Ministerstwo Skarbu Państwa wycofa się z konsolidacji grup energetycznych? Przeciwko połączeniu PGE z Energą zaprotestowali pomorscy samorządowcy i biznesmeni. Nieoficjalnie mówi się, że ich veto poparł wciąż najbardziej wpływowy na Pomorzu polityk – Donald Tusk.
Na dzisiaj planu włączenia Energi do PGE nie ma – wynika z wtorkowej wypowiedzi ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego w radiowych „Sygnałach dnia”.
– Nie chcę przesądzać, kto z kim ma się łączyć, mówimy o integracji. Integracja polega na tym, że prawa korporacyjne będą wykonywane nie przez Skarb Państwa, tylko przez inną grupę energetyczną mówił minister.
W styczniu MSP zapowiedziało, że przedstawi plan połączenia energetyki, który szykuje w oparciu o trwające od miesięcy analizy. Chociaż analitycy wskazywali, że najmocniejsze uzasadnienie biznesowe miałaby fuzja Energi i Enei, to w branży było wiadomo, że nikt nie dopuści do tego, by jedno z dwóch centrów decyzyjnych znalazło się w miejscu innym niż Warszawa, czy Katowice.
Tymczasem gdyby złączyć Energę z Eneą, wzmocniona zostałaby spółka z główną siedzibą w Gdańsku. A w przyszłości naturalną konsekwencją rozwoju takiej grupy byłoby przejęcie katowickiego Taurona.
W związku z tym od samego początku oczekiwania były takie, że jeśli dojdzie do połączeń, to powinny one przebiegać raczej w układzie PGE+Energa oraz Tauron+Enea. I przedstawienia takiego scenariusza w wersji oficjalnej wszyscy oczekiwali.
Trwały już nawet przymiarki jak rozłożyć siły w nowym modelu biznesowym. Może w duecie PGE-Energa ta pierwsza odpowiadałaby za sprzedaż energii największym odbiorcom biznesowym, a obsługą klientów indywidualnych zajęłaby się spółka z Gdańska?
Jednak kiedy w Warszawie trwały takie dyskusje, w regionach zawrzało. Dla Poznania czy Gdańska grupy energetyczne są motorami biznesu i kluczowymi pracodawcami. Sejmik województwa pomorskiego zaapelował do rządu o wstrzymanie wszelkich prac dotyczących połączenia Energa i PGE.
– Region broni Energi jak niepodległości – można usłyszeć z Pomorza.
Za to w kuluarowych dyskusjach w Stolicy wspomina się, że sprawa trafiła aż do Brukseli, do byłego premiera Donalda Tuska, obecnie przewodniczącego Rady Europejskiej. Według naszych rozmówców poparł on dochodzące z rodzimego Gdańska głosy, by konsolidację z PGE zastopować.
Te nieoficjalne informacje są o tyle prawdopodobne, że ruszenie z łączeniem teraz, przed wyborami, byłoby karkołomne i kosztowne politycznie. Raz, że mogłoby prowadzić do rozłamu w regionalnych strukturach PO, dwa, że wiązałoby się ze sporymi kosztami po stronie spółek.
Jakimi? Związkowcom w zamian za zgodę a właściwie za brak protestów, trzeba coś dać. W energetyce już po pierwszych wzmiankach o drugiej fali konsolidacji podniosły się głosy, że związki zawodowe zażądają nowej umowy społecznej i nowych wieloletnich gwarancji zatrudnienia. Dla notowanych na GPW czterech grup oznaczałoby to koszty liczone w setkach milionów złotych. Takie kalkulacje w przedwyborczym okresie trudno uzasadnić. Koszty umowy społecznej mogłyby wręcz przewyższyć sumę oszczędności, o których mówi minister skarbu (m.in. dzięki restrukturyzacji, niższym kosztom finansowania, etc.).
Wypowiedzi Włodzimierza Karpińskiego o wycofaniu się przynajmniej na razie z konsolidacji przyniosły oczekiwaną reakcję inwestorów giełdowych: zdrożały akcje Energi i Enei, taniała PGE (bo nie zostanie wzbogacona o gdańskie aktywa Skarbu Państwa). Tyko cena akcji Taurona pozostała niemal niezmieniona.
Szkoda, że MSP popełniło falstart dając w styczniu do zrozumienia, że w ciągu tygodni lub miesięcy rynek pozna szczegóły konsolidacji. Na dzisiaj ich nie znamy, nie wiadomo, czy i kiedy zostaną opublikowane, ale zamieszanie odcisnęło swoje piętno na wycenach grup energetycznych.
Notowania Energi są dziś o 9% niższe niż miesiąc temu, Enei o 5,3%, Taurona o 2,4%. Plotki o konsolidacji wyszły na dobre tylko akcjonariuszom PGE, bo wycena spółki w ciągu ostatnich 30 dni wzrosła o ponad 6%.
Po wtorkowych wypowiedziach ministra skarbu sytuacja może się trochę uspokoić, ale pewne jest, że temat integracji w energetyce będzie powracał i wtedy znowu wyceny grup energetycznych będą się wahać na fali kolejnych informacji dawkowanych rynkowi przez rząd.
Pełny zapis rozmowy z ministrem Włodzimierzem Karpińskim w „Sygnałach dnia”.