Spis treści
Surowiec do europejskich elektrowni zapewne uda się zastąpić, pytanie za jaką cenę. Jeśli będzie drogo, to UE nie spali rosyjskiego węgla, ale za to zużyje więcej gazu.
W chwili gdy publikujemy ten tekst, plan nowych sankcji nie został jeszcze zatwierdzony przez wszystkie kraje UE. Rada UE ds. zagranicznych ma podjąć decyzję w poniedziałek. Ale ponieważ plan sankcji został oficjalnie ogłoszony przez szefową KE Ursulę von der Leyen, istnieje duże prawdopodobieństwo, że osiągnięto w tej sprawie porozumienie.
Do tej pory UE unikała embarga na rosyjskie surowce energetyczne, ale drastyczne filmy z rzezi w Buczy zrobiły swoje – prawdopodobnie węgiel zostanie pierwszym paliwem kopalnym, które dotkną unijne sankcje.
Węgiel kontra gaz
Węgiel kamienny nie jest wprawdzie popularnym surowcem, odpowiada za ok 20 produkcji prądu w UE. Ale liczba nie oddaje tego się działo przez ostatnie pół roku.
Horrendalnie wysokie ceny gazu spowodowały, że w ostatnich miesiącach produkcja z węgla wróciła do łask, znowu stała się opłacalna i to mimo również wysokich cen uprawnień do emisji CO2. UE importuje ok 40 proc. potrzebnego jej węgla z Rosji, ale niechciany surowiec od do elektrowni da się łatwo zastąpić.
– Nasza elektrownia spalała mieszanki węgli z USA, Kolumbii i Rosji. Australia i Indonezja były niedostępne – ze względu na duże „ssanie” ze strony Chin. Czy gdyby tego węgla z Rosji nie było, to byśmy sobie poradzili, tak jak daliśmy radę bez Indonezji i Australii? W dużym uproszczeniu tak, to tylko kwestia doboru węgla do parametrów kotłów – tłumaczy doświadczony menedżer z zachodnioeuropejskiej elektrowni.
Pozostaje jeszcze kwestia dostępności węgla z innych krajów ceny i parytetu gaz – węgiel. Dostawcy z USA, Australii, Kolumbii, RPA mają swoje ograniczenia, nagłe uzupełnienie braków na rynku nie będzie proste – pisał dwa miesiące temu renomowany serwis ArgusMedia.
Embargo na rosyjski surowiec wywindowałoby ceny węgla, być może znowu wahadło wychyliłoby się w drugą stronę i okazałoby się, że bardziej opłacalna jest produkcja prądu w elektrowniach gazowych. A gazu brakuje i jest drogi, bo Rosjanie zakręcili kurek z dostawami spotowymi. Innymi słowy, Rosjanie odbiją sobie na gazie, to czego nie zarobią na węglu.
Na wieść o możliwym embargu ceny węgla w kontraktach futures zaczęły rosnąć, ale na ocenę przez rynek działań UE przyjdzie jeszcze poczekać. Odnotujmy tylko, że ceny węgla energetycznego wciąż szybują wysoko, przekraczają 200 dol. za tonę.
Według serwisu Argus Media zapasy węgla w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia), przez które surowiec płynie do UE, są na najniższym poziomie od sześciu lat. W Polsce, która jest największym producentem węgla w UE, choć eksportuje śladowe ilości, zapasy są najniższe od lat, sięgają ok. miliona ton. Część elektrowni wciąż ma problemy z uzupełnieniem zapasów wymaganych przez ustawę.
Rosyjski węgiel przestał płynąć
Wedle informacji Bloomberga od momentu inwazji na Ukrainę europejskiej energetyce nie jest łatwo zamówić rosyjski węgiel. Dzieje się to samo co z ropą – banki ograniczyły możliwość zabezpieczenia transakcji, trudniej jest też ubezpieczyć warte dziesiątki milionów dol. ogromne statki.
Zakaz importu węgla z Rosji najbardziej dotkliwy byłby dla Niemiec, które mają wciąż 15 GW elektrowni na węgiel kamienny i zwiększyły one w ubiegłym roku produkcję o 8 proc.
Pytanie czy zaszkodziłoby Rosjanom? Cały eksport węgla, pozyskiwanego głównie w odkrywkach na Syberii, sięga rocznie 200 mln ton, ale z tego tylko ok. 60 mln ton trafia do UE. W styczniu UE sprowadziła ok. 4,5 mln ton węgla z Rosji. Po przemnożeniu przez średnią cenę 150 dol. (duża część kontraktów była zawierana wcześniej) otrzymujemy 675 mln dol. miesięcznie.
Komunikat Komisji Europejskiej wspomina nawet o mniejszej kwocie – 4 mld euro rocznie. To nie jest suma, bez której Rosja nie będzie w stanie kontynuować wojny, nawet zakładając optymistycznie, że producenci nie sprzedadzą surowca gdzieś indziej. Zresztą do rosyjskiego budżetu trafia ułamek tej sumy, bo węgiel sprzedają prywatne firmy.
Bruksela nie przedstawiła niestety żadnej analizy efektów sankcji, ani dla samej UE, ani dla Rosji. Można odnieść wrażenie, że o ile pierwszy pakiet unijnych sankcji po agresji na Ukrainę był starannie przemyślany, o tyle kolejnym brakuje jakiejkolwiek analizy skutków. Jak tłumaczy nam jeden z brukselskich urzędników, to czysto polityczna decyzja. Ponieważ nie ma zgody na embargo na rosyjską ropę i gaz, to udało się przynajmniej nałożyć sankcje na węgiel.
Polskie embargo nie będzie potrzebne?
Przypomnijmy, że polski rząd w ekspresowym tempie przyjął i przesłał do parlamentu projekt ustawy, również wprowadzającej embargo na węgiel. Premier Mateusz Morawiecki tłumaczył, że choć to sprzeczne z unijnym prawem, to chce zachęcić w ten sposób UE do działania.
Sytuacja Polski o tyle różni się od pozostałych krajów, że importowany głównie z Rosji węgiel jest ciągle spalany w gospodarstwach domowych i ciepłowniach. Jak już pisaliśmy, na razie nie ma pomysłu czym go zastąpić tej zimy.
Czytaj też: Polska szarża na rosyjski węgiel