Spis treści
Gdy na początku roku paliwo na stacjach benzynowych w Polsce podrożało do 7-8 zł za litr, a w wielu innych państwach przebiło 10 zł/l, kierowcy samochodów elektrycznych mogli spać spokojnie – podwyżki ich nie dotknęły. Co więcej, obniżony od lutego VAT przełożył się na spadek cen ładowania elektryków w Polsce o kilkanaście procent.
Obserwując jak ceny prądu na europejskich giełdach pną się latem do niebotycznych wartości, było jednak jasne, że ładowanie w końcu podrożeje – zarówno te na stacjach publicznych, jak i w domach oraz firmach. Niepewne było tylko jak szybko pojawią się podwyżki, jak wysokie będą i ile potrwają. Powoli jesteśmy w stanie odpowiedzieć na te pytania, a dzięki temu oszacować także koszty użytkowania auta elektrycznego w tym i przyszłym roku.
Prąd na giełdzie już tańszy niż przed wojną
Już w styczniu tego roku tanio na polskiej giełdzie energii nie było – ceny spot wynosiły średnio 0,67 zł/kWh (w stosunku do ok. 20 gr przed pandemią), a wybuch wojny wywindował je dodatkowo do najwyższej wartości w historii – 1,39 zł/kWh w sierpniu. Po panice przyszła jednak gigantyczna przecena – październik zamknęliśmy na poziomie 0,65 zł/kWh, a więc taniej niż na przełomie roku. Najprawdopodobniej ceny na giełdzie bliżej zimy i wiosny przejściowo jeszcze wzrosną, ale – o ile nie wydarzy się nic nadzwyczajnego − jest już mało prawdopodobne, że ponownie znacząco przebiją 1 zł/kWh.
W usługach ładowania Volkswagena i Audi ceny bez zmian od miesięcy
Ogromne wahania giełdowe cen prądu wielu dostawców usług ładowania po prostu przeczekało. Najspokojniej do sprawy podeszli dostawcy powiązani z markami samochodowymi. Wielu z nich nie zmieniła swoich cenników od wielu miesięcy. W przypadku Volkswagena i usługi WeCharge Go za 27,99 zł miesięcznie, ładując elektryka z rodziny ID na miejskich „słupkach” (wolniejszych ładowarkach AC), nadal zapłacimy 1,82 zł/kWh, a na szybkich ładowarkach DC (z wyjątkiem Ionity) zostawimy 2,20 zł/kWh brutto.
Bez zmian od dawna także w Audi. W usłudze e-tron Charging Service City za 20,32 zł/m-c zapłacimy na słupkach zaledwie 1,20 zł, a na szybkich ładowarkach 2,50 zł/kWh. Jak przekłada się to na koszty podróży? Nawet gdybyśmy nie mieli dostępu do gniazda w garażu, tylko ładowali auto wyłącznie na miejskich słupkach, to w przypadku Audi Q4 e-tron 40, przy średnim zużyciu w mieście na poziomie 17 kWh/100 km, koszty jazdy miejskiej wyniosą ok. 21 zł/100 km (wliczając już abonament).
Zobacz także: Kupiłeś samochód elektryczny z kartą do ładowania? Policz zanim użyjesz
Jak na kompaktowego crossovera z 204-konnym silnikiem, równowartość dzisiejszych 3 litrów benzyny to więcej niż dobry wynik. A jeżeli dołożymy do tego 30% dystansu pokonywanego autostradą i średnie zużycie na poziomie 19 kWh na setkę oraz ładowanie na szybkich stacjach w trasie? Wyjdzie 32 zł/100 km, a więc równowartość niespełna 5 litrów benzyny. To wciąż wynik nieosiągalny dla jego benzynowego odpowiednika.
Tymczasem, jeżeli auto będziemy ładować w domu nocą, to koszty mogą wyjść jeszcze niższe – bliżej 10 zł/100 km, a mając zamortyzowaną już instalację fotowoltaiczną, mogą spaść w okolice zera.
