Spis treści
Projekt zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przeszedł pierwsze czytanie w sejmowych komisjach. Prace nad zmianą tej ustawy toczą się od początku 2022 r. Teraz przyspieszyły, ponieważ jest to jeden z kamieni milowych, jakie musi Polska spełnić, by uzyskać wypłaty funduszy z Krajowego Planu Odbudowy. Polska zobowiązała się wprowadzić wymóg przygotowania i przyjęcia przez wszystkie gminy długoterminowych strategii związanych z zagospodarowaniem przestrzennym. Ma to być tzw. plan ogólny, który zastąpi obecne studium o zagospodarowaniu przestrzennym. Gminy będą zobowiązane przyjąć do końca 2025 r. – przewiduje projekt.
– Studium zagospodarowania, gdy gmina chciała się powołać na nie przy wydawaniu warunków zabudowy, można było to podważyć. Tutaj, akt prawa miejscowego oznacza, że wszystkie warunki zabudowy i pozwolenia będą musiały być zgodne z planem ogólnym – wskazał w sejmie Piotr Uściński, wiceminister rozwoju i przedsiębiorczości. Uściński podkreślił jednocześnie, że wydane przed wejściem w życie ustawy decyzje o warunkach zabudowy nie stracą ważności. Dzięki temu gminy nie będą płacić odszkodowań. – Nie chcemy praw nabytych tą ustawą wygaszać – powiedział wiceminister podczas pierwszego czytania w Sejmie projektu.
Po wejściu w życie ustawy warunki zabudowy będą ważne tylko 5 lat.
Łatwiej o plan, ale trudniej o teren
Inwestorzy w OZE ruszyli teraz do urzędów gmin, by jeszcze na podstawie obecnych przepisów uzyskać decyzje o warunkach zabudowy dla farm słonecznych. – Składają na siłę wnioski o wydanie warunków zabudowy, a samorządy już wstrzymują się z wydawaniem takich decyzji, wyczekując nowych przepisów – opowiada Ewa Magiera, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki.
Nowela wprowadzi postępowanie uproszczone w sporządzaniu i uchwalaniu planu miejscowego lub jego zmiany, m.in. w celu wyznaczenia terenu pod instalacje OZE. Będzie też możliwość uchwalenia na wiosek inwestora zintegrowanego planu inwestycyjnego.
PSF ocenia jednak, że niektóre zaproponowane w projekcie rozwiązania prawne zablokują dalszy rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce, wyhamują transformację energetyczną i w efekcie obniżą konkurencyjność gospodarczą kraju. Znowelizowana Polityka Energetyczna Polski przewiduje – że przy założeniu racjonalnego wzrostu – w 2030 r. w Polsce może funkcjonować 27 GW mocy w fotowoltaice; w 2040 r. może być to już 45 GW. Tymczasem planowane przepisy dotyczące stawiania dużych OZE na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego mogą utrudnić budowę nowych mocy słonecznych.
Mniej słońca na terenach rolnych
Zmiana przepisów sprawi, że tylko farmy słoneczne o mocy do 150 kW będzie można stawiać na najpowszechniejszych w Polsce gruntach tylko na podstawie planu zagospodarowania przestrzennego. Wyłączenie z regulacji gleb IV klasy jest z punktu widzenia branży OZE kluczowe.
– Grunty klasy IV, stanowią ok. 40 proc. gruntów rolnych w Polsce. Dotychczas powszechnie uznawane były – także w obowiązującym ustawodawstwie – za grunty praktycznie nieprzydatne do produkcji rolnej. Dlatego znacznie łatwiej było na nich lokować instalacje OZE. Chcemy, żeby tak pozostało – mówi Dariusz Mańka, ekspert ds. legislacji w PSF
Lokowanie farm PV na glebach klasy IV jest korzystne dla rolników. Ceny za dzierżawę dochodzą do 20 tys. zł rocznie za hektar (w ubiegłym roku było to kilkanaście tysięcy złotych). To dla wielu gospodarstw rolnych, które nierzadko są w trudnej sytuacji finansowej, bardzo duże wsparcie dochodów. Inwestycje OZE to także wpływy z podatków dla lokalnych społeczności. Po zakończeniu dzierżawy działki pod farmę słoneczną grunt może potem służyć rolnikom – uważa Karolina Nawrot z Fundacji Kwietnej. Jak tłumaczy, pozostawienie gleby bez orki i odpowiednio dobrane gatunki roślin przyspieszają proces regeneracji, w tym także oczyszczania gleby z niepożądanych substancji i pierwiastków.
Planowanie z głową, czy na kolanie?
Podczas posiedzenia komisji w Sejmie posłowie z opozycji i strona samorządowa wskazywali na nierealny termin uchwalenia planów ogólnych gminy – do końca 2025 r. Przyjęcie takich planów to długotrwały i kosztowny proces. W KPO dla samorządów przewidziano na ten cel 900 mln zł, ale to może być za mało. – Plany ogólne to nowy instrument planistyczny zastępujący obecne studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy i docelowo nadrzędny wobec miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i decyzji o warunkach zabudowy – tłumaczy Dariusz Mańka.
Pozostawienie wydanych już warunków zabudowy i jednocześnie obowiązek uchwalenia planów ogólnych będzie jednak bardzo trudnym zadaniem. W dodatku w przyszłym roku przypadają wybory samorządowe. Zdaniem wiceministra Piotra Uścińskiego, nie jest to jednak problemem, termin jest „realny i możliwy do wprowadzenia”, a plany ogólne będzie można „łatwo uchwalić”.
Projekt został skierowany do pracy w podkomisji nadzwyczajnej (druk 3097).