Dwie grupy energetyczne w Polsce zamiast dzisiejszych czterech? Analizy w Ministerstwie Skarbu Państwa już trwają. Choć rząd niczego nie przesądza, według naszych informacji „na tapecie” jest połączenie PGE z Energą oraz Taurona z Eneą.
Pogłoski o łączeniu firm energetycznych pojawiały się w ostatnich miesiącach zwłaszcza po tym, jak w czerwcu 2014 r. Energa i Enea wypadły z listy strategicznych spółek Skarbu Państwa. Dotychczas nic konkretnego z tego nie wynikało, ale dziś sytuacja w sektorze paliwowo-energetycznym jest już tak poważna, że rząd Ewy Kopacz analizuje wszystkie dostępne opcje.
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński zapowiada, że prace analityczne nad wyborem najlepszej ścieżki konsolidacji zakończą się do końca stycznia. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że przekształcenia będzie nadzorował wiceminister Zdzisław Gawlik.
Po co konsolidacja? MSP w komunikacie wylicza całą listę korzyści. Tłumaczy, że większe spółki będą miały dostęp do tańszych kredytów, lepiej zatroszczą się o bezpieczeństwo energetyczne kraju, sprostają regionalnej konkurencji, a dzięki większej skali działania będą też produkować tańszą energię i obniżać koszty obsługi klientów.
Być może, ale ogłoszenie planów konsolidacyjnych właśnie teraz nie jest przypadkowe.
„Konsolidacja energetyki to przede wszystkim szansa na zwiększenie możliwości inwestycyjnych firm, również w bazę surowcową, dla budowania łańcucha wartości i zwiększenia wartości aktywów w nadzorze Skarbu Państwa” – możemy przeczytać w komunikacie MSP.
I w ten sposób docieramy do sedna sprawy. Według ministra Karpińskiego energetyka może być zainteresowana kupnem akcji nowej spółki węglowej, jeśli będzie ona skupiać perspektywiczne aktywa o dużych możliwościach generowania przychodów. Na temat poszukiwania „przymusowych ochotników” do inwestowania w kopalnie więcej piszemy tu: Kompania Węglowa znika, ale część problemów zostaje
Grupy energetyczne, czyli PGE, Tauron, Energa i Enea mają jasno określone długookresowe plany inwestycyjne i mocno się zadłużają, by je realizować. Sam dług, nawet duży, nie jest wrogiem spółki. Ale za wysoki – już tak. A w strategiach czterech grup nie było dotychczas żadnych wzmianek o inwestowaniu w kopalnie na Śląsku. Potrzeba więc dodatkowych pieniędzy.
Co zrobić by zwiększyć możliwości zadłużania się „na bilans”, czyli zaciągania kredytów? Na przykład zwiększyć skalę działalności. Stąd idea konsolidacji.
Według naszych źródeł przygotowania do łączenia spółek energetycznych mają toczyć się równolegle z pracami nad budową „nowej Kompanii Węglowej”.
Na razie jednak otwartych pozostaje wiele kwestii. Po pierwsze, czy faktycznie konsolidacja dojdzie do skutku. To kosztowny, skomplikowany i długotrwały proces. Konsolidacja z 2007 roku, w drodze której zbudowano dzisiejsze cztery grupy energetyczne, była drogą przez mękę. By kupić zgodę związkowców na połączenia, ówczesny rząd musiał dać załogom wieloletnie gwarancje zatrudnienia, które obciążyły powstające grupy na lata.
Po drugie – jaki wariant konsolidacji zostanie wybrany? Dlaczego akurat PGE z Energą i Tauron z Eneą? Można przypuszczać, że skoro wcześniej urząd antymonopolowy nie zgodził się na przejęcie Energi przez PGE, to teraz rząd chce posiłkować się argumentem, że jednocześnie dla tego wzmocnionego podmiotu stworzona zostanie rynkowa przeciwwaga.
Jest też wiele aspktów prawnych i technicznych, które trzeba wziąć pod uwagę. Na przykład to, wszystkie spółki są notowane na giełdzie i przenoszenie ich aktywów musi uwzględniać interesy mniejszościowych akcjonariuszy.
O ostatecznej ocenie planowanych przekształceń przesądzi także ich harmonogram. Nowa spółka węglowa ma zostać dokapitalizowana już wiosną. Do tego czasu nic w energetyce już się nie da skonsolidować. A później zostaje nieco ponad pół roku do wyborów parlamentarnych, a z każdym kolejnym miesiącem skłonność rządu do podejmowania trudnych decyzji będzie już tylko maleć.
Być może z tego powodu wśród ekspertów związanych z energetyką wieść o przymiarkach do konsolidacji budzi na razie spory sceptycyzm.