Spis treści
Bomba wybuchła na Twitterze. Anna Hubert z brukselskiej firmy doradczej Contexte Énergie wrzuciła w czwartek (15 czerwca) fragment poprawki do unijnego rozporządzenia o rynku energii. Poprawka przewiduje możliwość utrzymania rynku mocy dla elektrowni niespełniających unijnego standardu emisji 550 g CO2/kWh. Rynek mocy miał dla nich wygasnąć w 2025 r. Fragment z Twittera mówi o warunkach, ale urywa się w kluczowym miejscu. Portalowi WysokieNapiecie.pl udało się ustalić jakie są te warunki.
Po pierwsze, rynek mocy dla jednostek węglowych ma obowiązywać do 2028 r. czyli trzy lata dłużej niż przewidywano. Po drugie, kontrakty mocowe trzeba przyznawać w „konkurencyjnym procesie” czyli poprzez aukcje.
Po trzecie, wydłużenie okresu może objąć tylko jednostki już działające na rynku mocy. Po czwarte, można przyznać tylko kontrakty jednoroczne. Oczywiście te warunki mogą się jeszcze bardzo mocno zmienić, negocjacje będą długie i trudne. Samo pojawienie się takich zapisów oznacza jednak istotny przełom.
Scenariusz komisarza Fransa
Zapisy zostały oficjalnie wypuszczone przez szwedzką prezydencję, co oznacza, że były konsultowane z większością państw UE i znajdzie się dla nich poparcie w trakcie przyjmowania tzw. ogólnego stanowiska państw UE. To podstawa do negocjacji z Parlamentem Europejskim w trakcie tzw. trilogu. Stanowisko ogólne ma być przyjęte w poniedziałek (19 czerwca). Jest więcej niż prawdopodobne, że zgodziła się na to także Komisja Europejska.
To spore osiągnięcie polskich negocjatorów z resortu klimatu, którzy wykorzystali poparcie Włoch, również chcących utrzymać rynek mocy dłużej oraz Francuzów, walczących o wsparcie dla elektrowni jądrowych. WysokieNapiecie.pl przewidywało taki scenariusz od chwili gdy w marcu 2022 r. unijny komisarz ds. klimatu Frans Timmermans stwierdził, że jeśli Polska chce „nieco dłużej” stosować węgiel aby nie budować nowych elektrowni gazowych to jest to możliwe.
– Polska i kilka innych krajów ma plan odejścia od węgla, ale w okresie przejściowym chce używać gazu ziemnego i dopiero potem przejść na OZE. Jeśli zdecydują się pozostać dłużej przy węglu, ale potem od razu przejdą na OZE, to wciąż będzie się mieścić w parametrach polityki klimatycznej – mówił Timmermans.
Zobacz więcej: Bruksela proponuje Polsce energetyczny handel
Minął ponad rok i ten scenariusz może się ziścić. Co to oznacza?
„Lolek” skacze jak opętany
Polskie Sieci Elektroenergetyczne cały czas ostrzegają, że po 2025 r. będą miały problem ze zbilansowaniem systemu elektroenergetycznego. Wprawdzie rośnie nam bardzo dynamicznie liczba megawatów w odnawialnych źródłach energii, ale cały czas nie wiadomo co będzie je bilansować, gdy nie wieje i nie świeci. Jeśli wszystkie nierentowne elektrownie węglowe zostaną zgodnie z planem wyłączone po 2025 r. to uzbiera się 3500 MW.
Częściowo zastąpią je nowe bloki gazowe w Dolnej Odrze, Ostrołęce, Adamowie i Grudziądzu, ale i tak możemy mieć deficyt mocy sięgający na początek kilkuset MW, potem szybko rosnący, w miarę jak znikać będzie coraz więcej węglówek.
I nie bardzo widać czym je szybko zastąpić, bo apetytów i szans na budowanie wielu bloków gazowych nie ma, a i sens ich budowy jest coraz bardziej wątpliwy, bo nie wiadomo skąd brać gaz.
Po 2029 r. raptownie rośnie tzw. Lolek czyli wskaźnik LOLE (lost of load expectations). Mówi on, przez ile godzin w roku możemy mieć do czynienia z deficytem mocy w systemie. Przyzwoity „Lolek” nie powinien wynosić więcej niż 3 godziny, w Polsce model wylicza w 2030 r. 1040 godzin. To oznacza, że przez prawie dwa miesiące w roku PSE będzie mieć problem ze zbilansowaniem systemu.
Wydłużenie czasu życia starych bloków węglowych, choć pewnie nie spodoba się organizacjom ekologicznym, niekoniecznie musi być czymś złym. Jeśli jednocześnie będzie rosła nadal moc zainstalowana w OZE i magazynach energii, to bloki węglowe będą pracować coraz mniej godzin w roku, będą więc zużywać coraz mniej węgla i emitować coraz mniej CO2. To właśnie scenariusz sugerowany przez komisarza Timmermansa.
Gdzie jest polski plan?
Ale żeby się ziścił, to potrzebne jest też kilka warunków, które leżą po stronie polskiej.
Po pierwsze stare węglówki muszą być na chodzie jeszcze przez kilka lat. To bloki zbudowane w większości w czasach Edwarda Gierka, niektóre – Bełchatów i Opole – w latach 80 ubiegłego wieku. W każdy blok trzeba włożyć ok. 100 mln zł, żeby uczynić go bardziej elastycznym, zdolnym do lepszej współpracy z PV i wiatrakami. Żeby miało to sens, węglówki muszą po prostu szybciej się odpalać i szybciej „podjeżdżać” oraz „zjeżdżać” z mocą.
To miało być zrobione dzięki wykorzystaniu efektów programu Bloki 200+, tyle że na razie nikt nie ma zamiaru się tym zajmować, gdyż wciąż nie jest rozstrzygnięta sprawa powołania NABE. Spółki energetyczne już nie czują się właścicielami węglówek, bo zaraz mają je oddać do NABE, ale formalnie tej spółki nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie. Jeżeli nikt teraz nie będzie się zajmował starymi blokami, to za kilka lat wyremontowanie ich i dostosowanie do nowych warunków będzie trudniejsze i droższe.
Czytaj więcej: Stare elektrownie tracą czas, bo spółki czekają na NABE
Przy okazji powołania NABE pojawia się jeszcze jeden problem – skoro po 2025 r. węglówki mogą dostać kontrakty mocowe wyłącznie w drodze aukcji, to jak to zorganizować, jeśli wszystkie znajdą się w jednym podmiocie, czyli NABE? Trudno sobie wyobrazić, aby Bruksela uznała to za „konkurencyjny proces”.
Od ludzi znających temat usłyszeliśmy, że jest kilka możliwości, np. pozostawienie trzech spółek zamiast jednego NABE lub też zorganizowanie dodatkowych aukcji mocowych jeszcze przed formalnym powstaniem NABE. Aukcje taką można jednak najwcześniej zrobić w 2024 r., co oznaczałoby, że samo powstanie NABE mocno się odwlecze, co zresztą i tak się dzieje.
Do uchwalenia przepisów o wydłużeniu rynku mocy jednak droga daleka, bo nawet jeśli uda się przyjąć „stanowisko ogólne” państw, to dużo trudniejsze będzie przekonanie Parlamentu Europejskiego. Dlatego właśnie potrzebny jest spójny i przekonujący plan transformacji energetycznej. Przed wyborami już się go nie doczekamy, bo prace nad Polityką Energetyczną Państwa do 2040 zawieszono.