Urząd Regulacji Energetyki podsumował stan obowiązkowych zapasów węgla w elektrowniach w 2017 r. . Problem miały cztery duże elektrownie i kilkanaście mniejszych elektrociepłowni.
Zgodnie z prawem energetycznym elektrownie muszą utrzymywać zapasy węgla na 20 lub 30 dni pracy. W listopadzie i grudniu o problemach z dostawami węgla dla elektrowni było głośno. Pisaliśmy o tym także my, tłumacząc przyczyny zjawiska. Skala braków w elektrowniach była jednak nieznana.
WysokieNapiecie.pl zapoznało się z odpowiedzią Urzędu Regulacji Energetyki na pytanie posła Krzysztofa Gadowskiego (PO). Otóż wg stanu na połowę grudnia braki cztery elektrownie systemowe: Ostrołęka (Energa) Opole i Dolna Odra (PGE) oraz Jaworzno III (Tauron) raportowały URE o niewypełnieniu norm obowiązkowych zapasów węgla.
Problemy miały także mniejsze jednostki m.in. elektrociepłownie wchodzące w skład Energetyki Cieplnej Opolszczyzny oraz elektrociepłownie Energi, a także elektrociepłownie przemysłowe Grupy Azoty- Kędzierzyn i Police.
URE dodaje jednak, że część wymienionych w piśmie firm uzupełniła zapasy, za to już po dniu w którym zebrano dane doszły kolejne, które powiadamiały o kłopotach. Przejściowy brak obowiązkowych zapasów nie jest groźny dla odbiorców prądu- to w dużej mierze papierowa norma. Zresztą należałoby się zastanowić nad zmianą przepisów, obecne prowadzą do tego, że elektrownie na gwałt gromadzą węgiel przed zimą, zupełnie jak w czasach PRL. Za niedotrzymanie norm zapasów grożą kary finansowe, ale URE nie podjęło jeszcze decyzji czy zacznie postępowania w tej sprawie.
Miałów energetycznych na rynku wciąż brakuje. Ceny węgla dla energetyki na przyszły rok będą oscylować w granicach 11 zł za GJ, w 2016 to było 7 zł za GJ.
Mimo sporych inwestycji Polska Grupa Górnicza – największy producent węgla energetycznego w kraju- przyjęła realistycznie w swojej strategii, że wydobycie węgla nie będzie rosnąć. Obecnie spółka wydobywa ok 30 mln ton, wg nieoficjalnych informacji w 2030 r. ma to być 24 mln ton.
Powoli w samym rządzie już nie tylko w prywatnych rozmowach, ale także w publicznych wypowiedziach można usłyszeć, że scenariusze zakładające zwiększenie wydobycia węgla są mało realne. W piątek wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski przyznał, że w związku z planami budowy elektrowni atomowej najbardziej prawdopodobny jest scenariusz niskiego zużycia węgla, założony w przyjętej niedawno przez rząd strategii dla górnictwa. Przypomnijmy, że opisywany przez nas program zakłada zmniejszenie wydobycia węgla energetycznego do 2030 r. z obecnych 56 mln ton do 42 mln ton.
Naszym zdaniem scenariusz ten (być może w jeszcze bardziej radykalniej wersji)ziści się zupełnie niezależnie od tego czy elektrownia atomowa powstanie czy nie.
Energetyka będzie miała pierwszeństwo w dostawach węgla, ale przed poważnym dylematem stoi przemysł. Szef Cementowni Górażdże Ernest Jelito w wywiadzie dla portalu wnp. pl stwierdził jasno: – Polskie górnictwo straciło zdolność do zaspokojenia potrzeb krajowego przemysłu. Po negocjacjach na 2018 r. widzimy, że ta sytuacja najpewniej nie ulegnie zmianie. Dlatego będziemy musieli szukać innych dostawców na rynkach światowych.