Na Orlenie wciąż taniej niż w 2020 roku
Ciekawie jest też u operatorów publicznych stacji ładowania. Na sieci Orlen od grudnia 2020 roku była tylko jedna zmiana cennika i to w dół. Po obniżce VAT Orlen Charge obniżył stawki za ładowanie wolniejsze (AC) do 1,22 zł/kWh, a za szybsze (DC 50 kW) do 1,70 zł/kWh. Rosnące koszty zakupu prądu dla usług ładowania firma wzięła na siebie, obcinając swoją marżę. Zapewne jeszcze w tym roku firma po raz pierwszy w historii podwyższy w końcu opłaty, ale spodziewamy się, że wciąż będą oscylować w okolicach 2 zł/kWh.
Promocyjne stawki GreenWay będą najniższe w historii
Na wzrost stawek o 20-30% od listopada zdecydował się GreenWay, a więc największy niezależny operator szybkich stacji ładowania. Jednak równocześnie ze wzrostem opłat rusza promocja, dzięki której kierowcy zapłacą na jego stacjach… najniższe stawki w historii.
EV Klub Polska, wspólnie z VISA i GreenWay, zaoferują kierowcom 30% rabatu, obowiązującego do końca roku – przekazał serwis Elektromobilni.pl. Z promocji będzie można skorzystać pobierając kupon rabatowy w aplikacji EV Klubu Polska (wkrótce będzie dostępna do pobrania w App Store oraz Google Store) i płacąc za ładowanie visą.
Po aktywacji rabatu zapłacimy 1,17 zł na stacjach AC i 1,76 zł na stacjach DC o mocy do 100 kW. W przypadku wykupienia abonamentu „Max” za 85,35 zł/m-c obniżymy te stawki odpowiednio do 0,96 i 1,17 zł/kWh.
Ile kosztuje dziś jazda autem benzynowym i elektrycznym?
Jak to przekłada się na koszty jazdy? Porównaliśmy auto kompaktowe, zakładając stosunkowo niskie średnie spalanie, w wysokości 7 l/100 km. Przy dzisiejszych cenach benzyny taki Golf, o ile będzie prowadzony przez bardzo oszczędnego kierowcę (bo raporty spalania pokazują, że średnio jest to jednak 8 l/100 km), na każde 100 km przepali benzynę wartą 46 zł.
Jego odpowiednik w wersji elektrycznej − VW ID.3, zużyje w całym roku średnio 18 kWh/100 km (wliczając w to straty energii na ładowaniu). Gdy Volkswagen zapytał nabywców swoich aut elektrycznych w Polsce ilu z nich ma własną instalację fotowoltaiczną, okazało się, że aż 61% z nich. Na koniec sierpnia w całej Polsce rodzin z własną mikroinstalacją fotowoltaiczną było ponad 1 milion. Biorąc pod uwagę koszt instalacji PV (zakładamy, że specjalnie pod kątem auta kierowcy dołożyli na dachu po 5 kW więcej mocy), to przy 15-letnim okresie amortyzacji, koszt prądu do ładowania auta wyniesie ich ok. 0,30 zł/kWh, a koszt przejechania 100 km wyjdzie na poziomie 5 zł. W tym wypadku mają praktycznie gwarancję cen energii do ładowania auta na 15 lat, a więc coś nieosiągalnego w przypadku aut spalinowych.
Jeżeli fotowoltaiki nie zamontowali, ale mają własne gniazdko, to z pewnością korzystają z taryfy kilkustrefowej (np. G12, G12w czy G12as), w której ładowanie auta w nocy jest dużo tańsze (ok. 0,38 zł/kWh). Ładując tylko w ten sposób, o co nie trudno przy zasięgach aut w mieście przekraczających 400 km, koszt podróży wychodzi poniżej 7 zł/100 km.
No dobrze, ale przeanalizujmy dwa, bardziej uniwersalne, scenariusze, bo w końcu nie zawsze da się auto naładować z energii słonecznej lub w nocy. Pierwszy scenariusz to ładowanie w domu (60% energii w taryfie nocnej, 10% w taryfie dziennej), a także w trasie (20% na ładowarkach szybkich DC o mocy 100 kW i 10% na ładowarkach wolniejszych AC). Po podwyżkach na stacjach GreenWay takie mieszane koszty wyjdą dziś na poziomie 16 zł/100 km (a korzystając z rabatu do końca roku o 3 zł mniej na setkę).
