Ale czy na pewno? Czy rzeczywiście mamy zahamować wszystko, co do tej pory robiliśmy? Wręcz przeciwnie – skuteczna odpowiedź na wyzwania, jakie przed nami stoją, wymaga jeszcze większego nacisku na rozwój źródeł odnawialnych i efektywności energetycznej – jako dwóch kluczowych elementów uzyskania niezależności energetycznej.
Przez całe lata polityka energetyczna Unii Europejskiej opierała się stabilnie na trzech celach – bezpieczeństwie dostaw, konkurencyjności cenowej oraz trosce o klimat. Przez wiele lat, trójkąt ten wydawał się być (szczególnie patrząc z perspektywy Polski) mocno „przechylony” w stronę klimatu.
Ograniczanie emisji CO2 poprzez rozwój – wówczas dużo droższych – źródeł odnawialnych był realizowany poprzez bardzo wysokie subsydia obciążające rachunki odbiorców. Priorytet był jasno zdefiniowany, koszty niemal nie grały roli, a bezpieczeństwo energetyczne było niejako immanentną cechą systemu, a nie celem, do którego należy dążyć i o który trzeba dbać.
Oczywiście, w oficjalnych dokumentach unijnych oraz deklaracjach państw członkowskich celem rozwoju źródeł odnawialnych było także uniezależnianie się od importu paliw kopalnych. Ale ten cel nie został dotychczas spełniony nawet w niewielkim stopniu. Europa jest obecnie bardziej zależna od importu paliw niż była 20 lat temu.
Przyczyn tego stanu jest kilka. Źródła odnawialne, pomimo gwałtownego rozwoju, nadal stanowią poniżej 15% w zużyciu energii pierwotnej. Nacisk na jak najszybsze odejście od najbardziej emisyjnych paliw krajowych (węgla brunatnego i kamiennego), spowodował większe zużycie głównie importowanego gazu.
Wracając do energetycznej triady, ostatnie kilka lat to okres zwiększania ambicji klimatycznych Unii Europejskiej, ale także okres zwiększonego (i uzasadnionego!) optymizmu, że te ambicje uda się spełnić przy zachowaniu równowagi pomiędzy trzema celami. Dramatyczny spadek kosztów produkcji energii ze źródeł odnawialnych doprowadził do absolutnej zmiany w myśleniu o priorytecie ekonomicznym.
Jasne stało się, że nowoinstalowane źródła odnawialne nie tylko obniżają cenę hurtową energii elektrycznej, ale także rachunki odbiorców końcowych. Ja sama apelowałam o to, aby przestać myśleć w kategoriach „nie stać nas na inwestowanie w energetykę odnawialną”, a zacząć – „nie stać nas nie inwestować w energetykę odnawialną!”
Trzeci wierzchołek energetycznego trójkąta – bezpieczeństwo energetyczne – był ostatnimi czasy jakby zapomniany, poprzez zwiększające się uzależnienie od importowanych paliw kopalnych. Bezpieczeństwo energetyczne to oczywiście temat sam w sobie. Ma bardzo wiele wymiarów i bardzo czasami różne definicje, ale jednym z niewątpliwie najważniejszych wymiarów – szczególnie w obecnej sytuacji – staje się właśnie uniezależnienie od zużycia paliw kopalnych.
Tak, zużycia, a nie wyłącznie importu. Cała idea źródeł odnawialnych opiera się właśnie na tej przesłance – nie używamy paliw kopalnych, naszym paliwem jest niewyczerpywalna energia wiatru czy słońca. Tak więc wizja prostego przejścia z węgla na gaz jako paliwo przejściowe nie wydaje się dłużej słuszna. Zasadne jest natomiast, aby jak najszybciej przestawiać się na źródła odnawialne, przy możliwie minimalnym użyciu paliw kopalnych jako źródła rezerwowe.
Z tego punktu widzenia wojna w Ukrainie nie zmieniła nic. Absolutnym priorytetem Unii Europejskiej i wszystkich jej Państw Członkowskich powinno pozostać jak najszybsze rozwijanie źródeł odnawialnych. Wydaje się to być tak oczywiste, że nawet trochę wstyd o tym pisać. W czasach gdy cena hurtowa energii elektrycznej przekracza poziomy, których nie zakładały żadne analizy, długoterminowy kontrakt różnicowy na ~200-300 zł/MWh wydaje się być najlepszym, co można sobie wyobrazić.
Wspieranie rozwoju źródeł odnawialnych i usuwanie barier tego rozwoju powinno być zadaniem, na którym skupi się wysiłek legislacyjny, administracyjny i inwestycyjny polskiej polityki energetycznej. Zapewnienie taniej i niezależnej od zewnętrznych wpływów energii elektrycznej powinno być priorytetem każdego rządu. A jednym z bardzo ważnych elementów pomagających w osiągnięciu tego celu jest oczywiście efektywność energetyczna – zgodnie z hasłem, że najtańsza energia to ta niezużyta…
Bezpieczeństwo energetyczne to oczywiście nie tylko niezależność od importu paliw. Bezpieczeństwo to także – a może przede wszystkim – zapewnienie dostaw energii w sposób w zasadzie niezakłócony. W praktycznym wymiarze oznacza to, że jeszcze przez jakiś czas będziemy potrzebować sterowalnych źródeł opartych o paliwa kopalne, potrzebnych do bilansowania systemu – czy też bardziej obrazowo – do wypełniania tych momentów, kiedy nie świeci słońce czy nie wieje wiatr. Oczywiście, strona podażowa nie jest tu jedynym sposobem. Jest pilna potrzeba zwiększenia elastyczności systemu elektroenergetycznego także po stronie popytowej.
