Spis treści
Kompania Węglowa walczy o długoterminowe finansowanie w zagranicznych instytucjach. Zniosła deputaty węglowe żeby poprawić swoje wskaźniki przed rozmowami z inwestorami.
Jak dowiedziało się nieoficjalnie WysokieNapiecie.pl zainteresowane uplasowaniem euroobligacji na międzynarodowych rynkach finansowych jest konsorcjum banków, w skład którego wchodzą m.in. Deutsche Bank, BNP Paribas i Barclays Bank.
Negocjacje są już dość zaawansowane – banki robią due diligence Kompanii. Badanie ma się zakończyć do końca października. Na przełomie września i października zaplanowano spotkania z agencjami ratingowymi.
Jeśli badanie wypadnie pomyślnie i spółka dostanie w miarę przyzwoity rating, to jest szansa na emisję ok 3 mld zł obligacji. Wówczas sytuacja Kompanii ustabilizowałaby się. Prezes Mirosław Taras nie ukrywał, że pieniędzy w firmie wystarczy tylko do grudnia.
– Warunki do emisji obligacji nie są tak sprzyjające jak w czerwcu – mówi nam bankowiec zaznajomiony ze sprawą. – Ale szanse na sukces są duże. Podstawowym zabezpieczeniem dla inwestorów jest obecność dużego, silnego akcjonariusza czyli skarbu państwa. Istnieje silne przekonanie, że rząd nie dopuści do upadłości Kompanii, więc inwestorzy nie stracą swoich pieniędzy – dodaje.
Deputaty do cięcia
Kompania robi wszystko żeby przed decyzją banków poprawić swoje wskaźniki finansowe. To właśnie jest przyczyna decyzji o zaprzestaniu wypłacania deputatów węglowych dla górniczych emerytów. Płacono je na podstawie porozumienia ze związkami zawodowymi, które zarząd Kompanii wypowiedział we wtorek 23 IX.
Deputat dla górniczych emerytów to od 900 d 1200 zł rocznie, kosztował spółkę 260 mln zł. Kompania musiała też zawiązać rezerwy w swoim bilansie na jego pokrycie – aż 2,8 mld zł. – Rozwiązanie tych rezerw znacznie poprawi wskaźniki finansowe, co ułatwi rozmowy z inwestorami – mówi nam osoba z Kompanii.
Według naszych informacji Kompania wypowiedziała deputaty bez porozumienia z rządem. Można to traktować jako próbę przejęcia inicjatywy w przez prezesa Mirosława Tarasa.
Dopóki premierem był Donald Tusk, Taras niewiele mógł zrobić – premier obiecywał górnikom co tylko chcieli, byle uniknąć protestów przed wyborami europejskimi.
Teraz Tusk górników nie będzie oglądał w ogóle, bo w Belgii ich praktycznie nie ma.
Kompania Węglowa zaproponowała też aby wypłacanie deputatów przejął budżet. Działacze związkowi sami proponowali takie rozwiązanie, teraz jednak uważają, że jednostronne wypowiedzenie Kompanii utrudni im wyszarpanie tych pieniędzy od rządu.
Związkowcy zwalają na „Ruskich”
Restrukturyzacja górnictwa będzie też pierwszym trudnym zadaniem dla nowej premier Ewy Kopacz. Związkowcy urządzili blokadę przejścia kolejowego W Braniewie żeby zablokować import rosyjskiego węgla, który ich zdaniem odpowiada za trudną sytuację górnictwa w Polsce.
W rzeczywistości import jest najmniejszym problemem i rząd świetnie sobie z tego zdaje sprawę. Importujemy głównie węgiel gruby, potrzebny indywidualnym odbiorcom oraz ciepłowniom.
Takiego węgla w Polsce brakuje. Przyznał to na posiedzeniu sejmowej komisji dyrektor Departamentu Górnictwa w Ministerstwie Gospodarki Maciej Kaliski. Obecni na posiedzeniu działacze związkowi nawet nie próbowali z nim polemizować w tej kwestii.
Niemal 80 proc. wydobywanego przez Kompanię węgla to miały wykorzystywane w elektrowniach. Ceny tego węgla są niskie, bo w Polsce spadł popyt, a na świecie jest go dużo, także w związku z rewolucją łupkową w USA.
