Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Rynek
  4. >
  5. Kim jest „państwowa osoba prawna”, którą rząd chce zwolnić z energetycznego domiaru?

Kim jest „państwowa osoba prawna”, którą rząd chce zwolnić z energetycznego domiaru?

Od kilku dni rynek huczy od plotek co kryje się za planami rządu wyłączenia spod podatku od wysokich cen energii elektrycznej prądu wytwarzanego w OZE przez „państwowe osoby prawne”. Teorii jest bez liku, w tym kilka spiskowych. Jednak wyjaśnienie całej historii jest dość banalne.
The famous water conservancy project: Gezhouba

Tajemniczo brzmiący przepis pojawił się w rządowym projekcie ustawy o elektrowniach szczytowo-pompowych, która ma być dziś (9.03) omawiana w sejmowej komisji skarbu. Zgodnie z nim, spod odpisu na Fundusz Wypłaty Różnicy ceny mają być wyłączone instalacje OZE „które są własnością, w zarządzie lub w użytkowaniu państwowej osoby prawnej w rozumieniu art. 3 ust. 1 ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym”.

Uzasadnienie ogranicza się do jednego zdania. Zwolnienie doprowadzi do „zmniejszenia obciążenia administracyjnego dla tych jednostek oraz ograniczy przepływ środków między jednostkami finansów publicznych”. Już wpłacone pieniądze mają być zwrócone.

Odpis na fundusz to specjalny podatek, którzy nałożono na wytwórców energii. Powyżej określonego pułapu cen (innego dla różnych technologii OZE, węgla brunatnego, kamiennego i gazu) muszą oddawać wszystkie zarobione pieniądza na specjalny Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. Z kolei pieniądze z Funduszu mają posłużyć do wypłaty rekompensat.

Ustawa o elektrowniach szczytowo-pompowych pojawiła się w Sejmie w piątek po południu. Portal WysokieNapiecie.pl jako pierwszy poinformował o dziwnie skonstruowanym przepisie, ale rozwiązanie zagadki „o co chodziło ustawodawcy” zajęło nam trzy dni.

Na pewno nie chodzi o giełdowe grupy energetyczne w których Skarb Państwa jest najważniejszym akcjonariuszem– PKN Orlen, PGE, Enea i Tauron nie są „państwowymi osobami prawnymi” w rozumieniu ustawy.

A może chodzi o spółki ze 100 proc. udziałem Skarbu Państwa, które również są państwowymi osobami prawnymi? Takich spółek jest bez liku, np. elektrownia wodna w Niedzicy, ale nie pasuje tu konstrukcja przepisu – ustawa o ESP odsyła do art. 3 ust 1, a 100 proc. spółki skarbu państwa są wymienione w punkcie 2. Zatem kto?

Rządowi odeszły wody

Według naszych informacji ukrytym beneficjentem i mimowolnym chyba sprawcą zamieszania okazało się Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.

Wody Polskie zarządzają 21 elektrowniami wodnymi o łącznej mocy 21 MW. Produkcja sięga 74 GWh – w skali kraju to wielkość praktycznie niezauważalna. Wody Polskie sprzedają swoją energię po cenach indeksowanych giełdą, biorąc pod uwagę średnie ceny w 2021 i 2022 r. sprzedaż prądu przyniosła im łącznie pond 50 mln zł w zeszłym roku. To nie jest mała kwota dla Wód, ale trzeba pamiętać, że dostają co roku ok 1 mld zł samej dotacji budżetowej. W 2021 było to nawet 1,6 mld zł.

Należąca do Wód Polskich elektrownia Mylof na Pomorzu powstała  w połowie XIX w. Może śmiało startować w konkursie na najładniejszą elektrownię w kraju. Fot. K. Hilbrycht/Wody Polskie
Należąca do Wód Polskich elektrownia Mylof na Pomorzu powstała w połowie XIX w. Może śmiało startować w konkursie na najładniejszą elektrownię w kraju. Fot. K. Hilbrycht/Wody Polskie

Do tego, że chodzi o Wody Polskie doszliśmy drogą dedukcji, rozmawiając z licznymi ludźmi z branży. Art. 3 ust.1 ustawy o zarządzaniu mieniem państwowym wymienia różne „państwowe osoby prawne”, które ewentualne mogłyby być zainteresowane. Ale są to muzea, instytuty, placówki naukowe, itp instytucje które absolutnie nie mają dziś zainstalowanych 3 MW w fotowoltaice czy wiatrakach (podatek płaci się od pojedynczych instalacji powyżej 1 MW albo 3 MW łącznie).

Fałszywe okazały się też tropy prowadzące do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i Generalnej Dyrekcji Dróg Państwowych i Autostrad. W grę mogą ewentualnie wchodzić Lasy Państwowe, ale nie natrafiliśmy na ślad jakiejkolwiek ich roli.

Zapytaliśmy więc Wody Polskie o to czy płacą domiar na Fundusz, czy prosiły Ministerstwo Klimatu i Środowiska bądź inny resort o zwolnienie z wpłaty na Fundusz i czy propozycja zmian była z nimi konsultowana.

