jest on też powszechnie używany w zielonych technologiach, dlatego zapotrzebowanie będzie systematycznie rosło wraz z nabierającą tempa dekarbonizacją energetyki, przemysłu i transportu.

Według prognoz Międzynarodowego Instytutu Aluminium do 2030 r. globalny popyt wzrośnie o prawie 40 proc. – do 119,5 mln ton. Jednocześnie produkcja w UE od wielu lat jest w odwrocie z powodu wysokich cen energii i dużego importu chińskich półproduktów. Kryzys energetyczny, związany z agresją Rosji na Ukrainę, spowodował dalsze uszczuplenie unijnego potencjału produkcyjnego.

W latach 2016-2020 średnie zużycie aluminium w UE wynosiło ok. 5 mln ton, z czego 56 proc. pokrywał import. W przypadku boksytów, surowca do produkcji aluminium pierwotnego było to 89 proc. Boksyty w latach 2016-2020 były importowane głównie z Gwinei (70 proc.), Brazylii (14 proc.) i Sierra Leone (10 proc.).

Niepokojące, zwłaszcza w kontekście obecnych relacji politycznych, są natomiast kierunki importu aluminium pierwotnego. W 2022 r. sprowadzono go do UE 2,9 mln ton, z czego na Rosję przypadło 33 proc. Wysoki poziom uzależnienia od rosyjskich dostawców sprawia, że ten metal wciąż nie został objęty unijnymi sankcjami.

Zobacz też: Metale mogą wykoleić unijną transformację energetyczną

Pozostałe najważniejsze kierunki importu to: Mozambik (17 proc.), Islandia (14 proc.), Kanada (4 proc.), a po 3 proc. przypadło na Indie, Kazachstan, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Wielką Brytanię.

Unijny akt o surowcach krytycznych przewiduje, że do 2030 r.: wydobycie ma odpowiadać co najmniej 10 proc. rocznego zużycia, przetwarzanie – za 40 proc., recykling – za 15 proc., a nie więcej niż 65 proc. rocznego zużycia każdego strategicznego surowca na dowolnym etapie przetwarzania może pochodzić z jednego państwa trzeciego.

– Jeśli UE ma osiągnąć wszystkie te cele w zakresie aluminium, to będzie potrzebowała całościowego podejścia, które obejmuje przystępne ceny energii odnawialnej, ponowną analizę ceł importowych i dopracowanie mechanizmu CBAM (tzw. cło węglowe) – konkluduje Reuters.

Norwegii łatwiej odejść od benzyny niż od ropy

Z ropy naftowej trudno jest zrezygnować nawet Norwegii, gdzie samochody elektryczne dominują w sprzedaży nowych pojazdów – podkreśla Bloomberg.

W tym zamożnym skandynawskim kraju dzięki hojnym ulgom podatkowym i programom wsparcia udział „elektryków” w sprzedaży wzrósł z 3 proc. w 2012 r. do niemal 80 proc. w 2022 r. Norweski rząd szacuje, że wsparcie dla rozwoju elektromobilności pochłania rocznie ok. 1,8 mld dolarów.

Jednocześnie zapotrzebowanie na benzynę od 2013 r. spadło o 37 proc. Dla porównania w sąsiedniej Szwecji spadek wyniósł 26 proc., w Niemczech 11 proc., a Danii 10 proc. Oczywiście zasługa w tym również coraz bardziej wydajnych samochodów spalinowych, ale norweski wynik został wyśrubowany dzięki samochodom elektrycznym.

Jest jednak też druga strona medalu. Choć w stosunku do 1990 r. zapotrzebowanie na benzynę spadło w Norwegii o 66 proc., to diesel zanotował wzrost o 17 proc. Dzieje się tak głównie dlatego, że transport ciężarowy jest segmentem, który wciąż nie doczekał się istotnego rozwoju paliw alternatywnych. Podobnie jest chociażby w przypadku dużych maszyn górniczych czy budowlanych.

Zobacz też: Shell brata się z ropą i gazem

Częściowo popyt na ropę w Norwegii okazał się odporny na spadki również dlatego, że od 2008 r. populacja tego kraju rosła średnio o 1 proc. rocznie. Z kolei zamożność norweskiego społeczeństwa przekłada się też na częstsze podróże, co ma wpływ zarówno na wykorzystywanie samochodów na długich trasach, jak i na korzystanie z transportu lotniczego. Zapotrzebowanie na paliwo lotnicze urosło względem 1990 r. o prawie 20 proc.