Ale obwinianie importu wypada medialnie dużo lepiej niż przyznanie, że problem leży w samym śląskim górnictwie – niewydajnym, mającym zbyt wysokie koszty, a przede wszystkim utrzymującym niepotrzebnie kopalnie, które nigdy nie będą rentowne.
patrz Kompania Węglowa – 12 z 15 kopalń na minusie
Rząd chce spełnić żądania związkowców i ograniczyć import węgla. Nie może wprowadzić ceł importowych, bo to kompetencja Komisji Europejskiej. Jak zapowiedziała nowa premier już w piątek mają trafić do Sejmu ustawy wprowadzające koncesje na handel węglem. Poprosila też o raport o sytuacji w górnictwie.
– Dla nas koncesje to żaden problem – śmieje się jeden z dużych importerów. – Nawet lepiej, bo zostaną tylko wielcy gracze, a różne małe firemki znikną z rynku.
Dyr. Kaliski mówił na tym samym posiedzeniu komisji sejmowej, że duże spółki importujące węgiel stać będzie na załatwienie formalności związanych z koncesją. Rzeka importowanego węgla nie przestanie więc płynąć do Polski.
Przyjdą przydymić
Związkowcy, którzy zerwali rozmowy z Kompanią, zapowiadają też demonstrację w Warszawie 1 X, w dniu expose nowej premier. W Kompanii Węglowej trwa spór zbiorowy, w Katowickim Holdingu Węglowym zaczął się protest w kopalnii Kazimierz-Juliusz, która ma być zamknięta bo kończą się tam zasoby węgla. Związkowcy nie chcą tego jednak przyjąć do wiadomości.
Jeśli dojdzie do ekscesów, które pokażą zachodnie telewizje, to inwestorzy chętni na obligacje Kompanii mogą się okazać mniej chętni. – Oczywiście takie ryzyko istnieje – przyznaje bankowiec. – Ale obligacje firm górniczych kupują inwestorzy, którzy znają ten sektor i wiedzą jaka jest w nim rola związków.
Euroobligacje to najmniej niebezpieczne wyjście z dołka w jakim znalazła się Kompania. Każda próba pomocy ze strony skarbu państwa może spotkać się z ripostą Komisji Europejskiej – pomoc operacyjna dla kopalń węgla jest w UE zakazana, możliwe jest tylko wsparcie dla zamykanych kopalń.
Ewentualne próby wymuszenia pomocy ze strony energetyki, np. poprzez zmuszanie PGE do kupowania kopalń skończą się ich spadkiem wartości. Balon próbny już był – kiedy dwa tygodnie temu wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz stwierdził, że energetyka włączy się w proces ratowania górnictwa, inwestorzy zaczęli natychmiast sprzedawać akcje spółek energetycznych.
W ciągu kilku godzin ich wartość spadła o ponad miliard zł. Tomczykiewicz tłumaczył, że został źle zrozumiany.
Fiaskiem skończył się też chyba lansowany przez resort gospodarki pomysł kontraktów długoterminowych energetyki z górnictwem na podstawie specjalnej formuły opracowanej przez rząd.
patrz Jak wygląda węglowy szkielet?
Na spotkaniu szefów spółek górniczych i energetycznych w resorcie skarbu pomysł został jednak totalnie skrytykowany. – Kontrakty długoterminowe są potrzebne, ale oparte o zasady rynkowe, a nie rządowe formuły – powiedział nam menedżer jednej z firm energetycznych.
Jeśli pomysł z euroobligacjami nie wypali, to już w grudniu Kompanii znowu zabraknie pieniędzy. Na polskie banki nie ma co liczyć – kompletnie nie wierzą, że śląskie spółki są w stanie wyjść z dołka.
Nomen omen Kopacz
Recepta na uzdrowienie sytuacji w górnictwie nie jest żadną tajemnicą. Trzeba zrobić analizę ekonomicznie opłacalnych zasobów węgla, na jej podstawie zamknąć nierentowne kopalnie, a inwestycje skupić w tych, które jeszcze rokują.
Trzeba też zmienić organizację pracy, tak aby polscy górnicy pracowali na podobnych zasadach jak ich koledzy z prywatnych kopalń w Czechach czy Australii. Na razie zmiany blokują związki zawodowe, które boją się że taka restrukturyzacja oznaczałaby utratę tysięcy miejsc pracy.
Pytanie czy Ewa Kopacz ma zadatki na polską Margaret Thatcher?