Spis treści
O 11 udostępnionych lokalizacji pod budowę morskich farm wiatrowych w polskiej części Morza Bałtyckiego ubiegają się największe spółki z polskiej energetyki i europejskiej ligi. Wpłynęły 132 wnioski, które teraz będą oceniane w postępowaniu rozstrzygającym. Przyjęte w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury kryteria zdecydują, którzy inwestorzy dostaną ostatecznie pozwolenia.
Czy jednak te kryteria gwarantują, że inwestycje rzeczywiście powstaną?
O wszystkie 11 lokalizacji stara się PKN Orlen (wraz z Energą) i Shell. Także EDF złożył wnioski o wszystkie lokalizacje – zadeklarował Tomasz Pluciński, dyrektor ds rozwoju EDF Renewables . W grupie firm, które złożyły najwięcej wniosków, znajduje się też Equinor, Iberdrola, duński fundusz inwestycyjny CI NMF I, RWE, PGE oraz francuski Total, z którym współpracuje KGHM. Duński Orsted razem z ZE PAK złożyli wnioski o 5 obszarów. O polskie lokalizacje farm wiatrowych na Bałtyku stara się też niemiecki deweloper farm WPD, którego obecnie przejmuje amerykański fundusz inwestycyjny Global Infrastructure Partners.
Czytaj także: O morskie farmy wiatrowe powalczą grube ryby
Największa rywalizacja szykuje się o cztery lokalizacje na Ławicy Odrzanej. Tu, poza wymienionymi firmami, wnioski złożyli też m.in. E.ON. i Tauron. W grupie chętnych do polskiego offshore znalazł się też szwedzki Eolus, francuski deweloper Qair i SSE Renewables. Część inwestorów nadal ukrywa się pod nazwami nic niemówiących spółek. Większość jednak odsłoniła już przyłbice.
Ogromne zamiary, tylko żeby znalazły się na to siły
Co ważne, od czasu ogłoszenia o możliwości składania wniosków w drugi rozdaniu lokalizacji dla polskiego offshore, warunki rynkowe mocno się zmieniły. Miesiąc po pierwszych ogłoszeniach wybuchła wojna na Ukrainie. To spowodowało ogromne wzrosty cen materiałów i usług, a spółki nie mówią już o tak łatwym dostępie do kapitału. CAPEX farm wiatrowych wynosi ok. 3,5 mln EUR/MW.
– W Polsce jeszcze żaden czempion nie zainstalował żadnej turbiny wiatrowej, Orsted zainstalował 1600 turbin wiatrowych dotychczas i wiemy, że to jest spore wyzwanie na wielu rynkach, więc nie podchodzimy przy dzisiejszych warunkach makroekonomicznych, geopolitycznych, tak pozytywnie do tego, co przed nami – powiedziała podczas konferencji Polskiego Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej Joanna Wis-Bielewicz, dyrektor ds. rozwoju Orsted.
Czytaj także: Tauron chce stawiać fundamenty pod morskie wiatraki
Jak dodała, wyzwania to koszty stali, usług, towarów oraz spadek wartości złotówki w stosunku do euro. To wszystko zaważyło na tym, że Orsted stara się z 11 dostępnych lokalizacji o 5. – Przyglądamy się, co to znaczy dla potencjału, harmonogramów i realizacji projektów już istniejących – dodała Wis-Bielewicz. Wyjaśniła, że Orsted finansuje inwestycje z własnego kapitału, ale „bankowalność projektów przy dzisiejszych warunkach jest ogromnym wyzwaniem i będzie ogromnym wyzwaniem dla wszystkich”. Te warunki rynkowe zdecydują, w jakim tempie inwestycje wiatrowe na Bałtyku będą realizowane.
Punktacja za czarne pochodzenie…
Postępowanie rozstrzygające opiera się na kryteriach, które mogą budzić zdziwienie, np. nie bierze się pod uwagę doświadczenia z rynku brytyjskiego, obecnie najbardziej rozwiniętego rynku morskiej energetyki wiatrowej. Co więcej, punktacja premiuje spółki z wysokim udziałem czarnej energii.
Czytaj także: Kto zbuduje morskie wiatraki? Będą „punkty za pochodzenie”
Jak tłumaczył Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska, rząd chce „zmotywować i umożliwić” udział w postępowaniu także firm energetycznych, które „dzisiaj nie kojarzą się w ogóle z odnawialnymi źródłami energii”.
– Jeśli w procesie transformacji doprowadzilibyśmy do likwidacji, czy upadku firm, które na tym rynku funkcjonują w oparciu o paliwa kopalne, a weszłyby na ich miejsce tylko i wyłącznie podmioty zagraniczne, to spotkałoby się to z duża krytyką. Dlatego budowanie partnerstw, między innymi Orlenu, czy PGE czy Polenergii, z firmami zagranicznymi jest dobrym konceptem do tego, żeby korzystać z najlepszych rozwiązań na świecie – powiedział Zyska podczas konferencji o potencjale morskiej energetyki wiatrowej w Polsce.
Czytaj także: Lokalizacje farm wiatrowych na morzu czekają na wnioski inwestorów
– Orsted jest w partnerstwie z firmą ZE PAK, która jest producentem energii z węgla, która jest na ścieżce transformacji i w tych wnioskach, które złożyliśmy ta firma nie będzie punktowana, lub my nie będziemy punktowani. I w ten sposób złożyliśmy właśnie dwa wnioski na ten sam „site”, jeden nazywa się Fryderyk, a drugi Chopin, ponieważ w jednym liderem jest Orsted, a w drugim – firma ZE PAK. I wiemy, że te wnioski, które są takie same, na ten sam „site”, będą inaczej punktowane, co uważamy jest ogromnym nieporozumieniem, jeśli chodzi o ten proces transformacji – zauważyła Joanna Wis-Bielewicz.
