Hiszpan Miguel Arias Cañete będzie nowym komisarzem ds energetyki i klimatu. Za to Alenka Bratušek, która miała być wiceszefową KE odpowiedzialną za unię energetyczną zaprzepaściła swoje szanse. Kto przyjdzie na jej miejsce?
Nowy szef Komisji Jean-Claude Juncker próbując pogodzić interesy krajów UE zaproponował niezwykle skomplikowaną strukturę nowej Komisji. Oprócz komisarzy, którzy dostaną swoje portfolio, będzie też grupa wiceprzewodniczących, którzy mają nadzorować wykonanie najważniejszych zadań jakie stawia przed sobą UE.
I tak komisarzem ds. energetyki i klimatu, który pod sobą będzie miał dwie dyrekcje – DG Energy i DG Clima - ma być Hiszpan Miguel Cañete, związany z rządzącą Partią Ludową, a w Brukseli z chadekami z EPP, były minister środowiska Hiszpanii.
Zaś na fotelu jego „nadzorczyni”, wiceszefowej Komisji odpowiedzialnej za wdrażanie unii energetycznej Juncker widział byłą premier Słowenii, Alenkę Bratušek, przedstawicielkę liberałów z ALDE.
Oboje byli „przesłuchiwani” przez europosłów z Komisji ds. Energetyki i Badań Naukowych (ITRE) -. Cañete 2 października, a Bratušek cztery dni później.
Hiszpan według nieoficjalnych informacji bardzo długo przygotowywał się do spotkania z europosłami, był „szkolony” przez pracowników DG Energy. Rezultaty było widać.
Oczywiście trudno na podstawie przesłuchania wyciągać wnioski o prawdziwych poglądach kandydata – musi on formułować je tak, by pozyskać sobie jak największą liczbę posłów. Cañete poradził sobie z tym wcale zręcznie, nie wpadając w całkowity banał.
Stwierdził, że wierzy w zmiany klimatu. – Dowody na nie leżą na stole dzięki doskonałej pracy IPCC (Międzynarodowego Panelu ds. Zmian Klimatu). Musimy się posłużyć nauką, żeby prowadzić ambitną politykę na szczycie klimatycznym w Paryżu w 2015 r. Dodał, że Europa musi być liderem w tej sprawie.
A co jeśli w Paryżu nie zostanie osiągnięte globalne porozumienie klimatyczne? Cañete stwierdził, że w takiej sytuacji do swojej 40 proc. redukcji CO2 Unia powinna wliczyć także swoje niskoemisyjne inwestycje za zagranicą. Temu z kolei sprzeciwiają się Zieloni.
Zdaniem Hiszpana Europa musi być „globalnym numerem jeden w odnawialnych źródłach energii”.
Jakkolwiek poparł efektywność energetyczną, nie sprecyzował dokładnie czy UE powinna mieć również wiążący cel w zakresie oszczędzania energii. KE proponuje 30 proc. ale ma on być niewiążący.
O wiele większe znaczenie dla Polski może mieć jego zapowiedź, że jeśli dostanie odpowiednie poparcie to będzie przekonywał Radę Europejską, aby zgodziła się interweniować na rynku CO2 jeszcze przed 2020 r. To powinno wywindować ceny uprawnień do emisji, co z kolei przełoży się na ceny energii.
Dla Polski to trudne do przełknięcia, choć Hiszpan poparł przyznanie nam i innym krajom regionu darmowych uprawnień żeby pomóc w modernizacji energetyki. Polska energetyka chciałaby jednak dostawać po 2020 r. uprawnienia także dla istniejących już elektrowni, czemu z kolei Komisja jest niechętna.
Hiszpan opowiedział się także za rozwijaniem technologii wychwytywania i składowania CO2 pod ziemią (CCS). – Jest to niezbędne bo węgiel będzie jeszcze długo obecny w miksie energetycznym. Nie powiedział jednak jak rozwiązać problemy finansowe związane z CCS.
Zupełnie niezgodne z linią polskiego rządu są też poglądy Cañete na gaz łupkowy. Stwierdził, że mogą być potrzebne unijne „wiążące prawo” dotyczące jego wydobycia. – Państwa członkowskie mają swobodę w kształtowaniu swego miksu energetycznego, ale KE ma obowiązek strzec środowiska naturalnego. Zobaczymy czy zaproponujemy reguły dotyczące frackingu. – tłumaczył. Tym samym Hiszpan poszedł dalej niż kandydat na komisarza ds. środowiska - Maltańczyk Karmelu Vella – który mówił tylko o potrzebie analizy wpływu wydobycia gazu łupkowego na środowisko.
Polski rząd i posłowie do PE wspólnie z Brytyjczykami energicznie zwalczali próby ustanowienia unijnej legislacji na temat łupków i do tej pory udało im się temu zapobiec.
Hiszpan opowiedział się też zdecydowanie za rozwijaniem interkonektorów między krajami UE. Priorytet powinny mieć jego zdaniem tzw. Projekty Wspólnego Interesu (ang. CPI).
Jego poglądy na OZE mieszczą się doskonale w głównym nurcie – stwierdził, że jest przeciwny przesadnym subsydiom, a wsparcie powinno być oferowane na zasadach rynkowych.
Cañete unikał jak mógł zdecydowanych deklaracji w sprawie energetyki atomowej i pomocy publicznej dla elektrowni w Hinkley Point, które planują Brytyjczycy.
Z pytania o postulowane przez Polskę wspólne zakupy gazu przez UE Cañete wybrnął mówiąc, że będzie popierał wszelkie inicjatywy unijnych firm zmierzające do wspólnych zakupów. Sęk w tym, że większość firm, łącznie zresztą z naszym PGNiG, wcale się do tych zakupów nie pali.
Niestety, fala populizmu i głupoty nie omija także Parlamentu Europejskiego. Europosłowie lewicy i Zielonych męczyli Hiszpana pytaniami o szwagra, który pracuje dla firm naftowych, co jakoby powoduje konflikt interesów. Cañete cierpliwie tłumaczył, że nie odpowiada za szwagra.
Mimo wszystko kandydatura Hiszpana prawdopodobnie przejdzie.
O wiele mniejsze szanse ma była premier Słowenii, Alenka Bratušek, która na przesłuchaniu wypadła fatalnie.
Większość pytań zbywała ogólnikami, a pogrążyła się całkowicie, kiedy przyznała, że casus pomocy publicznej dla elektrowni atomowej w Hinkley Point jest jej zupełnie nieznany.
Kto na miejsce Słowenki
Połączone komisje energetyki i środowiska w środę poparły Miguela Cañete i odrzuciły kandydaturę Bratusek miażdżącą większością głosów 112 -13.
Pytanie kto ją zastąpi a fotelu wiceprzewodniczącego Komisji odpowiedzialnego za unię energetyczną. Wpływowy brukselski portal European Voice twierdzi, że będzie to albo Słowak Maroš Šefčovič albo Słoweniec Janoz Potočnik. Ten drugi niezbyt przychylnie patrzy na wydobycie gazu łupkowego.
Możliwe jest też, że unią energetyczną będzie się zajmować obecny komisarz ds. energetyki Niemiec Guenther Oettinger.