Projekt ustawy o elektromobilności powstał po hasłem urynkowienia, ułatwień i ulg. Wciąż jednak zawiera zapisy, które zdaniem branży mogą prowadzić do zamykania istniejących już ładowarek. Jak to możliwe?
Najwięcej obaw budzi zapis wprowadzający konieczność przyłączania infrastruktury ładowania jedynie do sieci dystrybutorów energii (OSD). To rozwiązanie droższe, niż instalowanie ładowarek np. w hotelach i supermarketach. Zdecydowana większość budowanych stacji ładowania jest właśnie przyłączana do sieci takich obiektów.
Ministerstwo Energii uważa jednak, że ten zapis nie stworzy problemów. – Ustawa w przepisach materialnych reguluje funkcjonowanie stacji ładowania przyłączanych do OSD, ale nie zabrania funkcjonowania innych rozwiązań – uważa wysoki rangą przedstawiciel resortu. Wyjaśnia, że definicja stacji ładowania jest szeroka i uwzględnia zarówno stacje podłączone do sieci oraz te podłączone w supermarketach.
Jednak w projekcie nie ma przepisów przejściowych, które w jasny sposób regulowałyby sytuację już istniejących ładowarek. – Tymczasem istniejące już ogólnodostępne punkty ładowania nie spełniają warunków technicznych opisywanych w projekcie (chodzi o konieczność podłączenia ich bezpośrednio do sieci OSD, czy zamontowania w każdej stacji normalizowanego licznika – red.). Dlatego brak przepisów przejściowych dla obecnej infrastruktury będzie oznaczał zmniejszenie liczby dostępnych stacji. Dostosowanie punktów ładowania do nowych wymogów oznaczałoby dodatkowe nakłady, które mogłyby być nie do zaakceptowania przez obecnych ich właścicieli. – uważa Rafał Czyżewski, kierujący Greenway Infrastructure Poland. Spółka realizuje plan budowy blisko 200 stacji ładowania samochodów elektrycznych do końca 2020 r.
Również w opinii Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych powinna uwzględniać wsparcie dla wszystkich publicznie dostępnych stacji ładowania pojazdów: już funkcjonujących i tych planowanych do realizacji w najbliższym okresie. – Firmy, które jako pierwsze w Polsce w ten rynek zainwestowały i zdecydowały się go budować, nie powinny być pominięte. Dotyczy to także firm, które chciałyby się włączyć w proces rozwoju rynku już teraz, a są zmuszone czekać na zakończenie procesu ustawodawczego. W efekcie zamiast podejmować jak najszybsze działania na rzecz rozwoju elektromobilności – a infrastruktura jest absolutnie konieczna, by się ona miała szanse rozwinąć – obserwujemy na polskim rynku pewne wyczekiwanie – wyjaśnia Maciej Mazur z PSPA.
W tym samym momencie na tych rynkach, które w obszarze elektromobilności chcą odgrywać istotną rolę pojawiają się informacje o kolejnych ambitnych projektach. Przykładem może być projekt IONITY realizowany w ramach współpracy Grupy BMW, Grupy Volkswagen, Daimler, Ford w wyniku, którego w Norwegii, Niemczech i Austrii powstanie do 2020 roku kolejne 400 stacji, z czego jeszcze 20 do końca 2017 r. – Obserwując te trendy jeszcze ważniejsze staję się, by zapowiedzi polskiego Ministerstwa Energii dotyczące jak najszybszego zakończenia procesu legislacyjnego znalazły potwierdzenie w faktach – podsumowuje Mazur.
Trzecie zastrzeżenie dotyczy wymogu wyposażania każdego punktu ładowania (każda wtyczka, gniazdko stacji ładowania) w układ pomiarowo-rozliczeniowy (legalizowany licznik energii elektrycznej). Zdaniem Rafała Czyżewskiego, jeśli konieczność instalacji legalizowanych liczników na każdej wtyczce w stacjach ładowania stanie się faktem, będzie to precedens na skalę światową.
– Według mojej wiedzy za tymi przepisami stoi intencja ME, by można byłoby dynamicznie zmieniać sprzedawców energii w zależności od tego, kto w danym momencie się ładuje. Jest to jednak ogromne przedsięwzięcie wymagające dostosowania różnych przepisów oraz systemów informatycznych po stronie OSP, OSD oraz sprzedawców energii, co jest niezwykle trudne technicznie i kosztowne. Moim zdaniem też zupełnie zbędne – wyjaśnia.
Na tym lista uwag się nie kończy. Przedstawicielom branży nie podoba się również narzucenie modelu rozliczania zużycia energii przez dostawców usługi ładowania w sposób, który jest niezgodny z modelem funkcjonowania rynku energii w Polsce i innych krajach. Jego wdrożenia wymagałoby uzgodnienia i dokonanie wielu zmian w przepisach prawnych i wykonawczych do Prawa Energetycznego, a przede wszystkim bardzo kosztownego i czasochłonnego przebudowania systemów IT w OSP, u wszystkich OSD, sprzedawców energii oraz u innych podmiotów aktywnych na rynku energii. Skalę tych zmian oceniam na większą niż w przypadku proponowanego wdrożenia Operatora Informacji Pomiarowej (OIP).
Wątpliwości budzi również krótki okres na osiągnięcie zakładanych celów (do końca 2019 roku). Ustawa da impulsy dla powstawania infrastruktury na początku przyszłego roku, więc efektów należałoby spodziewać się raczej w 2020-2021 roku, czyli już po momencie, gdy samorządy mają dokonać oceny stopnia realizacji zdefiniowanych celów (sam proces przyłączenia stacji do sieci to okres minimum 18-24 miesięcy biorąc pod uwagę obecne procedury działania OSD).
I wreszcie wprowadzana jest definicja stacji ładowania jako obiektu budowlanego – obecnie przy pewnych uwarunkowaniach stacje ładowania nie są obciążone żadnym podatkiem od nieruchomości, co doprowadzi do wzrostu obciążeń fiskalnych.
Projekt ustawy o elektromobilności jest wyczekiwany już od dłuższego czasu. Dotychczas pisaliśmy o nim:
Kurtyka: ustawa o elektromobilności na początku 2018 roku