Spis treści
Cztery dni temu kanał pokazujący zdarzenia na polskich drogach opublikował nagranie pod tytułem „Kobieta w Tesli spała za kierownicą na drodze S5”. Temat podchwyciły dziesiątki serwisów internetowych i stacje telewizyjne. W sieci zaroiło się od tytułów „Przerażające nagranie z ekspresówki. Kobieta jechała i spała za kierownicą tesli”, „O włos od tragedii? Kobieta spała za kierownica jadącej Tesli” czy „Spała za kierownicą tesli. Przerażające nagranie z polskiej ekspresówki”.
Nikt nawet nie próbował skontaktować się z kierowcami
Żaden z dziesiątek portali i żadna stacja telewizyjna, które opublikowały filmik, nie próbowała nawet skontaktować się z nagrywającym i nagrywaną, aby upewnić się, że ich tabloidowy tytuł jest zbliżony do prawdy. Jako jedyni porozmawialiśmy z obojgiem. Dotarcie do nich zajęło nam zaledwie kilka godzin. Dzięki temu mamy zdecydowanie pełniejszy obraz sytuacji i możemy z niemal całkowitą pewnością ocenić, że tytuły… są nieprawdziwe.
− Nie zwykłem okazywać agresji na drodze, wiec gdy dojechałem do Tesli, a po kilkuset metrach, gdy nie zjechała, pierwszy wyprzedziłem ją prawym pasem. Oczywiście, że nie zatrąbiłem, bo to jest właśnie agresja. Wyprzedzając spojrzałem w lewo, Tesla miała uchylone okno, a kierowca był oddalony o 4-5 m, więc tak mi się zdawało, że śpi – tłumaczy w korespondencji z WysokieNapiecie.pl pan Kazimierz. − Pojechałem kawałek dalej i w lusterku widziałem, że 4-5 aut za mną też wyprzedza prawym pasem. Jeden gość coś tam kiwał i trąbił. Ja zwolniłem i wtedy nagrałem filmik – opisuje sytuację kierowca mazdy.
Jak działa autonomia poziomu 2?
− Tesla jechała zbyt płynnie jak na zarządzanie przez kierowcę. Po hamowaniu, co widziałem po światłach, zawsze płynnie wracała idealnie w ten sam punkt. To niemożliwe. Po użyciu hamulca przez kierowcę, tempomat trzeba na nowo uruchomić. To jedno z podstawowych zabezpieczeń w samochodzie – tłumaczy autor nagrania.
W tym miejscu pan Kazimierz nie ma jednak racji. Samochody z adaptacyjnym tempomatem utrzymują zadaną im prędkość i zwalniają przed poprzedzającym pojazdem, ale też same przyśpieszają do zadanej prędkości. Wykorzystują do tego radary. W bardziej zaawansowanych wersjach, stosowanych już przez wielu producentów, mogą też same zmieniać prędkość w zależności od ograniczeń rozpoznanych na znakach drogowych lub pobranych z map. Zwolnią także przed skrzyżowaniami czy zjazdami na jakie kieruje ustawiona nawigacja.
Tak wygląda dziś drugi poziom autonomicznej jazdy, coraz popularniejszy w nowych autach. Przy tym poziomie kierowca musi być gotowy w każdej chwili przejąć kierowanie autem, ale na autostradach i ekspresówkach godzinami nie musi naciskać ani gazu, ani hamulca. Mamy już jednak pierwsze odcinku dróg w Europie, gdzie auta mogą skorzystać z trzeciego poziomu jazdy autonomicznej. Kierowca może już na nich − zgodnie z prawem i w określonych warunkach – oderwać wzrok od drogi. Do tego jeszcze wrócimy.
Jak auta pilnują kierowców?
Ponieważ w Polsce dozwolony jest jedynie drugi poziom autonomicznej jazdy, samochody kontrolują zachowania kierowców, aby nie dopuścić do oderwania się przez nich od kierowania autem. Tak robi też Tesla. W dodatku robi to coraz skuteczniej.
− Dłuższa drzemka za kierownicą tesli jest teoretycznie możliwa, ale bardzo mało prawdopodobna. Tesla znacząco utrudniła oszukiwanie systemów bezpieczeństwa. Kamera kontroluje ruchy oczu, a czujniki bardzo dobrze wychwytują, czy kierowca trzyma ręce na kierownicy, czy położył tam jakieś ciężarki – tłumaczy Norbert Cała, dziennikarz technologiczny i użytkownik tesli model 3. − Jeżeli zauważy nieprawidłowości, to pojawiają się sygnały na monitorze i głośny irytujący dźwięk. Jeżeli kierowca nie reaguje, auto wyłączy autopilota i zacznie zwalniać.
Jak dodaje, teoretycznie odrzucając wszystkie aktualizacje oprogramowania przez dwa lata użytkownik mógł pozostawać przy starym oprogramowaniu, gdzie systemy bezpieczeństwa były nieco mniej wyczulone, ale to zwyczajnie mało prawdopodobne, a i takich modeli było wówczas w Polsce jak na lekarstwo, co jeszcze bardziej zmniejsza prawdopodobieństwo. Jednak nawet ze starym oprogramowaniem trzeba zadać sobie jeszcze trud oszukiwania auta.
