Spis treści
Budownictwo to sektor gospodarki, w którym wpływ rosyjskiej agresji na Ukrainę ma chyba największy – obok transportu – wpływ na rynek pracy. To z kolei nie pozostaje bez wpływu również na to, co dzieje się na energetycznych placach budowy. W ostatnich dniach opisywaliśmy już wpływ wojny na inwestycje dotyczące nowych farm wiatrowych i fotowoltaicznych.
Wojna, która toczy się za wschodnią granicą Polski, spowodowała, że wielu ukraińskich pracowników wyjechało walczyć o swoją ojczyznę. Braki personelu wpływają na harmonogramy budów, a do tego drożeje transport i pojawiają się problemy z dostawami materiałów.
Jak informował portal WysokieNapiecie.pl Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, firmy, zwłaszcza mniejsze podmioty podwykonawcze, mierzą się z poważnym odpływem pracowników z Ukrainy, który paraliżuje proces budowlany.
– Ponadto, na rynku z dnia na dzień zabrakło wyrobów stalowych niezbędnej do realizacji projektów pozyskanych w latach 2019-2021, ponieważ ok. 20 proc. zużywanej w Polsce stali sprowadzaliśmy do tej pory z Ukrainy, Rosji i Białorusi. Dystrybutorzy wstrzymują się dzisiaj z zawieraniem nowych kontraktów, bo nie wiedzą po jakiej cenie sprzedawać pręty, blachy i profile – wyjaśnił Kaźmierczak.
Wyjadą, nie wyjadą?
Jaki wpływ wojna ma na dość wyspecjalizowany sektor rynku budowlanego, jakim są inwestycje w gazownictwie? Wbrew pozorom pracownicy z Ukrainy nie odpowiadają tam tylko za proste roboty budowlane.
W dużej mierze są to wysokiej klasy doświadczeni specjaliści, m.in. spawacze, monterzy oraz operatorzy dźwigów. W przeszłości pracowali chociażby dla Gazpromu. Pamiętajmy, że w Polsce duża fala inwestycji w gazociągi ruszyła dopiero w minionej dekadzie, a w Rosji czy na innych rynkach wschodnich tych przedsięwzięć było znacznie więcej.
Najwięksi inwestorzy w Polsce, czyli operator gazociągów przesyłowych Gaz-System oraz należący do PGNiG zarządca gazowej sieci dystrybucyjnej – Polska Spółka Gazownictwa (PSG), zapewniają jednak, że dotychczasowy odpływ pracowników z Ukrainy nie odbił się na harmonogramach projektów.
– W związku z inwazją Rosji na Ukrainę firmy wykonawcze realizujące prace na zlecenie Gaz-Systemu poinformowały, że obserwują sytuację, w której kilka do kilkunastu procent pracowników narodowości ukraińskiej opuszcza place budów. Na bieżąco monitorujemy to ryzyko i współpracujemy z firmami wykonawczymi w taki sposób, aby zapewnić ciągłość prowadzonych prac na naszych inwestycjach – przekazała nam Iwona Dominiak, rzecznik spółki.
Zobacz więcej: Wiatr wojny przywiał czarne chmury nad OZE
Z kolei Grzegorz Cendrowski, rzecznik PSG, podał, że zidentyfikowano przypadki wykonawców, u który doszło do opuszczenia kraju przez pracowników z Ukrainy. Są to jednak sytuacje jednostkowe.
Cendrowski dodał, że PSG obserwuje też wzrost cen materiałów stosowanych do budowy sieci gazowej, choć jest to zjawisko trwające dłużej niż sama wojna. Spółka przewiduje, że agresja Rosji na Ukrainę może mieć wpływ na ograniczenia w dostawach elementów stalowych. Mniejsze ryzyko jest związane z pozyskiwaniem materiałów z polietylenu, które służą do izolowania rur.
Budowniczy gazociągów w niepewności
Marcin Tadeusiak, prezes spółki JT oraz członek zarządu Izby Gospodarczej Gazownictwa, w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl przyznał, że na rynku trwa ogromne zamieszanie związane z dostawami materiałów. Dotyczy to właśnie m.in. stali czy polietylenu. W obu przypadkach dostawy tych materiałów w dużej mierze pochodziły z Rosji i Ukrainy.
– Trudno wyceniać oferty w nowych przetargach, jeśli zamówienia rur czy innych materiałów i urządzeń nie leżą po stronie zamawiającego. Wykładniczy wzrost cen paliwa będzie za chwilę jednym z najważniejszych problemów który może zagrozić płynności podpisanych wcześniej kontraktów – zaznaczył Tadeusiak.
– Przyjęte w umowach wskaźniki waloryzacyjne nie uwzględniają tak gwałtownej zmiany cen paliwa. Wykonawcy mają problem z wyceną nowych przetargów, bazując nawet na wieloletnich doświadczeniach, trudno bowiem przewidzieć i oszacować ramy zmienności kosztów, które mają wpływ na realizację, a są zupełnie od nich niezależne – podkreślił.
Piotr Świecki, dyrektor budownictwa energetycznego i przemysłowego Budimeksu, pytany przez nas o waloryzację, wskazał, że jej limit w niektórych kontraktach Gaz-Systemu wynosi 10 proc. i jest ona liczona od daty złożenia oferty. Waloryzacja następuje co kwartał na podstawie m.in. takich składowych jak inflacja, kursy walut oraz zmiany cen wybranych materiałów budowlanych, robocizny oraz sprzętu.