Biuro prasowe odpowiedziało nam, że Wody Polskie dokonują odpisu na Fundusz, nie prosiły o zwolnienie a propozycja zmian konsultowana z nimi nie była.

O zwolnienie zapewne rzeczywiście nie proszono, ale o zmianę przepisów już tak.

Dlaczego woda jest gorsza od wiatru?

Praprzyczyną całej sprawy jest niesprawiedliwe – zdaniem branży – potraktowanie elektrowni wodnych przez ustawodawcę. Pułap cen, powyżej którego elektrownie wodne muszą płacić podatek  wynosi 270 zł za MWh, dla wiatru to 295 zł, a dla PV 355 zł.  Wynika to z cen referencyjnych w aukcjach OZE – wiatr i PV dostały 100 proc. ceny referencyjnej a woda 40 proc.

Wiatr i PV po protestach dostały jeszcze 50 zł dodatku „inwestycyjnego”. Przeciw niesprawiedliwym zasadom dyskryminującym elektrownie wodne protestowało Towarzystwo Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych, ostatecznie jednak nie miało wielkiej motywacji ekonomicznej do dalszych działań bo ich członkowie mieszczą się w limicie 3 MW łącznie poniżej którego nie płaci się domiaru.

Zaś właściciele dużych elektrowni wodnych czyli spółki skarbu państwa położyły uszy po sobie i płacą bez protestu.

Minister listy pisze

 A Wody Polskie 27 stycznia poskarżyły się swojemu macierzystemu resortowi czyli ministrowi infrastruktury. Minister Marek Gróbarczyk poparł ich postulaty. W piśmie do minister klimatu Anny Moskwy wysłanym 27 lutego czytamy o „gorszym traktowaniu hydroenergetyki” względem pozostałych źródeł OZE. „Niezbędne jest podjęcie przez MKiŚ działań legislacyjnych bądź interpretacyjnych, które pozwolą wyeliminować przedmiotowy problem” – napisał minister Gróbarczyk i poprosił o informację zwrotną do 3 marca czyli w ciągu pięciu dni.

Rząd przyjął projekt 28 lutego i nagle pojawił się w nim przepis o „państwowych osobach prawnych”

Tutaj kończy się już wiedza z dokumentów i wchodzimy w sferę domysłów. Minister klimatu Anna Moskwa była  z Markiem Gróbarczykiem przez dwa lata w resorcie gospodarki morskiej, z kolei odpowiadająca za kwestie podatku wiceminister Anna Łukaszewska-Trzeciakowska pracowała trzy lata temu w Wodach Polskich.

Można zatem przypuszczać, że oprócz formalnych pism nastąpiła nieformalna „wymiana myśli”, w rezultacie której sprawę załatwiono. Ale niestety nie tak, jak powinna zostać załatwiona zgodnie z zasadami legislacji.

Jak napisać przepis żeby nikt się nie domyślił

Zamiast zmiany modelu według którego  płacą domiar elektrownie wodne, zdecydowano się po prostu  zwolnić z podatku Wody Polskie, przy czym przepisy napisano w taki sposób żeby nikt, broń Boże, nie domyślił się o co chodzi.

Uzasadnienie ustawy sugeruje, że gdyby Wodom Polskim odebrano za dużo w formie podatku od sprzedaży energii, to trzeba by zwiększyć dotację budżetową dla Wód. Z informacji branży wynika, że w grę wchodzi 50 proc. przychodów elektrowni wodnych czyli dla Wód Polskich ponad 20 mln zł.

Czy rzeczywiście chodzi o taką kwotę? Gdyby sprawę załatwiono „po bożemu”, załączono plan finansowy Wód Polskich i jakieś wyliczenia, to wszystko byłoby jasne. A tak to nie wiemy, czy rzeczywiście utrata 20 mln zł oznacza „wywrócenie się” planu finansowego Wód, nie wiemy jakie przychody ze sprzedaży energii miały w swoim planie finansowym na 2023 r. i na ile domiar je zmienił.

Czytaj także: Podmorski kabel połączy Polskę i Litwę później i drożej

A być może resort klimatu uznał, że nie może zwalniać z podatku tylko Wód Polskich bo pośrednio oznacza to, że wyliczenie podatku dla elektrowni wodnych jest rzeczywiście niesprawiedliwe. Więc lepiej jakoś sprawę zakamuflować, zwalniając z podatku owe „państwowe osoby prawne”, chociaż sprawa dotyczy tak naprawdę tylko jednej „osoby”.

Po zwolnieniu Wód Polskich z podatku państwowe elektrownie wodne mogą dalej narzekać  na dyskryminację, ale niespecjalnie się do tego palą. Domiar będą też płacić dwie elektrownie prywatne. Kuriozalna jest zwłaszcza sytuacja elektrowni wodnej w Krakowie należącej do kościelnej Fundacji ks. Siemaszki. Dochód ze sprzedaży prądu idzie na utrzymanie szkół należących do fundacji, ale elektrownia musi płacić domiar bo jej moc wynosi 3,3 MW.