Ponadto ropa jako paliwo wciąż nie została zastąpiona w transporcie morskim, a jako surowca potrzebuje jej też wiele branż przemysłu do wytwarzania różnego rodzaju produktów.

– Choć doświadczenia Norwegii wskazują, że samochody elektryczne nie są panaceum na emisje CO2, to mimo wszystko mają jednak znaczący wpływ na zużycie paliw kopalnych – stwierdza Bloomberg.

Zobacz również: Importu ropy nie da się tak łatwo uniknąć

Wodorowa bańka” już się nie powtórzy?

„The Economist” zastanawia się, czy z trwającego wzmożenia związanego z wodorem wyłoni się finalnie rentowny przemysł. Autorzy nawiązują przy tym do „wodorowej bańki” inwestycyjnej z 2000 r., gdy rynek duże nadzieje pokładał w szybkim rozwoju samochodów napędzanych wodorem.

Natomiast obecnie wykorzystywanie zielonego wodoru, pozyskiwanego w procesie elektrolizy zasilanym energią odnawialną, jest postrzegane jako jeden z kluczowych elementów transformacji energetycznej oraz dekarbonizacji przemysłu.

Globalne nakłady na projekty wodorowe przyspieszają. W 2020 r. inwestorzy finansowi wydali na nie nieco ponad 2 mld dolarów, a w ubiegłym roku już prawie 8 mld dolarów. Z kolei w ostatnich dniach na niemieckiej giełdzie zadebiutowała z wyceną wynoszącą 3 mld euro produkująca elektrolizery spółka Thyssenkrupp Nucera.

Zobacz także: Jakie elektrolizery wyprodukują zielony wodór w Polsce?

Na całym świecie realizowanych jest aktualnie ponad 1000 projektów wodorowych, a tylko w ubiegłym roku ogłoszono ich ponad 350. Mogą one do 2030 r. zaowocować przedsięwzięciami o wartości ok. 320 mld dolarów.

Jednak głęboka dekarbonizacja wymaga znacznie większych inwestycji. Międzynarodowa Agencja Energii ocenia, że zielony wodór powinien stanowić mniej więcej 10 proc. końcowego zużycia energii do 2050 r. w stosunku do obecnych, śladowych ilości.

Natomiast, aby osiągnąć neutralność klimatyczną w 2050 r. tylko do końca obecnej dekady trzeba – oprócz obecnych 320 mld dolarów – zainwestować kolejne kolejne 380 mld dolarów.

– Na szczęście dla planety istnieją powody, aby sądzić, że ten cykl inwestycyjny może być inny, nawet jeśli niektórym inwestorom powinie się noga. W przeciwieństwie do wydarzeń sprzed 20 lat, gdy entuzjazm generowały samochody napędzane wodorem, tym razem nacisk kładziony jest na emisyjne gałęzie przemysłu czy dalekobieżny transport samochodowy, który trudno zdekarbonizować dzięki samej elektryfikacji – ocenia „The Economist”.

Hiszpania inwestuje za szybko i za dużo?

Co do zagrożeń dotyczących potencjalnego przeinwestowania, to na takie ryzyko wskazuje Bloomberg w kontekście Hiszpanii, gdzie ogłoszono już projekty związane z odnawialnym wodorem o wartości ponad 18 mld euro. Problem polega natomiast na tym, czy również szybko wytworzy się rynek zdolny do odbioru tego paliwa.

Zobacz też: Polska energetyka gaz zastąpi wodorem? To nie takie proste

Co prawda unijny plan REPowerEU zakłada, że do 2030 r. Unia Europejska powinna produkować go 10 mln ton (drugie tyle importować), to jednak inne państwa nie narzuciły aż tak dużego tempa jak Hiszpania – również pod względem rozwoju odpowiedniej infrastruktury przesyłowej. Ponadto w ostatnim czasie rosną napięcia co do niektórych punktów unijnej strategii Zielonego Ładu.

Ponadto na fali społecznego zmęczenia pandemią i inflacją zyskują na politycznej popularności zyskują środowiska prawicowo-populistyczne, które są niechętne kosztownej transformacji energetycznej. Również Hiszpanię w lipcu czekają przyspieszone wybory, co stawia znaki zapytania na dalszym wsparciem tamtejszego sektora wodorowego.