– Oceniamy te zasady pozytywnie. Niemniej w przypadku wojny widzimy już, że nie są one w stanie podołać sytuacji rynkowej i dotyczy to praktycznie wszystkich kontraktów realizowanych w Budimeksie. Oprócz gwałtownego wzrostu kosztów np. energii, paliwa, stali pojawił się realny problem braku dostępności materiałów lub paliwa – stwierdził Świecki.
– To grozi zatrzymaniem budów i wspólnie trzeba podejmować decyzje jak dalej będziemy postępować. Również udrożnienie płynności jest krytyczne, skrócenie opiniowania protokołów, terminów płatności czy też innych formalności jest dla zamawiających zabiegiem organizacyjnym, Dla wykonawców i ich podwykonawców jest to z kolei realna pomoc, która ma wpływa na utrzymanie ciągłości robót w tych trudnych czasach – dodał dyrektor.
Gazowa nisza rynkowa
Rynek gazowy jest stosunkowo niewielkim segmentem budownictwa.
– W minionych latach, gdy ruszyły duże inwestycje Gaz-Systemu w budowę gazociągów, pojawiły się nowe podmioty często z kapitałem zagranicznym, a do realizacji kontraktów zaczęli być zatrudniani pracownicy z Ukrainy, Białorusi, Słowacji, Czech, Węgier, Niemiec a ostatnio z Pakistanu – wyjaśnił prezes Tadeusiak.
Stąd odpływ pracowników z Ukrainy może być coraz większym problemem. W branży jest znany przypadek firmy podwykonawczej, z której kilkunastu pracowników wyjechało walczyć w obronie swojej ojczyzny.
– Kilku z nich już zginęło w walkach z rosyjskim wojskiem. Niektórzy spawacze, którzy pracowali w Polsce, nie tylko walczą z bronią w ręku, ale też spawają tzw. przeciwpancerne jeże, które mają stanowić zaporę dla rosyjskich czołgów. Jednocześnie, jeżeli chodzi o polski rynek pracy, jest on wciąż rozchwiany, m.in. przez takie czynniki jak inflacja czy zmiany podatkowe, co powoduje dodatkową presję płacową – powiedział Tadeusiak.
Z kolei Piotr Świecki wskazał, że na dwóch kontraktach Budimeksu dla Gaz-Systemu, czyli jednym z lądowych odcinków Baltic Pipe oraz połączeniu Polska-Słowacja, spółka współpracowała aktywnie z bardzo dobrą firmą spawalniczą z Ukrainy.
– Jej pracownicy chcieli jednak wyjechać do swojego kraju z powodu konfliktu z Rosją, stąd umożliwiliśmy im realizację robót z wyprzedzeniem. Po zakończeniu prac cała firma wróciła do Ukrainy. Dlatego z powodów pracowniczych wojna w Ukrainie nie spowodowała dotychczas żadnych zakłóceń na kontraktach dla Gaz-Systemu – poinformował nas dyrektor Świecki.
– Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Budimex, jak i cała branża budowlana – niezależnie od segmentu rynku – będzie się zmagała z trudnościami związanymi z odpływem ukraińskich pracowników. Przykładowo w przypadku spawaczy można oczywiście znaleźć fachowców z innych krajów, ale będzie to trudniejsze niż w przypadku Ukrainy, która jest nam bliska nie tylko geograficznie, ale też kulturowo i językowo – opowiada Świecki.
Skąd kasa na przyłącza
Na tym jednak nie kończą się problemy w branży – trzeba też zwrócić uwagę na mniejsze firmy, które realizują zadania o stosunkowo niewielkiej skali na tle budowy kluczowych gazociągów.
W styczniu 2022 r. Polska Spółka Gazownictwa ogłosiła, że wstrzymuje zawieranie umów na nowe przyłącza gazowe z powodu wyczerpania dostępnych środków na ten cel. Strach padł nie tylko m.in. na beneficjentów programu Czyste Powietrze (gaz jest najpopularniejszym źródłem ciepła zastępującym piece węglowe), ale też na małe firmy wykonawcze.
Co prawda miesiąc później PSG oznajmiło, że spółce uda się jednak pozyskać dodatkowe środki, ale wciąż nie wiadomo, kto i ile ma tych pieniędzy wyłożyć. Spekulowano chociażby, że ma to zrobić spółka-matka, czyli PGNiG, a być może Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
– Możemy zakomunikować, że został przygotowany zaktualizowany Plan Działalności Gospodarczej, który oczekuje na zatwierdzenie przez organy korporacyjne. Do czasu jego zatwierdzenia nie chcemy komentować jego szczegółów – skwitował tylko Grzegorz Cendrowski, rzecznik PSG, pytany o tę sprawę.
Od kumulacji do załamania
Tymczasem, jak usłyszeliśmy w branży gazowej, w mniejszych inwestycjach dla PSG średnie firmy mają pracę mniej więcej do końca 2022 r., bo zabezpieczyły wcześniej portfel zamówień.
W trudnej sytuacji znajdują się natomiast mniejsze firmy, liczące do ok.10 osób, które specjalizują się chociażby w budowie przyłączy gazowych dla gospodarstw domowych. Te firmy żyją z dnia na dzień, więc zahamowanie inwestycji w przyłącza może być dla nich dużym problemem.
Niemniej część z nich może poszukać zleceń w innych segmentach budownictwa, np. w robotach elektroinstalacyjnych czy wodno-kanalizacyjnych.
– Niestety w ten sposób trudno stworzyć większy potencjał wykonawczy w gazownictwie, jeśli firmy działają na mało stabilnym rynku, w którym dochodzi kolejno do kumulacji, a potem załamania inwestycji – podsumował w rozmowie z nami menadżer z branży gazowej.