Spis treści
Wieloletni trend pochłaniania emisji dwutlenku węgla przez lasy w Polsce załamał się. W przypadku polskich lasów jest to nowe zjawisko, z którym Lasy Państwowe jeszcze nigdy nie musiały się zmierzyć. Teraz będą musiały to zrobić, choćby ze względu na pakiet Fit for 55, który zobowiązuje państwa unijne do zredukowania do 2030 roku emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. poniżej poziomu z 1990 r. To będzie trudne.
Fit for 55 rozliczy także ujemne emisje CO2
Zmiany w użytkowaniu gruntów i leśnictwa (LULUCF – ang. land use, land use change and forestry), które obejmują wykorzystanie gleb, drzew, roślin, biomasy i drewna, dają ujemne emisje poprzez pochłanianie netto CO2. W pakiecie Fit for 55 zaprezentowanym w lipcu ubiegłego roku Komisja Europejska postawił cel redukcji -310 mln ton ekwiwalentu CO2 w całym unijnym sektorze LULUCF w 2030 r. Jest to ok. 15 proc. więcej porównaniu ze stanem na dziś – podaje Bruksela. Cel podzielono na dwa okresy: po 2025 r. nastąpiłaby weryfikacja danych i w latach 2026–2030 każde państwo miałoby już wiążący cel redukcji emisji do osiągnięcia co roku.
Czytaj także: Leśnicy i rolnicy mogą zarobić na CO2
Rada Unii Europejskiej ds. Środowiska pod koniec czerwca tego roku potwierdziła cel Komisji Europejskiej. Na czerwcowym posiedzeniu wprowadzono do rozporządzenia o emisjach i pochłanianiu gazów cieplarnianych związanych z użytkowaniem gruntów, zmianą użytkowania gruntów i leśnictwem pewne elastyczności. Mechanizm obejmowałby wszelkie nieoczekiwane zmniejszenia pochłaniania netto na gruntach wszystkich kategorii, spowodowane przez szkodniki, pożary i burze, pod warunkiem przedstawienia przez państwa członkowskie jasnych dowodów zgodnie z istniejącymi kryteriami.
Polska minister klimatu i środowiska Anna Moskwa protestowała podczas czerwcowego posiedzenia Rady przeciwko wielu zapisom pakietu Fit for 55, m.in. odejściu od sprzedaży aut spalinowych w 2035 r., uwzględnieniu sektora transportu i budownictwa w unijnym systemie handlu prawami do emisji CO2 i ograniczeniu darmowych uprawnień CO2 dla ciepłownictwa i limitów pochłaniania CO2. „Należy podkreślić, że zaproponowany dla Polski cel krajowy nadmiernie obciąża Polskę, a przede wszystkim jest nierealny do osiągnięcia” – czytamy w komunikacie MKiŚ, jaki pojawił się po Radzie. „Polska nie może poprzeć podejścia ogólnego w obecnym kształcie. Polska musiałaby zalesić dodatkowe 3 mln ha (1/3 dzisiejszej powierzchni lasów w Polsce), aby spełnić wymagania Unii Europejskiej” – oświadczyła minister Anna Moskwa.
W czym jest problem?
Dlaczego lasy przestają pochłaniać CO2?
Nasz cel wynosi -38 mln ton CO2 w 2030 r. czyli niemal dwa razy więcej niż wskazują ostatnie dane. Komisja Europejska do określenia celów wzięła przedstawione przez Polskę dane, a problemy w polskich lasach zaczęły się rok później, kiedy pochłanianie dwutlenku węgla spadło o połowę. Było to tak zaskakujące, że Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami nie poświęcił wówczas w rocznym raporcie o emisjach miejsca na wytłumaczenie tego zjawiska. Najnowszy raport KOBiZE zweryfikował nieco te dane, ale nadal jest to znacznie poniżej średniej – w 2020 roku ujemne emisje wyniosły niespełna -21 mln ton ekwiwalentu CO2. Jak zauważa raport „2020 rok jest drugim z rzędu, w którym akumulacja węgla w polskich lasach nie osiągnęła poziomu odnotowywanego na przestrzeni lat poprzedzających załamanie trendu tej akumulacji w roku 2019 r.”
KOBiZE jako przyczynę wskazuje zmiany klimatu i wszystkie tego konsekwencje: długotrwałe skutki suszy występujących od 2014 r., huraganowych wiatrów (i związanych z nimi wiatrołomów) w 2017 r., stanowiących bezpośrednią przyczynę zmian szacowanych zasobów drzewnych na pniu, starzenie się drzewostanów i wydzielanie się martwego drewna. Dynamika przyrostu grubizny brutto spadła po 2018 r. o około połowę.
