Wprowadzenie zmian w składzie zarządu Taurona okazało się dla Skarbu Państwa nadspodziewanie trudne. Wygląda jednak na to, że koniec końców przeciąganie liny między spółką a ministerstwem skarbu zakończy się odwołaniami w zarządzie. Na razie rada jest szczuplejsza o dwóch członków.
Konflikt z resortem skarbu zaczął się w ubiegłym tygodniu. We wtorek Tauron zagrał va banque – wydał komunikat w którym ujawnił warunki brzegowe przejęcia kopalni Brzeszcze. Chciał ogłoszenia przetargu przez spółkę Restrukturyzacji Kopalń. Ceną miała być symboliczna złotówka, a kopalnię przejać miał nie bezpośrednio Tauron, ale stworzona spółka celowa, w skład której weszłyby oprócz niego Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego oraz według naszej informacji – Zespół Elektrowni Wodnych Niedzica (też państwowy), dysponujący sporym zapasem wolnej gotówki. Dzięki temu Tauron , który dziś już jest mocno zadłużony nie obciążałoby swego bilansu przejęciem kopalni Brzeszcz.
Inne warunki Taurona? Spółka Restrukturyzacji Kopalń powinna zrestrukturyzować Brzeszcze na swój koszt, m.in obniżyć zatrudnienie do 828 etatów. Ponad 700 osób miałoby zostać zatrudnione przez zewnętrzne firmy, a pensje uzależnione od wyników kopalni (podstawa 5 tys. brutto).
W ten sposób katowicka spółka chciała uniknąć ryzyka zwrotu pomocy publicznej bądź wymuszonego zamknięcia kopalni przez Komisję Europejską. Przypomijmy, że Brzeszcze przeszły do SRK z Kompanii Węglowej na początku roku wraz z kopalnią Sośnica. SRK dostała z budeżetu kilkaset mln zł. Ale unijna dyrektywa zakazuje pomocy na restrukturyzację kopalń, możliwa jest tylko wsparcie przez państwo ich zamykania. Dlatego według naszych źródeł w Brukseli tamtejsi urzędnicy nie dopuszczają nawet zwrotu pomocy po przejęciu kopalni. Musi ona zostać zamknięta.
Oferta SRK była według naszych źródeł zupełnie rozbieżna. Spółka chciała dopiero wycenić kopalnię, a w dodatku do ceny powinna być doliczona pomoc publiczna, którą już Brzeszcze dostały. Zapewne w ten sposób SRK chciała zabezpieczyć sobie zaskórniaki na ewentualne żądanie zwrotu pomocy przez KE.
Dlaczego resort skarbu nie zdecydował się na wariant proponowany przez Tauron? Tego możemy się tylko domyślać. Chodziło prawdopodobnie o to, że przejęcie na warunkach sugerowanych przez zarząd zirytowałoby związkowców. Z ich punktu widzenia nie do przyjęcia jest m.in. proponowana przez Tauron redukcja zatrudnienia i zarobków. A dla resortu skarbu ważne jest szybkie przejęcie, które przy rozpisywaniu przetargu nie wchodzi w grę.
Tak czy inaczej, na piątek zwołano posiedzenie rady nadzorczej Taurona. Jedynym punktem obrad były zmiany w składzie zarządu. Do nich jednak nie doszło. Powód? Nieoficjalnie wiadomo, że na posiedzeniu pojawiło się tylko czterech z dziewięciu członków rady nadzorczej, podczas gdy Skarb Państwa desygnował pięciu. Według naszych ustaleń czterej obecni nadzorcy do właśnie ci, których wskazał resort skarbu. Ale nieobecność jednego z nich (możemy się domyślać, że był nim Marek Ściążko, którego odwołanie Tauron ogłosił w ciągu dnia) zablokowała zmiany. Później było na tyle gorąco, że z przewodniczenia radzie i obecności w niej zrezygnował rektor AGH Antoni Tajduś.
Co dalej? Jak podała na swoim blogu Karolina Baca-Pogorzelska, druga próba odwołania zarządu Taurona nastąpi za kilka dni. Najpierw Skarb musi powołać dwóch członków rady nadzorczej. Według „Pulsu Biznesu” ministerstwo na miejsce obecnego prezesa Dariusza Lubery chciało powołać Jerzego Kurellę, wcześniej członka zarządu PGNiG. Można sobie zadać pytanie czy dalej będzie chciało zrealizować ten cel i czy inne państwowe spółki patrząc na sytuację w Tauronie nie „stracą zapału” do wspierania prób ratowania górnictwa.
Podstawą złożenia przez Tauron oferty nabycia części aktywów były opinie i ekspertyzy doradców wskazujące powyższe podstawowe założenia opłacalności projektu, jak również określające poziom nakładów inwestycyjnych na lata 2016-2018 w wysokości 253 mln zł oraz zakładające docelowy roczny poziom wydobycia wynoszący ok. 1,5 mln ton od 2017 r.
W opinii Taurona i jego partnerów jedynie spełnienie powyższych warunków mogłoby zagwarantować opłacalność projektu i funkcjonowanie nowej kopalni w Brzeszczach.