Drugi scenariusz, to brak własnego gniazdka i ładowanie auta wyłącznie na ogólnodostępnych stacjach ładowania (70% na ładowarkach AC, 20% na ładowarkach DC o mocy 50 kW i 10% na ładowarkach o mocy 100 kW), W tym wypadku opłaca się już mieć wykupiony najwyższy abonament, więc doliczamy jego koszty i wychodzi nam, że dziś koszty ładowania auta w ten sposób wynoszą 27 zł/100 km, ale tacy kierowcy schylą się też z pewnością po wspomnianą wcześniej zniżkę 30% EV Klubu Polska, aby ściąć te koszty do 19 zł/100 km.
W zależności od przyjętego scenariusza prąd zużywany przez elektryka wychodzi więc dziś od 90% do 40% taniej od kosztów tankowania benzyny i oleju napędowego. Natomiast w stosunku do auta z instalacją LPG różnice sięgają od 80% do 10% na korzyść auta elektrycznego.
Ile zapłacimy za prąd i paliwo w 2023 roku?
Czy te koszty wzrosną w 2023 roku? Na pewno. Po zakończeniu działania tarczy antyinflacyjnej i powrocie stawek VAT do 23% dzisiejsze ceny benzyny wzrosną z 6,60 zł do 7,50 zł/l, a biorąc pod uwagę możliwy wzrost kosztów zakupu ropy, mogą przekroczyć 8 zł/l. Z kolei energia elektryczna ponad limit 2000 kWh rocznego zużycia, podrożeje do 0,69 zł/kWh netto. Bardzo możliwe, że takie ceny zobaczymy także w taryfie nocnej, dla której rząd nie przewidział osobnych cen maksymalnych. Wówczas koszty energii brutto wraz z dystrybucją wzrosną do 0,93 zł/kWh.
W przypadku ładowania na stacjach publicznych, można spodziewać się wzrostu cen wolniejszego ładowania (AC) do ok. 2 zł/kWh, a szybszego (DC) do 3 zł/kWh. W przypadku wykupienia abonamentu ceny mogą wynieść odpowiednio od 1,50 do 2,50 zł/kWh.
Różnice między elektrykiem i spalinowym jeszcze wzrosną
Nawet przy założeniu niskiego spalania i przyjęciu bardzo optymistycznego scenariusza utrzymania cen ropy na dzisiejszym poziomie (unijne embargo na import rosyjskiej ropy drogą morską wejdzie w życie 5 grudnia), przyszłoroczne koszty podróży autem spalinowym ze względu na powrót 23% VAT wzrosną do 53 zł/100 km. Z kolei koszty podróży autem elektrycznym, ze względu na wzrost cen prądu i powrót wyższego VAT wzrosną do 25 zł/100 km przy ładowaniu głównie w domu i do 33 zł/100 km przy ładowaniu głównie na stacjach publicznych.
O ile przed pandemią na każdych 100 km podróży można było zaoszczędzić wybierając samochód elektryczny przynajmniej 12 zł, o tyle w tym roku, po podwyżkach na stacjach benzynowych i stacjach ładowania, jest to już 19 zł. Z kolei w przyszłym roku, po spodziewanych znacznych wzrostach cen prądu i ładowania, a w przypadku benzyny jedynie powrotu VAT do 23%, różnica jeszcze wzrośnie – do przynajmniej 20 zł/100 km na korzyść samochodu elektrycznego.
Z kolei korzystając z własnej fotowoltaiki w przynajmniej 60%, co będzie oznaczać realne koszty przejechania 100 km na poziomie ok. 17 zł/100 km, korzyść w stosunku do auta spalinowego wzrośnie do 36 zł. Przy pokonywaniu 25 tys. km rocznie, w kieszeni kierowcy pozostanie w 2023 roku przynajmniej 9000 zł względem auta benzynowego, nie licząc tańszych przeglądów czy darmowego parkowania w miastach.
Co ciekawe, pomimo wzrostu cen energii, w Polsce przybywa darmowych stacji ładowania budowanych całkowicie komercyjnie. Oferujący je operator ChargeEuropa zarabia wyłącznie na reklamach wyświetlanych przechodniom na dużych ekranach stacji ładowania. Także w wielu hotelach ładowanie auta wciąż jest dostępne w cenie noclegu lub za niewielką opłatą. Możliwości jeszcze tańszego użytkowania aut elektrycznych wciąż jest więc wiele.