Ciąg dalszy zmian kadrowych w Enerdze. Po członkach zarządu spółki-matki posadę stracił Rafał Czyżewski, szef operatora sieci dystrybucyjnych w spółce. Zastąpi go obecny szef inwestycyjnego ramienia Polskich Sieci Energetycznych.
Czyżewski poszedł w ślady swego szefa, Mirosława Bielińskiego, którego w wyniku konkursu zastąpił Andrzej Tersa.
Energa Operator była najważniejszą firmą w grupie – w 2014 r. zapewniła 67 proc. marży EBITDA. Taka struktura była dobrze postrzegana przez inwestorów – dystrybucja energii uchodzi za pewny, choć regulowany biznes. Pod kierownictwem Czyżewskiego operatorowi udało się znacząco zmodernizować sieć. Energa jako pierwsza grupa w Polsce uruchomiła też masowy program instalacji w gospodarstwach domowych inteligentnych liczników.
Następca Czyżewskiego, Roman Pionkowski jest znany w środowisku. Pracował w zakładach energetycznych w Płocku i Gdańsku, w latach 2007 – 2008 był członkiem zarządu Energi, a potem od od 2010 r. kierował tam pionem wytwarzania czyli głównie elektrownią Ostrołęka. Od 2012 r. do był szefem inwestycyjnej spółki Polskich Sieci Energetycznych.
Na stanowiska szefa Energi i jej najważniejszej spółki mianowano więc doświadczonych energetyków, którzy znają firmę. Tyle, że resort skarbu, który ma nieco ponad połowę akcji spółki, ale całkowicie kontroluje obsadę rady nadzorczej, w ogóle nie wyjaśnił powodów, dla których zdecydował się wymienić zarząd po konkursie. Nowy zarząd wydał jedynie lakoniczny komunikat, który miał uspokoić akcjonariuszy.
Tymczasem rynek huczy od spekulacji. Po pierwsze politycznych, tłumaczących odejście Bielińskiego planami ministra skarbu aby połączyć PGE i Energę oraz walkami frakcyjnymi w gdańskiej PO. Były szef Energi uchodził za człowieka popieranego przez marszałka Senatu Bogdana Borusewicza oraz Janusza Lewandowskiego. Na Pomorzu górę wzięła frakcja Sławomira Neumanna, który uchodzi za zwolennika fuzji PGE i Energi.
Po drugie, giełdowych. Część obserwatorów uważa, że rząd, kończąc misję Bielińskiego, chce celowo zbić kurs akcji Energi, aby ułatwić PGE jej przejęcie. To teoria z gatunku spiskowych, kurs akcji spółki może zresztą bardzo szybko się odbić, a prawdopodobieństwo fuzji przed wyborami jest niewielkie.
Ale sam fakt, że takie plotki powstają, dowodzi braku zaufania do skarbu państwa wśród uczestników rynku. Trudno się temu dziwić, bo rząd niestety wciąż nie ma jasnej strategii, w której powiedziałby, czego właściwie chce od energetyki.
Poza budową nowych elektrowni oczywiście, ale to trochę za za mało…
Czytaj także: Konsolidacja energetyki, czyli kiedy duży może więcej