Niemniej hiszpański biznes pozostaje nastawiony optymistycznie co do perspektyw nowej branży. Dzięki swojemu położeniu geograficznemu, które pozwala generować najwięcej energii słonecznej w Europie, państwo ma stać się „wodorową Arabią Saudyjską”.

Z kolei sceptycy odpowiadają, że bezpieczniej byłoby przyjąć bardziej zrównoważony model, czyli wpierw postawić na własną dekarbonizację i wykorzystanie nadwyżek energii do lokalnych potrzeb, a dopiero potem nastawić się na budowanie eksportu.

Zobacz też: Wodorowe królestwa nie powstaną

Nie ma wody, nie będzie zielonego wodoru

Do produkcji zielonego wodoru potrzeba dużych ilości energii, ale również wody i na ten problem napotykają plany inwestycji w USA. Projekty są napędzane subsydiami z ustanowionego przez administrację Joe Bidena programu Inflation Reduction Act, który na wsparcie zielonych technologii przewiduje 369 mld dolarów.

Jak opisuje Reuters, jeden z planowanych hubów wodorowych, ubiegający się 1 mld dolarów wsparcia, miałby powstać w teksańskim Corpus Christi, położonym nad Zatoką Meksykańską.

Jednak z powodu suszy, które od wielu lat doskwierają tej części kraju, konieczne byłoby wybudowanie na potrzeby przedsięwzięcia zakładu odsalania wody pochodzącej z zatoki. To natomiast budzi sprzeciw organizacji ekologicznych i części mieszkańców.

Niedobory wody mogą stanowić spore wyzwanie dla amerykańskich ambicji związanych z zielonym wodorem. Te dotyczą natomiast osiągnięcia 50 mln ton produkcji w 2050 r.

Z danych Rystad Energy wynika, że na krótkiej liście Departamentu Energii, obejmującej 33 przedsięwzięcia w huby wodorowe ubiegające się o wsparcie, dziewięć inwestycji znajduje się w regionach o dużych niedoborach wody. Poza Teksasem są to takie stany Kalifornia, Kolorado, Kansas i Nowy Meksyk.

Globalnie ten obraz jest jeszcze gorszy, gdyż ponad 70 proc. planowanych projektów związanych z zielonym wodorem jest zlokalizowanych w regionach cierpiących na niedobór wody, m.in. takich jak Bliski Wschód.

Zobacz również: Amoniak będzie lepszy niż wodór?

Technologie wspiera:
Elektromobilność napędza:
Zielone technologie rozwijają:
Technologie wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Tydzień Energetyka: Rząd "programuje" podatek dla górnictwa; Nie było manipulacji akcjami EC Będzin; UE wychodzi z Karty Energetycznej; Wodorowy debiut na giełdzie we Frankfurcie; Litwa na energetycznym plusie.
Coal
Zielone technologie rozwijają:
Rynek energii rozwija:
Trwające od paru lat rozbudzanie nadziei na znaczący udział polskich firm w pierwszej fazie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku powoli zaczyna być weryfikowane przez rzeczywistość. Ta niestety nie zawsze bywa spójna z urzędowym optymizmem.
Seascape with a wind farm and gas platform in the Irish Se North Wales
Polski local content w obecnej fazie rozwoju rynku offshore ma - według porozumienia sektorowego - osiągnąć poziom 20-30 proc. Fot. Depositphotos
Technologie wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Polski offshore wspiera:
Materiał Partnera
Drezno/Baranów-Rychtal, 6 lipca 2023 roku – Grupa VSB, wiodąca spółka w sektorze energii odnawialnych, ogłosiła pomyślne oddanie do użytkowania i pełną sprawność eksploatacyjną Farmy Wiatrowej Baranów-Rychtal. Dzięki zainstalowanej mocy 42,6 megawatów (MW), jedenaście turbin wiatrowych, generuje przyjazną dla środowiska energię wystarczającą do zaspokojenia potrzeb około 36 000 gospodarstw domowych rocznie.
Farma wiatrowa Baranów-Rychtal zrealizowana przez VSB zaopatruje w energię elektryczną 36 000 polskich gospodarstw domowych i jest ważnym krokiem w kierunku osiągnięcia krajowych celów w zakresie energii odnawialnej.
Źródło: VSB Grupa.
Zielone technologie rozwijają:
Fotowoltaikę wspiera: