Spis treści
Ministerstwo Gospodarki przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) ), która weszła w życie zaledwie 11 dni temu. To próba znalezienia kompromisu w urzędniczym wydaniu. Prosumentom nie pomoże.
Projekt nowelizacji ustawy o OZE zakłada, że taryfy gwarantowane dla ekologicznych mikroinstalacji pozostaną na poziomie, który został przyjęty w ustawie (dla paneli słonecznych do 3 kW to 75 gr/kWh, a do 10 kW 65 gr/kWh). Jednak aby je otrzymać, zainteresowany będzie musiał rozwiązać ekonomiczną krzyżówkę – policzyć koszty swojej instalacji zgodnie ze wzorem z ustawy i uzasadnić w ten sposób, że „zasługuje” na taką stawkę.
Jeżeli nie złoży takiej analizy ekonomicznej, wtedy otrzyma niższe stawki – odpowiednio dla paneli PV 64 gr/kWh i 49 gr/kWh. Mniej dostaną w takiej sytuacje także instalacje wykorzystujące biogaz z oczyszczalni ścieków i wysypisk. Reszta stawek pozostanie bez zmian, jednak zdaniem rządu to właśnie w PV powstanie zdecydowana większość mikroinstalacji.
Wzrośnie dopłata do OZE, na wyrost
Rząd szacuje, że dodatkowy koszt dla systemu wsparcia w pierwszym roku wyniesie 170 mln zł (pod warunkiem wybudowania połowy mikroinstalacji, które będą mogły skorzystać z wyższych stawek sprzedaży energii „do sieci”. W kolejnych latach koszt miałby wynosić 340 mln zł. Ministerstwo Gospodarki na tej podstawie obliczyło nową stawkę opłaty OZE, która będzie doliczana do rachunku odbiorców – wzrośnie z 2,51 zł/MWh do 4,01 zł/MWh netto.
Dla przeciętnej rodziny oznacza to wzrost rachunków o ok. 38 gr/m-c z podatkiem VAT, do 1,02 zł miesięcznie brutto. Dla porównania przeciętna rodzina w tej chwili płaci za wsparcie OZE prawie 11 zł miesięcznie z VAT, chociaż w przeciwieństwie do nowego systemu, tylko część z tego rzeczywiście trafia do producentów „zielonego” prądu. Teraz w rachunkach za energię będą obie te stawki.
Wyznaczając taki poziom opłaty OZE Ministerstwo Gospodarki samo sobie jednak przeczy. Skalkulowało ją w oparciu o założenia, że wszyscy prosumenci zainwestują w instalacje solarne i wszyscy wystąpią o wyższe stawki, zadając sobie trud uzasadnienia, że niższe są niewystarczające. Do tego założyło, że 75% produkowanej przez nich energii będzie sprzedawane, a tylko 25% zużyją na potrzeby własne. Jeżeli te założenia okażą się przesadzone, wsparcie będzie niższe, a pieniądze przejdą na kolejny okres i obniżą następne poziomy stawek.
Dotacja z Prosumenta wykluczy stawki gwarantowane
Nowelizacja przewiduje ponadto, że osoby, które skorzystały z dotacji inwestycyjnych – chodzi przede wszystkim o bardzo popularny program „Prosument” NFOŚiGW, nie będą mogli już otrzymać stawek gwarantowanych z ustawy o OZE.
Ministerstwo nie chce ponadto płacić za nadwyżki produkowanej energii ponad to, co zakłada ustawa. Dla fotowoltaiki chodzi o produkcję na poziomie 950 kWh/kW/rok, czyli średnią w kraju. Chociaż resort zapewnia, żę produktywność brał z pewną „nadwyżką” to wiadomo, że w Polsce są już instalacje, które produkują o 10% więcej. Jeżeli prosument nie zużyje takiej nadwyżki, tylko wyśle ją do sieci, to nie dostanie za nią żadnego wsparcia (nawet gwarantowanej obecnie 100% średniej ceny giełdowej). Będzie mógł jednak ją sprzedawać na warunkach komercyjnych, chociaż zainteresowanie taką energię po stronie spółek obracających prądem będzie raczej znikome.
Przy okazji nowelizacji Ministerstwo Gospodarki chce poprawić jeszcze kilka błędów swoich i posłów. Projekt wypełnia lukę, która uniemożliwiała instalacjom OZE, które powstaną w pierwszym półroczu 2016 roku (przed rozstrzygnięciem pierwszej aukcji OZE), uzyskania jakiegokolwiek wsparcia. Inwestorzy będą mogli wystartować w aukcjach, a do tego czasu wyprodukowaną energię będą musieli sprzedawać na giełdzie i bez wsparcia.