Spis treści
Rekordowe przychody przyniosły rekordowe straty
W pierwszym kwartale 2022 roku Columbus Energy, największa polska firma zajmująca się sprzedażą montażem mikroinstalacji fotowoltaicznych, wypracowała rekordowy przychód, przekraczający 225 mln zł. Także ostatni kwartał ubiegłego roku spółka zamknęła wysokim przychodem, niemal 211 mln zł.
Nie przełożyło się to jednak na dodatni wynik finansowy. Wręcz odwrotnie – spółka zanotowała pierwsze od pięciu lat i najwyższe w swojej historii straty, przepalając już gotówkę (25 mln zł straty na poziomie EBITDA w czwartym kwartale 2021 roku i 4 mln zł straty EBITDA w pierwszym kwartale 2022 roku).
Jak do tego doszło?
„Przez ostatnie pół roku popyt na instalacje prosumenckie był tak duży, że zostaliśmy postawieni pod wielką presją kosztową, jakiej nie widzieliśmy nigdy wcześniej. Podwykonawcy wywindowali swoje oczekiwania dwukrotnie, a komponenty w tym okresie były droższe, głównie ze względu na szalejącą inflację i kurs euro. Presja małych instalatorów wpłynęła też na cenę sprzedaży, która była niższa o ok. 10% od ceny oczekiwanej. Utrzymaliśmy pozycję lidera rynku, jednak osiągnęliśmy to bardzo dużym wysiłkiem” – podsumował to w liście do akcjonariuszy prezes spółki Dawid Zieliński.
− Rozmowy o zmianie ustawy [dotyczącej zasad rozliczania prosumentów na mniej korzystne – red.] sprawiły, że społeczeństwo rzuciło się na zakup fotowoltaiki, aby zdążyć przed tą zmianą. Pojawiła się presja cenowa, a na pokładzie mieliśmy już 1500 osób i brakowało nam dynamiki zmian. Poza panelami i falownikami do góry poszły ceny wszystkich komponentów niezbędnych do montażu instalacji. Także instalatorzy wykorzystali moment boomu. Mieli wybór dla kogo pracować, więc ich oczekiwania wzrosły z 500 zł za kilowat do np. 1000 zł/kW – wyjaśniał to w środowej rozmowie z dziennikarzami Zieliński.
Zobacz także: Pierwsza duża ofiara zmian w fotowoltaice? Stilo Energy chce układu z wierzycielami
Z poślizgu w zakręt
„W ten sposób zakończył się etap szalonego wyścigu w fotowoltaice prosumenckiej w Polsce” – podsumował ostatnie miesiące Zieliński.
Sięgając po jego wyścigową analogię, Columbus przeszarżował na ostatniej prostej prosumenckiego boomu na fotowoltaikę, rozdmuchując swoje struktury i koszty, aby sprostać rekordowemu popytowi, ale wpadł w poślizg już pod koniec tej prostej, bo ścisnął swoje marże do poziomu nie pokrywającego kosztów stałych i kapitałowych, a teraz wchodzi w zakręt w postaci spadku popytu na instalacje, wywołanego wprowadzeniem mniej korzystnego systemu wsparcia, kurczącymi się portfelami klientów na skutek inflacji i rosnących rat kredytów hipotecznych oraz wyższych kosztów obsługi zadłużenia.
W sumie, dla całkiem sporej już firmy, z pokaźnym zapleczem kapitałowym, wyjście z tego zakrętu nie powinno być jakimś ogromnym wyczynem. Zwłaszcza, że popyt na fotowoltaikę, po fatalnym kwietniu, już się odbudowuje, a do tego rośnie popyt na pompy ciepła. Jednak Columbus, poprzez odnotowanie ujemnego wyniku EBITDA, złamał kowenanty kredytowe. To, zawarte w umowach z bankami i inwestorami, zobowiązania do trzymania finansów spółki w ryzach. Gdy któryś ze wskaźników zostanie przekroczony, kredytodawcy mogą zażądać natychmiastowej spłaty kredytu. Gdyby to zrobili, spółce mogłaby grozić niewypłacalność.
A mowa o sporych pieniądzach: blisko 150 mln zł w wykorzystanych liniach kredytowych i 30 mln zł w obligacjach. Wśród wierzycieli są m.in. BOŚ, mBank, Santander i Alior. To od nich zależeć będzie jak poradzi sobie na tym zakręcie spółka. Spółka negocjuje już z nimi porozumienia, które mają zapobiec postawieniu wierzytelności w stan natychmiastowej wymagalności.
− Nie mogę jeszcze powiedzieć, że ze wszystkimi bankami mamy już podpisane umowy, ale podpisaliśmy je już z obligatariuszami na te pozostałe 30 mln zł obligacji do wykupienia i mamy harmonogramy spłat kredytów. Nie czuję się komfortowo z tym, że muszę spłacić 180 mln zł i wiem, że nie mam tych pieniędzy na koncie, ale banki dojrzale podchodzą do sytuacji – przekonuje prezes Columbusa. Jak tłumaczy, wierzyciele wiedzą, że spółka ma cenne aktywa – zrealizowane już i właśnie budowane farmy fotowoltaiczne i to one mają ich zaspokoić.
