Spis treści
Takie decyzje miały już zapaść we wtorek w kierowanym przez przez Roberta Habecka resorcie gospodarki i ochrony klimatu, o czym doniosły nieoficjalnie m.in. agencja Bloomberg, portal EurActiv oraz niemiecki dziennik Handelsblatt.
Jak wyjaśnił ten ostatni, w przypadku wystąpienia „wąskich gardeł” w dostawach błękitnego paliwa rządowe przepisy pozwolą maksymalnie ograniczyć pracę elektrowni gazowych. W 2021 r. odpowiadały one za 15 proc. produkcji energii u naszego zachodniego sąsiada. W tym roku spodziewano się, że i tak będzie to mniej z uwagi na wysokie ceny surowca.
W myśl szykowanych regulacji zaoszczędzone w ten sposób paliwo pozwoli lepiej zabezpieczyć inne potrzeby, m.in. związane z produkcją przemysłową i ciepłownictwem. Za bezpieczeństwo systemu elektroenergetycznego będą natomiast odpowiadać jednostki węglowe i olejowe.
Niemcy pożegnają węgiel, ale teraz go potrzebują
– Niemcy uciekają się do desperackich środków, aby utrzymać włączone światła i pracujący przemysł – nawet zwracają się ku brudnym paliwom, co oznacza wzrost emisji dwutlenku węgla – podkreślił Bloomberg.
O niemieckim lęku – związanym ze skutkami dla tamtejszej gospodarki, które mogłoby przynieść zakręcenie kurka przez Rosjan – pisaliśmy obszernie na łamach portalu WysokieNapiecie.pl w tym tygodniu.
Zobacz więcej: Ostre cięcie gazu mrozi europejski przemysł
Bloomberg przypomniał, że te decyzje niemieckiego resortu gospodarki zapadają niezależnie od wcześniej ustalonej strategii przyspieszenia odejścia od węgla o osiem lat – do 2030 r., co nastąpiło z inspiracji Zielonych, czyli partii do której należy minister Habeck.
![Robert Habeck niemcy klimat pv wiatr Bundesministerium für Wirtschaft und Klimaschutz](https://wysokienapiecie.pl/wp-content/uploads/2022/01/Robert-Habeck-niemcy-klimat-pv-wiatr-Bundesministerium-für-Wirtschaft-und-Klimaschutz-1024x512.jpg)
– Musimy zakończyć wycofywanie węgla w Niemczech do 2030 r. W obecnym kryzysie jest to ważniejsze niż kiedykolwiek. Po drodze musimy jednak wzmocnić nasze środki ostrożności i utrzymać elektrownie węglowe w rezerwie na dłużej – wskazano w ministerialnych dokumentach, do których dotarły media.
Nowe przepisy mają umożliwić rządowi uruchomienie jednostek z „brudnej rezerwy” bez zgody parlamentu na okres do sześciu miesięcy. Może ona objąć 26 bloków, wśród których 15 stanowią jednostki na węgiel kamienny, a pięć na węgiel brunatny. Pozostała szóstka to siłownie opalane olejem.
Łącznie do pracy może w ten sposób zostać przywróconych 6,9 GW mocy na węgiel kamienny, brunatny – 1,9 GW, a olejowych pozostałe 1,6 GW. Nowe regulacje mają obowiązywać do końca marca 2024 r.
Przypomnijmy, że niemiecki rząd organizował aukcje, w których płacił właścicielom elektrowni węglowych za ich wcześniejsze wyłączanie. Prawdopodobnie kolejne aukcje w tej sytuacji zostaną wstrzymane.
Energiewende coraz mniej błękitna
Portal EurActive zwrócił uwagę, że 18 maja, czyli w dniu ogłoszenia szczegółów planu REPowerEU przez Komisję Europejską, unijny komisarz ds. klimatu Frans Timmermans po raz kolejny przyznał, że w obecnych realiach politycznych nie innego wyjścia jak dopuszczenie do dalszego spalania węgla na drodze do transformacji energetycznej.
