PO, PiS, SLD, PSL, RP, PJN, SP i UP głosujące razem? Takie cuda zdziałać może tylko wspólny wróg. Została nim unijna komisarz ds. klimatu. Dla walki z nią polska lewica zostawiła nawet kolegów z Europy.
Kiedy 16 kwietnia w Parlamencie Europejskim decydowano, czy Komisja Europejska powinna mieć prawo do regulowania rynku uprawnień do emisji gazów cieplarnianych, posłowie tylko z dwóch krajów zagłosowali ponad politycznymi podziałami.
Za zwiększeniem uprawnień Komisji Europejskiej opowiedzieli się wszyscy europosłowie z Danii. Wsparli w ten sposób swoją rodaczkę – komisarz Connie Hedegaard – która była inicjatorką propozycji zwiększającej własną władzę. Dzięki niej Dunka chciała wpłynąć na rynek uprawnień do emisji CO2, zwiększając ich cenę. Wysokie koszty produkcji energii z węgla i gazu miały przekonać resztę Europy do przechodzenia na ekologiczną energetykę równie szybko, jak robią to Duńczycy.
Na drugim biegunie znaleźli się polscy europosłowie. Absolutnie wszyscy, od prawa do lewa, zagłosowali przeciw propozycji komisarz Hedegaard.
– Komisja Europejska nie może działać wbrew państwom członkowskim. Jeżeli godzą się one na jakieś rozwiązania, to nie ma problemu, ale Komisja zaproponowała zastosowanie procedury, zgodnie z którą decyzja [powodująca podwyższenie cen uprawnień do emisji CO2 – red.] będzie należeć jedynie do niej, bez uzgadniania tego z państwami członkowskimi i Parlamentem Europejskim – tłumaczy swoje stanowisko europosłanka Lidii Geringer de Oedenberg z SLD.
Europosłowie z SLD, UP i Ruchu Palikota odcięli się w ten sposób od swoich kolegów z europejskiej frakcji Socjalistów i Demokratów, która w przygniatającej większości chce wzrostu kosztów emisji CO2. Europejscy socjaldemokraci mocno podkreślają swoją „zieloną” stronę.
– Dla mnie niezrozumiałe są głosy polskich eurodeputowanych przeciwko propozycji Komisji. To tylko wzmacnia konserwatywnych polityków, broniących monopoli firm energetycznych. Przecież zgodziliśmy się – wszystkie kraje UE – że stopniowo odchodzimy od paliw kopalnych, budujemy zieloną i innowacyjną gospodarkę niskowęglową. Uzgodniliśmy nawet wspólne cele na 2020 rok – 3×20. I Komisja Europejska musi mieć możliwość prowadzenia działań, które doprowadzą do realizacji tych politycznych celów – mówi Dariusz Szwed z Zielonych, którzy są już jedyną partią popierającą działania komisarz Hedegaard.
Jednak nie tylko polska lewica odwróciła się od europejskich kolegów plecami. Podobnie zagłosowali też socjaliści z Włoch, Rumunii, Bułgarii, Węgier, Czech, a nawet Luksemburga, Belgii i Francji, chociaż ci ostatni ewidentnie pomylili przyciski. W sumie przeciwko propozycji duńskiej komisarz zagłosowało 24, z liczącej 175 osób, frakcji Socjalistów i Demokratów. To wystarczyło do odrzucenia projektu.
Teraz projekt komisarz Hedegaard wróci do prac w komisji środowiska Parlamentu Europejskiego. Jednak nie ma większych szans, aby wyszedł stamtąd wcześniej, niż pod koniec tego roku. W ten sposób jeden z kluczowych projektów europejskiej lewicy – zaostrzająca się polityka klimatyczna – powoli upada pod ciężarem własnych głosów sprzeciwu.