Spis treści
Kolejni europejscy odbiorcy rosyjskiego gazu zgadzają się na płatności w rublach za pośrednictwem Gazprombanku. Wicepremier Rosji Aleksander Nowak ogłosił, że konta rublowe otworzyła już „ponad połowa” kupców z Europy. Wśród najnowszych przypadków można wymienić włoskie ENI, które otworzyło rublowe konto, czy Słowację, której władze zapowiedziały, że zezwolą na dostosowanie się do reguł, określonych w dekrecie Władimira Putina. Agencja TASS informuje, że wśród firm, które przyjęły nowy system płatności znalazły się przedsiębiorstwa niemieckie, austriackie i słowackie. Część z nich potwierdziła założenie nowych kont w Gazprombanku, ale otwarcie konta w rublach potwierdziło jedynie włoskie ENI. Pozostałe firmy przemilczały sprawę konta rublowego.
Według TASS konta w rublach nie założyły firmy z Holandii, Czech, Estonii. Litwy, UK i Danii. Do Polski i Bułgarii, której odcięto gaz już w kwietniu dołączyła także Finlandia.
Przypomnijmy, że niejednoznaczne stanowisko w sprawie płatności zajęła Komisja Europejska. Nowe oficjalne wytyczne Brukseli zakładają, że, że można założyć konto w euro lub dolarach, ale należy złożyć oświadczenie, że płatność w tych walutach kończy rozliczenie. O koncie w rublach wytyczne milczą, choć rzecznik KE Erik Mamer stwierdził, że założenie konta w rublach jest złamaniem sankcji.
Wytyczne KE, a tym bardziej ustna deklaracja rzecznika nie mają wiążącego charakteru.
Czytaj także: Bruksela przymyka oko na płatności w rublach, Moskwa nie przymknie kurka z gazem?
300 mld euro na uwolnienie UE od Rosji
300 mld euro mają w ocenie Komisji Europejskiej kosztować do końca dekady działania, które w ramach ujawnionego wreszcie planu REPowerEU uniezależnią Unię od rosyjskich surowców energetycznych. Gros tych wydatków to inwestycje w OZE, niewielka część – w infrastrukturę gazową.
Komisja zakłada przede wszystkim znalezienie nowych dostawców ropy i gazu, wskazując na USA i Afrykę. Dodatkowo planuje się utworzenie wspólnej, unijnej platformy zakupowej gazu, która ma „agregować popyt”.
KE zgadza się także na głębokie ingerencje w rynek – m.in. poprzez dodatkowe opodatkowanie producentów, którzy najwięcej korzystają na obecnych, wysokich cenach energii. Dopuszcza utrzymanie taryfowania dla gospodarstw domowych, ale także regulacji cen prądu dla mniejszych firm i gazu dla przemysłu. Luzuje także reguły pomocy publicznej dla biznesu, dotkniętego podwyżkami cen energii.
Czytaj także: Unia potrzebuje 300 mld euro na energetyczną batalię z Rosją
Niemcy szykują się na embargo na ropę
Tymczasem niemiecki rząd dostanie do ręki narzędzie prawne, które pozwoli mu na przejmowanie kontroli nad określonymi aktywami z sektora energii. Przyjęta przez Bundestag nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie energetycznym pozwala rządowi na wprowadzenie zarządu komisarycznego w aktywach, co do których zaistnieje niebezpieczeństwo, iż przez niewywiązywanie się ze zobowiązań stworzą zagrożenie dla dostaw energii. W dalszej kolejności dane aktywa mogą nawet zostać znacjonalizowane za odszkodowaniem.
Jak pierwszy cel nowych regulacji wymienia się należącą do Rosniefti rafinerię w Schwedt, której właściciele nie mają zamiaru rezygnować ze sprowadzania ropy z Rosji.
Węgierskiego koncernu naftowego MOL, że firma szykuje się na przełączenie swoich rafinerii na alternatywne wobec rosyjskich kierunki dostaw ropy. Viktor Orban, sprzeciwiając się europejskim sankcjom na ropę twierdził, że jest to technicznie niemożliwe, chociaż w rzeczywistości możliwość jak najbardziej istnieje. Potem zażądał od KE 750 mln euro za zgodę na sankcje, co nie spotkało się ze zrozumieniem Brukseli. Na razie jednak za mało jest szczegółów, by rzetelnie ocenić czy za deklaracją MOL stoją rzeczywiste zamiary.
Koniec importu rosyjskiego prądu
Bałtycka giełda energii NordPool zrzeszająca kraje skandynawskie oraz państwa bałtyckie ogłosiła wstrzymanie importu energii elektrycznej od rosyjskiej spółki Inter RAO. Oficjalnym powodem jest „niemożność rozliczenia się”. Import ustał ostatecznie w niedzielę 22 V.
Rosjanie dostarczyli w 2021 r. na NordPool prawie 13 TWh energii elektrycznej, z czego 9.1 do Finlandii, a 4,18 do krajów bałtyckich.
Ceny na rynku fińskim i estońskim zareagowały – 19 maja handlowano po 227 euro za MWh, następnego dnia już po 244 euro za MWh.