Reakcja Unii Europejskiej na wojnę w Ukrainie pokazuje, że polityka klimatyczna nie zniknie. Wręcz przeciwnie, jasnym stało się, że kierunek na ograniczenie zużycia paliw kopalnych jest jedynym właściwym. Transformacja energetyczna musi się dokonać. Ale musi się dokonać przy uwzględnieniu – a nawet postawieniu w centrum – kwestii bezpieczeństwa energetycznego.
Polska akurat zrozumiała to już jakiś czas temu. Podjęte wysiłki zmierzające do dywersyfikacji kierunków dostaw gazu, mimo niejednokrotnie przedstawianej krytyki, że tworzą nadmiarowe koszty, okazały się być bardzo dobrą decyzją strategiczną w świetle aktualnej sytuacji geopolitycznej. Terminal LNG i będący na ukończeniu Baltic Pipe pozwalają nam planować transformację energetyczną z uwzględnieniem paliwa gazowego. Natomiast trzeba to paliwo wykorzystywać mądrze. Mądrze, czyli tam, gdzie: nie ma (jeszcze) dobrej alternatywy i/lub jest wykorzystywane z największą efektywnością i przynosi najlepsze efekty środowiskowe.
W sektorze energetycznym niewątpliwie takim miejscem jest pewna liczba elektrociepłowni. Część zapotrzebowania na ciepło w miastach – obok wykorzystania zrównoważonej biomasy i wielkoskalowych pomp ciepła – mogłaby być zapewniona przez elektrociepłownie gazowe, gdzie efektywność wykorzystania paliwa jest dużo większa niż w elektrowniach. Ogrzewanie indywidualne – absolutnym priorytetem powinno być wspieranie rozwoju pomp ciepła, a nie gazyfikacja! Tutaj kierunek powinien być jasny, inaczej ryzykujemy bardzo nieoptymalne wykorzystanie paliwa gazowego.
Bardzo cieszy, że rynek pomp ciepła zanotował w ostatnich dwóch latach dynamiczny wzrost. Teraz należy jeszcze zadbać o to, żeby rozwijał się przy zastosowaniu rozwiązań inteligentnych, aby mógł być pomocą, a nie obciążeniem dla systemu.
Jeśli chodzi natomiast o dylemat podstawowy, czyli w jakim tempie wyłączać (i co w zamian budować!) elektrownie węglowe, to należy przeprowadzić jeszcze raz rzetelną analizę – i bilansu energii, i bilansu mocy w systemie. Także przy uwzględnieniu wszystkich elementów elastyczności. A przede wszystkim, realistycznie oszacować (i doprowadzić do realizacji!) potencjał źródeł odnawialnych.
Bardzo często dokonywanym błędem przy szacowaniu zapotrzebowania na gaz jest założenie, że elektrownie gazowe będą produkować tyle energii, co obecnie węglowe. Jest to założenie z gruntu fałszywe, jeśli przyjmiemy duży rozwój źródeł odnawialnych. „Idealną” sytuacją jest taka, w bardzo dużym uproszczeniu, gdzie większość energii jest dostarczana przez źródła odnawialne, a większość mocy – przez źródła gazowe – do czasu kiedy nie jesteśmy w stanie przestawić się na całkowicie zdekarbonizowany system. Oczywiście przy takim podejściu uwzględnić należy bilans wszystkich kosztów i korzyści – inwestycje w nową infrastrukturę opartą o paliwa kopalne muszą być dobrze przemyślane, aby móc uniknąć kosztów osieroconych w przyszłości.
Polska polityka energetyczna ma już u podstawy bezpieczeństwo energetyczne. Potrzebuje jednak: znacznie bardziej priorytetowego potraktowania źródeł odnawialnych, wsparcia elastyczności po stronie popytowej oraz efektywności energetycznej. W tych trzech elementach potrzebny jest przełom – jeśli uświadomimy sobie, jak bardzo poprawią nasze bezpieczeństwo, przełom będzie możliwy.
Monika Morawiecka – jedna z najbardziej znanych menedżerów sektora energetycznego w Polsce. Obecnie pracuje jako senior advisor w zajmującym się transformacją energetyczną think- tanku Regulatory Assistance Project (RAP). Wcześniej jako prezes zarządu PGE Baltica, odpowiadała za początkową fazę projektu budowy morskich farm wiatrowych w PGE. W latach 2010- 2019 dyrektor ds. strategii Grupy PGE.