Piątkowe odwołanie Mirosława Tarasa z funkcji szefa Kompanii Węglowej chyba nikogo nie zdziwiło, zwłaszcza po niedawnej górniczej konferencji Nowego Przemysłu. Wielkie gratulacje należą się górniczym związkom zawodowym, które odwołały w ciągu niespełna dwóch miesięcy drugiego nie pasującego im prezesa (pierwszym był pod koniec września Roman Łój w Katowickim Holdingu Węglowym). Gratuluję związkowcom, ministrowi gospodarki, nowemu pełnomocnikowi ds. górnictwa i pani premier. A teraz już na poważnie.
Exprezes Taras nakreślił plan restrukturyzacji Kompanii, którego przyjęcia rząd boi się jak ognia, a związki chcą go wysadzić w powietrze (przypomnę, że w grę wchodziło docelowo zamknięcie kopalń Pokój i Sośnica-Makoszowy). Nie udała się emisja obligacji za 500 mln dolarów – powód do odwołania idealny. I nie pomógł minister skarbu Włodzimierz Karpiński.
Związkowcom jednak bardzo nie podoba się to, że Taras chciał sprzedać 4 kopalnie (albo i 5) Węglokoksowi, a z drugiej strony nie podoba im się zagrożenie wypłat pensji. Cóż, jedno z drugim jakby się trochę łączy, ale związkowcy od lat nie przyjmują argumentów ekonomicznych.
Najłatwiej bowiem jest powiedzieć nie bo nie. Tyle, że sprawa Kompanii jest bardziej skomplikowana, ale o tym za chwilę, bo dziś wszyscy chcą wiedzieć, kto po Tarasie. Na razie jak wiadomo prace zarządu koordynuje wiceprezes ds. pracowniczych, Piotr Rykala. Ale dosłownie dwie godziny po tym jak rada nadzorcza Kompanii Węglowej odwołała Mirosława Tarasa okazało się, że jego następca jest już znany. Tyle, że oczywiście nieoficjalnie, bo przecież trzeba przeprowadzić konkurs.
Według moich źródeł lista nazwisk wcale nie jest tak krótka, jak mi się ostatnio wydawało. No bo kto by chciał iść do Kompanii nawet za tę kasę, która jest tam na kontrakcie, czyli ok. 70 tys. zł miesięcznie. A jednak. Wiele osób obstawia Jerzego Podsiadło, prezesa Węglokoksu, na którego państwowy właściciel patrzy obecnie przychylnym okiem.
Kolejna osoba na liście to Zygmunt Łukaszczyk, od niedawna prezes Katowickiego Holdingu Węglowego, były wojewoda śląski. Niewiarygodne? – Po odwołaniu ze stanowiska wojewody miał ochotę na Kompanię, ale ówczesny premier Donald Tusk chciał, by w KW był koniecznie ktoś spoza Śląska. Teraz szef KHW jest „z otoczenia premier Kopacz”, więc dostał holding, a stamtąd do Kompanii blisko – twierdzi jeden z moich rozmówców.
No i ta kandydatura niewątpliwie zadowoliłaby związkowców. Pytanie na jak długo. W ramach żartu można by powiedzieć – skoro Zygmunt Łukaszczyk w KHW, to może Tomasz Tomczykiewicz w KW?
Kolejny z rozmówców wskazał Pawła Smolenia, byłego szefa Vattenfalla, byłego wiceprezesa PGE, obecnie w Deloitte (jest on także prezydentem Euracoalu, w którym jego zastępcą jest Piotr Rykala). Sam zainteresowany jednak kategorycznie zaprzecza.
Z kolei jeszcze inny z moich rozmówców zauważa, że cały czas na tzw. giełdzie nazwisk są prof. Andrzej Karbownik, rektor Politechniki Śląskiej oraz Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. Ja postuluję dołożyć jeszcze kolejnego wojewodę, Piotra Litwę i ubrać w Kompanię…
Szczerze mówiąc jednak mój stan wiedzy na godz. 22 w piątek wygląda tak, że wiem, iż następca Tarasa jest namaszczony. A kto nim jest? Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek z wyżej wymienionych (choć mam mieszane uczucia), bo sprawy Kompanii, jak wspomniałam, są dość skomplikowane. W sumie to każdy kolejny prezes teraz ryzykuje swoim majątkiem – mam na myśli potencjalną upadłość Kompanii i zgłoszenie jej w odpowiednim momencie. Przesłanki upadłościowe to trwałe zaprzestanie spłacania zobowiązań lub ujemne kapitały.
Zarząd spółki ma dwa tygodnie na złożenie takiego wniosku, gdy któraś z przesłanek nastąpi, a jeśli tego nie zrobi – odpowiada osobiście. Kompania niby wciąż płaci (jakoś do pół roku, ale płaci), a kapitały ujemne prognozowane były już jakiś czas temu – stąd decyzja władz spółki o wypowiedzeniu węgla emeryckiego i rozwiązaniu ponad 2,5 mld zł rezerw, które zniwelowały stratę i m.in. odnowiły kapitały.
Jednak z końcem roku najprawdopodobniej rezerwa zostanie zjedzona, zostanie niewiele kapitału, na początku 2015 r. straty zjedzą resztę… Oczywiście jeszcze Węglokoks może podratuje sytuację na kilka miesięcy kupując kopalnie, ale prędzej czy później widmo upadłości się pojawi, skoro pomoc publiczna nie wchodzi w grę.Nie wiem też, jak zostanie potraktowane rozwiązanie rezerw…
Miejmy nadzieję, że pełnomocnik ds. górnictwa, Wojciech Kowalczyk (były wiceminister finansów i wiceminister skarbu) znajdzie lek dla branży, w tym dla Kompanii, za co wszyscy trzymamy kciuki, choć chyba nie bardzo w to wierzymy… No chyba, że w planie jest po prostu koniec Kompanii Węglowej i wniesienie aportem jej majątku do energetyki i Węglokoksu (Kompania bowiem jest jednoosobową spółką skarbu państwa).
Ten i inne komentarze na temat sytuacji w polskim górnictwie można znaleźć na blogu Karoliny Bacy-Pogorzelskiej Górnictwo2_0