Spis treści
Po ataku Rosji na Ukrainę i trwającej wojnie Unia Europejska wprowadza kolejne sankcje na wybrane rosyjskie towary. Jednocześnie nie ma zgody wśród państw członkowskich, co do obostrzeń, które miałyby objąć dostawy gazu i ropy. Tu Polska teoretycznie, wraz z państwami bałtyckimi, jest za ostrzejszymi działaniami, podczas gdy Niemcy, Węgry czy Bułgaria zwracają uwagę na swoje gospodarki. Ale gdy mowa o ropie, także Warszawa robi się ostrożna. „Wiemy, że jest rurociąg „Przyjaźń”. Wiemy, że tym rurociągiem płynie ropa również do Polski i nie możemy w jednym dniu od tego się odciąć, bo stanęłaby cała Polska, stanęłaby polska gospodarka i wszyscy wiedzą o tym, doskonale to rozumieją – mówił na początku marca premier Mateusz Morawiecki.
Uzgodniony w poniedziałek wieczorem czwarty pakiet sankcji nie dotyczy rosyjskiej ropy. Wręcz przeciwnie, sankcje dotyczące transakcji finansowych nałożone m.in Rosnieft i Gazpromnieft nie obejmują płatności za dostarczony surowiec.
Dywersyfikacja postępuje
Choć wprowadzenie sankcji na import ropy z Rosji wydaje się mało prawdopodobne, to firmy je analizują.
– Nawet, gdyby wydarzył się scenariusz sankcji, jesteśmy zabezpieczeni – zapewnił w Gdańsku prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Przypomniał, że rafinerie mogą pracować nawet, gdy ropa nie popłynie ropociągiem Przyjaźń. Tak było przez 46 dni w 2019 roku, gdy z powodu zanieczyszczenia ropa z Rosji nie płynęła. – Nasz koszyk ropy jest odpowiednio dobrany i zdywersyfikowany. Jesteśmy zabezpieczeni w całej grupie – podkreślał Daniel Obajtek.
Udział rosyjskiej ropy w polskim rynku naftowym w ostatnich latach malał, jednak w skali kraju nadal wynosi około 60 proc. Do Polski dociera także ropa naftowa z Nigerii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonych i Norwegii. W poniedziałek PKN Orlen sprowadził ok. 130 tys. ton ropy Johan Sverdrup z norweskich złóż na Morzu Północnym. Tankowiec z surowcem zakupionym przez koncern przypłynął do Naftoportu w Gdańsku.
Rosyjska ropa w polskich rafineriach
Orlen podaje, że jeszcze w 2013 roku 98 proc. surowca przerabianego w Rafinerii w Płocku stanowiła ropa REBCO, czyli ze Wschodu. Obecnie ten gatunek stanowi około połowy z 16 mln ton ropy przerabianej w płockiej rafinerii. Jak poinformował prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, koncern ma podpisane dwie stałe umowy z rosyjskimi dostawcami. Kontrakt z Tatnieftią przewiduje dostawy do 200 tys. ton miesięcznie i wygasa za trzy lata, czyli w 2025 roku. Kontrakt z Rosnieftią, który przewiduje miesięczne dostawy do 300 tys. ton, wygasa natomiast w grudniu 2022 r. Wszystkie dostawy rosyjskiej ropy Orlen realizuje rurociągami.
Czytaj także: Rosyjska ropa nie do zastąpienia. Na razie
Kwestia wygasającego w tym roku kontraktu z Rosnieftią nie była przez polską spółkę jak dotąd poruszana. – Nie przystąpiliśmy jeszcze do negocjacji. Nie będziemy działać nieracjonalnie – zapowiedział Daniel Obajtek podczas spotkania z dziennikarzami w Gdańsku. Wyjaśnił, że w decyzjach o przyszłych dostawach będą uwzględnione kwestie ekonomiczne i wizerunkowe. Wiele zależy od tego, jak długo będzie trwała wojna w Ukrainie.
W przypadku Rafinerii Lotos Gdańsk, gdzie przerób wynosi ponad 10 mln ton rocznie, udział rosyjskiego surowca jest znacznie większy. Z drugiej strony, jak ocenił Daniel Obajtek, tu łatwiej będzie odejść od rosyjskich dostaw, ponieważ ropa w dużej mierze pochodzi z kontraktów spotowych.
Lekka ropa arabska
Po połączeniu PKN Orlen z Grupą Lotos znacznie wzrośnie import ropy z Arabii Saudyjskiej. Jest mniej zasiarczona niż rosyjska, ale już dobrze sprawdzona w rafineriach i petrochemii. Teraz Orlen miesięcznie sprowadza z tamtego kierunku do 500 tys. ton surowca. – Umowy, które podpisaliśmy w ramach procesu fuzji z Lotosem, obejmują dostawy do 20 mln ton wysokiej jakości surowca z pewnego źródła i oznaczają zacieśnienie relacji handlowych. To zwiększy niezależność koncernu i bezpieczeństwo energetyczne całego regionu – mówi Daniel Obajtek.
Czytaj także: Orlen z nowymi partnerami namiesza na polskim rynku
Saudi Aramco dostanie 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii i przejmie spółkę handlu paliwami. Częścią kontraktu jest zbycie prawie 400 stacji węgierskiej grupie MOL, co krytykuje opozycja z powodu powiązań Węgrów z rynkiem rosyjskim. Jak argumentuje z kolej płocka spółka, już teraz MOL jest obecny na polskim rynku poprzez udziały w Slovnafcie.
Orlen przedstawił w grudniu 2021 roku, jak zamierza spełnić środku zaradcze podyktowane przez Komisję, a Bruksela ma teraz 6 miesięcy na ocenę wniosku. Decyzja powinna więc zapaść na przełomie czerwca i lipca.