– Być może Niemcy będą musiały właśnie to zrobić. Chociaż Berlin chce całkowicie zrezygnować z węgla do 2030 r., teraz będzie płacić operatorom elektrowni węglowych do miliarda euro rocznie za utrzymanie ich w gotowości – zaznaczył EurActive.
– Zgodnie z planem operatorzy elektrowni będą zobowiązani do gotowości do rozpoczęcia pełnej i ciągłej pracy od określonego terminu. W zamian zostaną pokryte ich wydatki związane z utrzymaniem stanu gotowości. Dodatkowo operatorzy będą zobowiązani do przechowywania wystarczającej ilości paliwa – wskazał.
Jak podkreślił EurActive, po raz kolejny Berlin podejmuje działania, które pod znakiem zapytania stawiają niemiecką Energiewende, która dotychczas zakładała wykorzystanie gazu jako paliwa przejściowego w trakcie odchodzenia od węgla i atomu na rzecz odnawialnych źródeł energii.
Polska gazowej energetyki nie stopuje…
Warto przy tej okazji przypomnieć, że jak na razie perspektywy związane z rynkiem gazu i jego cenami nie wpłynęły zasadniczo na plany rozwoju energetyki gazowej w Polsce. Pisaliśmy o tym szerzej przy okazji kontraktu na budowę bloku gazowego o mocy ponad 550 MW dla grupy PKN Orlen.
Zobacz więcej: Siemens wybuduje nową elektrownię Orlenu
![Nowe elektrownie i elektrociepłownie 2026 gazowe](https://wysokienapiecie.pl/wp-content/uploads/2021/12/Nowe_elekrownie_i_elektrociepłownie_2026-1024x614.png)
Niemniej w marcowych założeniach do aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. zwrócono uwagę na „dostosowanie decyzji inwestycyjnych w gazowe moce wytwórcze do dostępności paliwa”.
Już na długo przed rosyjską agresję na Ukrainę pojawiało się wiele głosów mówiących o tym, że odchodząc od węgla polska energetyka za bardzo skręca w kierunku kolejnego uzależnienia – tym razem od gazu.
Z ubiegłorocznej analizy, wykonanej przez brytyjski think-tank Ember, wynikało, że Polska planuje do 2030 r. największy wzrost produkcji energii elektrycznej z gazu ziemnego w UE – z 14 TWh w 2019 r. do 54 TWh w 2030 r.
A całkiem niedawno o racjonalne planowanie nowych inwestycji gazowych na łamach portalu WysokieNapiecie.pl apelowali analitycy Fundacji Instrat.
Zobacz więcej: Czy Polsce są potrzebne nowe elektrownie gazowe
![Największe Bloki Gazowe grudzien 2021](https://wysokienapiecie.pl/wp-content/uploads/2021/12/Największe-Bloki-Gazowe-grudzien-2021-1024x536.png)
…a węglowej nie reaktywuje
Warto też zwrócić uwagę, że wspomniany wcześniej Frans Timmermans już na początku marca dawał sygnały przyzwolenia na to, aby Polska dłużej korzystała z węgla w energetyce, jeśli później od razu przejdzie na OZE.
Zobacz więcej: Bruksela proponuje Polsce energetyczny handel
To sprawiło, że nawet uważany za mało realny w ostatnich latach pomysł wykorzystania na szerszą skalę efektów programu „Bloki 200+”, czyli wydłużenia życia leciwych jednostek klasy 200 MW, zaczął być postrzegany jako dobra opcja zabezpieczenia mocy w systemie elektroenergetycznym.
Do tego potrzebne są jednak decyzje polityczne oraz instrumenty wsparcia, bo bez tego – jak pisaliśmy już ponad miesiąc temu – program może okazać się sukcesem badawczym, który zostanie wdrożeniową sierotą.
Od tego czasu do żadnego przełomu w tej sprawie nie doszło, a zewsząd słychać, że wpierw musi powstać Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która – zgodnie z rządowymi planami – przejmie elektrownie węglowe od państwowych grup energetycznych. Powstanie NABE to jednak wciąż przede wszystkim deklaracje i zapowiedzi niż podmiot, którego kształt i formuła działania na rynku jest już klarowna…