Kierująca teslą zapisała nagranie z auta
Wiele wątpliwości rozwiewa jednak nagranie z tesli, do którego dotarliśmy. Znaczenie ma po pierwsze fakt, że film został w ogóle zapisany na dysku. − Aby dysponować takim nagraniem, należy wejść w menu auta i nacisnąć przycisk „Zapisz”. Samochód zapamięta wówczas ostatnie 10-11 minut jazdy. Jeżeli tego nie zrobimy, po zakończonej jeździe nagranie, które jest zapisywane „w tle” przepadnie. Teoretycznie pewnie można by zadać sobie trud odzyskiwania takich nagrań z dysku, ale do tego potrzebne byłoby już specjalistyczne programowanie – tłumaczy Łukasz Lewandowski z EV Klubu Polska, który do niedawna także użytkował teslę model 3.
− Jechałam z maksymalną dozwoloną prędkością wyprzedzając zarówno tego kierowcę, jak i dwa jadące przed nim tiry. Zanim zjechałam na prawy pas, aby mógł mnie wyprzedzić, on zjechał na prawy, zrównał się ze mną i widziałam kątem oka, że prawdopodobnie mnie nagrywa. Nie spoglądałam na niego, bo nie wdaje się w żadne utarczki słowne czy machanie rękami. Skupiam się na drodze i ignoruje agresywnych kierowców. Na wszelki wypadek, widząc jak się zachowuje, włączyłam jednak zapis tego kawałka drogi – tłumaczy nam pani Marta.
Nagranie z tesli – „Polskie drogi” XXI wieku
To nagranie z tesli to… polskie drogi w pigułce. Po pierwsze, kierująca teslą nadużywa lewego pasa. Teoretycznie nikt (poza pojazdami uprzywilejowanymi) nie powinien jej jednak wyprzedzać, bo z obu nagrań wynika, że jechała z maksymalna dozwoloną prędkością, a być może nawet szybciej. Bohaterka nagrania systematycznie wyprzedzała kolejne ciężarówki, bez powracania na prawy pas. Wielu kierowców najwyraźniej jechało jednak znacznie powyżej ograniczeń prędkości, bo szybko do tesli dojeżdżali. Wśród nich widać też samochód pana Kazimierza.
Oczywiście, klasycznie, jeden z kierowców dojechał do tesli, trzymał się jej zderzaka, pomrugał światłami i… tesla zjechała na prawy pas. Pan Kazimierz raczej tego nie widział, ale jest to już drugi dowód na to, że bohaterka polskiego Internetu jednak nie spała. Zaraz po wyprzedzeniu jej, kierująca teslą wróciła bowiem na lewy pas, bo na horyzoncie majaczył już jakiś tir do wyprzedzenia.
Po chwili kolejny kierowca dojeżdża z dużą prędkością do tesli, ale zamiast zwyczajowo trzymać się jej zderzaka i mrugać światłami, zgodnie z prawem wyprzedza ją prawym pasem. Po sekundzie dowiadujemy się jednak dlaczego – drugą rękę trzymał przy uchu, najprawdopodobniej rozmawiając przez telefon.
Na nagraniu widać też auto pana Kazimierza. Tak jak tłumaczył, najpierw wyprzedził teslę, później poczekał na nią, wyjął telefon i prowadząc samochód nagrywał auto obok. Stworzenie pewnego niebezpieczeństwa na drodze można by jednak usprawiedliwić chęcią zapobieżenia popełnianiu wykroczenia przez kierująca teslą. Nagranie, zamiast na policję, trafiło jednak do Internetu.
Te „Polskie drogi XXI wieku” kończy odcinek, w którym media – nie próbując nawet zweryfikować faktów – wydają wyrok na kierującą, powielając nagranie z – niemal na pewno – nieprawdziwym opisem. Wszyscy w Polsce czekali na nadejście tych czasów, gdy auta będą jeździć same, film świetnie się więc klikał, a w komentarzach – co tez bardzo polskie – ulało się wiele żółci.
Przed nami kolejne poziomy autonomii
Do aut, które rzeczywiście prowadzone są bez stałej uwagi kierowcy, przyjdzie na jednak wkrótce przywyknąć. W Niemczech pierwszy producent (Mercedes) uzyskał już dopuszczenie do stosowania autonomii poziomu trzeciego na wybranych odcinkach autostrad. Kierowca może tam w określonych warunkach – zgodnie z prawem − oderwać już na chwilę wzrok od drogi.
W Kalifornii na drogach publicznych dopuszczone są już auta z autonomią poziomu czwartego – jeżdżą już bez kierowcy po wybranych miastach. Możemy tam zamówić taksówkę Waymo, która przyjedzie bez kierowcy i sama dowiezie nas do wyznaczonego w aplikacji celu.