Z kolei Tomasz Pluciński zapewnił, że EDF spełnia wszystkie wymagane w polskim postępowaniu kryteria.
Wielostopniowa ocena wniosków
Kiedy będzie można spodziewać się pierwszych decyzji? Ocena potrwa z pewnością kilka miesięcy. Minister Infrastruktury wyśle informacje o wszczęciu postępowania rozstrzygającego po sprawdzeniu wszystkich wniosków o daną lokalizację. Na dostarczenie potrzebnej w postępowaniu rozstrzygającym dokumentacji wnioskodawca ma 21 dni.
W pierwszej kolejności oceniane będzie spełnienie poszczególnych kryteriów szczegółowych. Następnie ustala się czy zostało osiągnięte minimum kwalifikacyjne w każdym kryterium. Dopiero po ustaleniu, że wniosek osiągnął minimum kwalifikacyjne w każdym kryterium, liczba punktów za najistotniejsze kryterium jest podwajana. Najistotniejszym kryterium oceny wniosków w obecnych postępowaniach rozstrzygających będzie sposób finansowania planowanych inwestycji
Czytaj także: Morskie farmy wiatrowe bez remisu
Każdy wniosek podlega opiniowaniu przez właściwych ministrów, a także Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na wydanie opinii mają 90 dni od dnia otrzymania wniosku. Termin zakończenia postępowania rozstrzygającego nie może być dłuższy niż 4 miesiące od dnia wpłynięcia ostatniej opinii. Przy negatywnej opinii Minister może zdecydować o odmowie wydania pozwolenia.
Uczestnik postępowania, po ogłoszeniu wyniku, będzie mógł w ciągu 14 dni złożyć wniosek o jego unieważnienie. Jeżeli Minister Infrastruktury unieważni postępowanie rozstrzygające, to uczestnik w terminie 14 dni będzie mógł złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Potem uczestnikowi przysługuje jeszcze skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Bez remisu
Obecne przepisy nie regulują kwestii remisu w postępowaniu rozstrzygającym. Ale decydować mogła kolejność zgłoszeń dlatego według informacji portalu WysokieNapiecie.pl firmy „zatrudniały” specjalne boty, które błyskawicznie składały wnioski online. Uznano to jednak za absurdalne kryterium.
W marcu Ministerstwo Infrastruktury przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o obszarach morskich. Według propozycji, przy remisie wygra ten, który zostanie wyżej oceniony w większej liczbie kryteriów niż konkurent czy konkurenci, którzy uzyskali w postępowaniu rozstrzygającym równą liczbę punktów. Gdyby i takie rozwiązanie doprowadziło do remisu, wygra ten, który uzyska większą liczbę punktów za najistotniejsze kryterium. Ostatecznie, gdyby również druga dogrywka nie przyniosła rezultatu, o wyborze decydować będzie wyższa wartość planowanego przedsięwzięcia. Podane we wnioskach wartości w innych niż złoty walutach będą przeliczane po średnim kursie Narodowego Banku Polskiego w dniu złożenia wniosku – czytamy w propozycji nowelizacji ustawy.
Projekt reguluje też kwestię modyfikacji wniosków. Jeśli inwestor zdecyduje o zmianach w zakresie rodzaju planowanego przedsięwzięcia, proponowanej lokalizacji lub charakterystycznych parametrów technicznych, to taką modyfikację traktować się będzie jak wniesienie nowego wniosku. To oznacza prowadzenie całej procedury od nowa, łącznie z opiniowaniem.
Projekt zmiany ustawy o obszarach morskich jest po opiniowaniu i konsultacjach, które zakończyły się w kwietniu.
Potencjał to nie wszystko
Udostępnione w drugiej turze lokalizacje pozwolą na zbudowanie około 11 GW mocy w morskiej energetyce wiatrowej. Wraz z siedmioma projektami na 5,9 GW, które uzyskały decyzję prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, dałoby to do 2040 roku więcej mocy niż przewidziano w Polityce Energetycznej Państwa.
– W Polityce Energetycznej Polski do roku 2040 przewidzieliśmy 11 GW mocy zainstalowanej, ale dzisiaj już chyba nikt nie ma wątpliwości, ze docelowo będzie to znacznie więcej. Musimy uwzględnić wszystkie interesy gospodarcze, środowiskowe, ale ten potencjał jest znacznie większy i on powinien służyć całej gospodarce, w tym wszystkim podmiotom, które są interesariuszami tego sektora, tego rynku – przyznał Zyska.
Inwestorzy podkreślają, że Morze Bałtyckie ma znakomity wiatr i stosunkowo płytkie dno. Do tego Polska ma uchwalony plan zagospodarowania obszarów morskich i warunki regulacyjne. – Mamy więc jasne warunki, co do tego, w jaki sposób może nastąpić finansowanie 11 GW w Polsce, ale już spore wyzwanie, jeśli chodzi o przyznawanie nowych pozwoleń na sztuczne wyspy – mówiła Joanna Wis-Bielewicz.
Jak dodała, potencjał może być większy, ale to nie tylko obszar morski decyduje, co zostanie zrealizowane.