Czy RED III skończy ze spalaniem pierwotnej biomasy leśnej?
Ekolodzy i uczeni wskazują na jeszcze jedną przyczynę coraz słabszej kondycji lasów w całej UE – politykę, która zachęca do wylesiania i spalania biomasy leśnej. Przy obecnej polityce unijnej dopuszczającej rozliczanie biomasy jako zeroemisyjnego źródła energii, wzrasta spalanie drewna – alarmują. Teraz trwa batalia o reformę tych przepisów, a konkretnie o zmiany w dyrektywie o odnawialnych źródłach energii, czyli nową RED III.
Czytaj także: Biomasa wpadła w wojenny kocioł
Aktywiści ekologiczni domagają się umieszczenia w przepisach precyzyjnej definicji pierwotnej biomasy drzewnej, która obejmowałaby wszelkie drewno i szczątki drzew pozyskiwane bezpośrednio z lasów i wyłączenia jej z listy odnawialnych źródeł energii. Korzystną poprawkę przyjęła w maju Komisja ds. Środowiska Parlamentu Europejskiego, natomiast Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego (ITRE) przyjęła w lipcu do niej swoje zmiany. – Organizacje ekologiczne i aktywiści są rozczarowani definicją biomasy leśnej zaproponowanej przez europosłów i europosłanki. Zostało bowiem z niej wyłączone drewno pochodzące z prac przeciwpożarowych, walki z gradacjami owadów i chorobami – wskazuje Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot. Jak dodaje, w propozycji ITRE i ENVI są liczne wyjątki, jak wprowadzenie okresu przejściowego stosowania przepisów dla obszarów Sprawiedliwej Transformacji i wyłącza ze spełnienia kryteriów zrównoważonego rozwoju instalacji o mocy poniżej 20 MW.
Tymczasem biomasa jest głównym źródłem odnawialnej energii w UE, podobnie jak w Polsce. Przeciwko zaostrzeniu przepisów protestuje branża. Pozyskiwana bezpośrednio z lasów pierwotna biomasa stanowi prawie 20 procent zużycia energii odnawialnej w UE – ocenia Christian Rakos, prezydent World Bioenergy Aassociation na łamach Politico. Jak argumentuje, dekarbonizacja wielu sektorów oznacza, że do osiągnięcia nadchodzących celów potrzeba będzie jeszcze więcej bioenergii. „Wszystkie wiodące modele pokazują, że wykorzystanie bioenergii musi się co najmniej podwoić, aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. Jak stwierdziła Międzynarodowa Agencja Energii, maksymalizacja wykorzystania bioenergii będzie również kluczem do zmniejszenia uzależnienia Europy od rosyjskich paliw kopalnych. Dlatego UE musi skupić się na promowaniu bioenergii, zamiast szukać sposobów jej blokowania.” – przekonuje.
Oliwy do ognia dodaje wojna za naszą wschodnią granicą, która mocno okroiła import biomasy z Białorusi i Ukrainy i zwiększyła presję na spalanie biomasy krajowej. – W obecnej sytuacji embarga na rosyjskie i białoruskie drewno oraz biomasę drzewną, presja na wycinki jest jeszcze większa. Przyjęcie mocnych zapisów prawnych nakazujących kaskadowo gospodarować drewnem powinno rozwiązać ten problem – przekonuje Michał Kolbusz z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.
Czytaj także: Biomasa, biogaz, węgiel na czas wojny
Unia chce ograniczyć wylesianie za granicą
UE planuje także ograniczyć do minimum używanie produktów, które pochodzą z łańcuchów dostaw związanych z wylesianiem lub degradacją lasów. Chodzi o produkty zawierające olej palmowy, kakao, kawę, wołowinę, soję i o drewno. System wskaźników ma sklasyfikować państwa trzecie i państwa UE według poziomu ryzyka związanego z wylesianiem (ryzyko niskie, standardowe lub wysokie). Od poziomu ryzyka zależałyby konkretne obowiązki kontroli.
Jednocześnie trwa batalia o definicję „degradacji lasów”. Czerwcowa Rada poluzowała przepisy, ale już w lipcu parlamentarna komisja ENVI je zacieśniła. Jak donosił „The Guardian” przeciwko zbyt szerokiemu pojęciu degradacji lasów sprzeciwiła się Szwecja, ponieważ definicja utrudniłaby działalność firm i mogłaby spowodować przenoszenie ich działalności związanej z przemysłem drzewnym za granicę.
Kluczowe dla przepisów będą rozstrzygnięcie podczas plenarnego głosowania Europarlamentu we wrześniu.