Los w rękach banków
− Wystawiliśmy na sprzedaż 105 MW farm fotowoltaicznych, z których 62 MW są wybudowane, a 43 MW znajdują się w budowie. Całość ma zapewnione przychody w ramach aukcji OZE, które dodatkowo urosły w ostatnich latach za sprawą waloryzacji wskaźnikiem inflacji. Spodziewam się, że uda nam się je sprzedać za ok. 1 mln euro za megawat – ocenia Dawid Zieliński, dodając, że z tych pieniędzy spółka zamierza spłacić banki do końca roku.
Odbudowa marż i odchudzanie mają wyprowadzić na prostą
Spłata banków z jednej strony zdejmie ze spółki ryzyko konieczności natychmiastowej spłaty zadłużenia. Z drugiej natomiast znacznie zmniejszy koszty kapitałowe, które ciążą na jej wynikach finansowych. Zwykłe linie kredytowe, na jakich oparł się w dużej mierze Columbus, po kolejnych podwyżkach stóp procentowych przez RPP już wystrzeliły w okolice 10%. Same koszty finansowe w pierwszym kwartale tego roku przekroczyły 6 mln zł.
Columbus zamierza też znacznie ściąć inne koszty. − To co nas interesuje, to koszty własne (zarząd, marketing, auta, paliwa) na poziomie poniżej 100 mln zł rocznie. W samym marcu mieliśmy ich 13,5 mln zł – przypomina Zieliński. Kluczowe będzie odchudzenie załogi. Spółka, w szczytowym momencie, zatrudniała bezpośrednio lub przez podwykonawców blisko 1600 osób. Jeszcze w marcu było to 1200 osób. − Myślę, że 800-1000 osób to ten poziom, przy którym sprawnie będziemy funkcjonować – mówi Dawid Zieliński. Redukcja ma polegać na nie przedłużaniu wygasających umów.
Od strony przychodów, Columbus chce wrócić do marż na jakie spółka mogła liczyć w okresie spokojnego wzrostu. Jak wynika z jej sprawozdań, na razie rzeczywiście wzrosła średnia cena za kilowat sprzedawanych i montowanych instalacji PV. Podczas gdy we wrześniu 2021 roku w segmencie biznesowym podpisane umowy opiewały średnio na 3,4 tys. zł/kW, to w kwietniu 2022 roku było to już 3,9 tys. zł/kW. W segmencie konsumenckim średnie ceny z umów wzrosły z 5,3 do 6,1 tys. zł/kW netto.
Fotowoltaika się odbudowuje, pompy ciepła przyspieszają
Zieliński przekonuje, że słabe wskaźniki podpisanych umów, jakie spółka pokazała za kwiecień tego roku (4,4 MW w segmencie biznesowym i 1 MW w konsumenckim), a więc jedna trzecia tego co jesienią ubiegłego roku, powoli przechodzą do przeszłości. Po skumulowaniu popytu w pierwszym kwartale tego roku, niepewności związanej z nowym systemem wsparcia i wojną, a także przerwą świąteczną, w maju klienci wrócili do zakupów.
Columbus szybko rozwija także sprzedaż, znacznie droższych od instalacji fotowoltaicznych, pomp ciepła. Barierą jest tu jeszcze budowa kompetencji po stronie instalatorów, ale spółka spodziewa się niebawem odbioru zamówionych już dawno 1500 wysokotemperaturowych pomp ciepła, trudno dostępnych dziś na rynku i chce kupić drugie tyle niskotemperaturowych. Całość może znaleźć klientów do końca roku. – W samym kwietniu zakontraktowaliśmy prawie 400 pomp ciepła i spodziewamy się, ze kolejne miesiące będą jeszcze lepsze – przekonuje Zieliński.
Magazyny energii i elektromobilność ruszają
Columbus równolegle rozwija, raczkujące dopiero, segmenty sprzedaży domowych magazynów energii i ładowarek do samochodów elektrycznych. Spółka kończy też prace nad własnym kompleksowym systemem backend i aplikacją do zarządzania publicznymi stacjami ładowania (zastąpi on system Virta, wykorzystywany w tej chwili przez Columbusa do zarządzania stacjami ładowania E.ON). Nowy software ma także ułatwić m.in. rozliczanie ładowania służbowych samochodów elektrycznych w domach pracowników.
Zobacz także: Pierwsza duża ofiara zmian w fotowoltaice? Stilo Energy chce układu z wierzycielami
„Szacujemy, że od 2023 r. ceny energii dla gospodarstw domowych wzrosną o ok. 50-70%. Każdy dom będzie musiał mieć fotowoltaikę, pompę ciepła, magazyn energii i inteligentne zarządzanie energochłonnością. Tak też został skonstruowany nowy program dotacyjny Mój Prąd 4.0, który wspiera te technologie, razem z programami Czyste Powietrze i Moje Ciepło. Technologia ograniczania kosztów prądu i ogrzewania staje się naturalnym elementem naszego otoczenia, na którą Polacy przez najbliższą dekadę wydadzą setki miliardów złotych” – przekonuje akcjonariuszy Dawid Zieliński.
Jeżeli tylko uda mu się wyprowadzić, kierowaną przez siebie spółkę, z obecnego zakrętu, kolejna prosta rzeczywiście wygląda obiecująco. Tylko tym razem Zieliński powinien już ostrożniej operować gazem.