Nowy spisek Jacka Sasina

Tajemniczy przepis wywołał falę plotek w branży. Nie będziemy tu cytować wszystkich teorii, które usłyszeliśmy, ale było ich wiele. Najbardziej spiskowa głosiła, że za przepisem stoi szef MAP Jacek Sasin, który chce zwolnić podległe mu spółki  z podatku, tak aby miały pieniądze na wykup prywatnych inwestycji w PV i wiatraki.

Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan napisała list do szefa sejmowej komisji energii i skarbu państwa, Marka Suskiego. Czytamy w nim, że proponowane przepisy naruszają konstytucyjną równość podmiotów oraz unijne zasady pomocy publicznej. Ale widać też obawę, że przepis posłuży do manipulacji.

Literalnie interpretując art. 40 projektu ustawy stanowiący, że z obowiązku przekazywania odpisu na Fundusz zwolnieni będą wytwórcy energii elektrycznej wytwarzający energię elektryczną w instalacjach odnawialnego źródła energii będących własnością, w zarządzie lub w użytkowaniu państwowej osoby prawnej, można wnioskować, że dowolna instalacja OZE oddana w zarząd lub użytkowanie państwowej osobie prawnej przestałaby podlegać obowiązkowym odpisom na Fundusz.

Taka konstrukcja przepisu może prowadzić do nadużyć po stronie przedsiębiorstw kontrolowanych przez Państwo. Podmioty, które w świetle ustawy z dnia 16 grudnia 2016 r. o zasadach zarządzania mieniem państwowym nie mają statusu państwowej osoby prawnej będą mogły zawierać umowy przekazujące instalacje OZE w zarząd lub użytkowanie państwowych osób prawnych, co w konsekwencji pozwoli uniknąć uiszczania odpisu na Fundusz.”

Po co to wszystko?

Czy te obawy są uzasadnione? Czy rzeczywiście PGE czy Enea może oddać w użytkowanie farmę  wiatrową do Polskiej Agencji Kosmicznej albo Polskiego Klubu Wyścigów Konnych a potem skrycie podzielić się zyskami? Naszym zdaniem jest to wątpliwe. Zapewne rząd byłby zachwycony gdyby „jego” spółki przejęły większość prywatnych inwestycji w OZE, ale jeśliby chciał w tym celu rzeczywiście wesprzeć swoje spółki energetyczne, to ma dziesiątki mniej karkołomnych i czasochłonnych sposobów, począwszy od dokapitalizowania, które przecież dwa lata temu miało miejsce.

Czytaj także: Czy w Polsce powstanie prywatna elektrownia szczytowo-pompowa?

Poza tym wszystkie te państwowe instytucje, które teoretycznie mogłyby wziąć w użytkowanie źródła OZE musiałyby każdorazowo występować o zgodę do swego ministra na taką działalność gospodarczą. Instytucje te co roku są kontrolowane przez NIK. Skonstruowanie takich umów wymagałoby czasu, a domiar podatkowy ma obowiązywać do końca roku. W przypadku spółek giełdowych zmniejszenie się kwoty odprowadzonego podatku po paru miesiącach wyjdzie na jaw. Zarządca Rozliczeń, który administruje domiarem, zaalarmuje resort klimatu. Słowem – skórka nie warta wyprawki.

Ale możliwości dogadania się właściciela niewielkiego źródła OZE np. z prezesem jakiegoś ośrodka doradztwa rolniczego, parkiem narodowym czy regionalnymi lasami wykluczyć nie można. Pokusa będzie największa właśnie dla właścicieli mniejszych instalacji, których wpłaty nie mają znaczenia dla systemu, a możliwości korumpowania szefów instytucji publicznych też nie należy wykluczyć. Nie jest to chyba efekt jaki rząd chciałby osiągnąć.

Cała sprawa pokazuje niestety jak psuje się system stanowienia prawa w naszym kraju, pisze się projekty ustaw tak aby nie wytłumaczyć opinii publicznej o co chodzi. A jeśli rząd ukrywa, co naprawdę chce osiągnąć, to nie powinien się dziwić, że mnożą się teorie spiskowe.

Technologie wspiera:
Rynek energii rozwija:
Rynek gazu przetrwał najwyraźniej chyba najgorszy kryzys w jego historii, i mimo, że nadal mamy na nim kontrolowanego przez państwo potentata oraz znacznie mniejszych graczy, to okazuje się, że konkurencja jednak działa.
Ceny gazu w PGNIG OD spadają, ale niestety nie nadążają za cenami na giełdzie
Szóste podejście do sprzedaży upadłej fabryki fundamentów morskich wiatraków ma szansę zakończyć się sukcesem. Kupnem firmy ze Szczecina jest zainteresowanych dwóch oferentów, a zwycięzcę przetargu możemy poznać już najbliższych dniach.
Szczecin,Poland,October 2016:Factory platform in offshore wind f
ST3 Offshore w czasach produkcji - rok 2016. Fot. Depositphotos
Polski offshore wspiera:
Zielone technologie rozwijają: