Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Rynek
  4. >
  5. Kto i za ile dostarczy nam ciepło do kaloryferów?

Kto i za ile dostarczy nam ciepło do kaloryferów?

W Warszawie wybuchł spór między Dalkią, do której należy sieć ciepłownicza, a właścicielem elektrociepłowni – PGNIG Termika. Podobny konflikt jest we Wrocławiu, a wcześniej był w Lublinie. O co te kłótnie i jak ich uniknąć?

cieplo

W Warszawie wybuchł spór między Dalkią, do której należy sieć ciepłownicza, a właścicielem elektrociepłowni – PGNIG Termika. Podobny konflikt jest we Wrocławiu, a wcześniej był w Lublinie. O co te kłótnie i jak ich uniknąć?

cieploKilkanaście dni temu prezes Dalkii Warszawa, Jacky Lacombe, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” skrytykował strategię swego biznesowego partnera – PGNiG Termika.

Dalkia kupiła w zeszłym roku sieć ciepłowniczą w Warszawie. Ale jest uzależniona od producenta ciepła czyli właśnie PGNiG Termika, który ma dwie elektrociepłownie – na Żeraniu i Siekierkach.

Elektrociepłownia na Siekierkach została niedawno zmodernizowana. A na Żeraniu, za ok. 1,5 mld zł, ma powstać całkiem nowa, o mocy 450 MW, opalana gazem.

I to właśnie budzi wątpliwości Dalkii. – PGNiG Termika ma przestarzałe źródła ciepła w Żeraniu, które chce zastąpić wielkim kosztującym miliardy złotych blokiem gazowym – powiedział „Rz” Jacky Lacombe.

Jego zdaniem ta inwestycja jest przede wszystkim „odpowiedzią na strategiczne potrzeby grupy PGNiG”. Pod tym zdaniem kryje się sugestia, że PGNiG musi gdzieś przepalić ogromne ilości rosyjskiego i katarskiego gazu, który zakontraktował i który, zgodnie z klauzulą take or pay, musi odebrać, bo i tak za nie zapłaci.

– Nie zapominajmy, że w ostatecznym rozrachunku to zawsze mieszkańcy stolicy zapłacą więcej za ogrzewanie. Dlatego jako właściciele sieci ciepłowniczej nie możemy się pod takim rozwiązaniem podpisać – protestował Lacombe.

Warszawie potrzeba inwestycji w produkcję ciepła

Termika musi coś zrobić z Żeraniem, bo wchodzi w życie unijna dyrektywa IED, która znacznie zaostrza standardy emisji związków siarki, azotu i pyłów, a warszawskie elektrociepłownie nie są do niej przystosowane.

Lacombe proponował, żeby Termika je zmodernizowała, podobnie jak Siekierki, zamiast budować nowy blok. – Węgiel jest tańszy niż gaz i mamy go pod dostatkiem – argumentował.

Dalkia chce wybudować własną elektrociepłownię gazową dla Ursusa. Ma być jednak znacznie mniejsza – ok. 200 MW.

Z ripostą na słowa Lacombe’a długo nie zwlekał Andrzej Gajewski, prezes PGNiG Termika. Za pośrednictwem „Rz” ogłosił, że decyzją zarządu spółki przetarg na budowę bloku gazowo-parowego o mocy 420-450 MW w EC Żerań wkrótce się rozpocznie. Nowa jednostka jest potrzebna, by „iść w nowe technologie, a nie jeździć odrestaurowanym, ale mimo to mocno zużytym polonezem”.

Jeśli PGNiG zrealizuje swoje plany, wówczas nowy blok gazowy w Ursusie, który chce postawić Dalkia, w ogóle nie będzie potrzebny.

Warszawski spór to kolejny sygnał, że konflikty między właścicielami ciepłowni i elektrociepłowni i właścicielami sieci będą coraz częstsze.

Podobny spór co w Warszawie, rozgorzał też we Wrocławiu między fińskim Fortum i francuską Kogeneracją

We Wrocławiu podobny problem miał właściciel sieci – fiński Fortum i właściciel elektrociepłowni – Kogeneracja, należąca do francuskiego EDF. Gdy Finowie ogłosili, że chcą wybudować nową elektrociepłownię o mocy 400 MW, Kogeneracja zaczęła przekonywać, że jest niepotrzebna i spowoduje podwyżkę cen ciepła w mieście.

Jak uniknąć konfliktów?

Czy takich sporów można unikać? Ciepłownicy mają kilka pomysłów, ale sprawa nie jest prosta i nie zanosi się na to, że zostanie szybko rozwiązana.

– To nie jest wpisane w ten biznes, ale konflikty pojawiają się gdy dystrybutorzy chcą być producentami, a producenci dystrybutorami – mówi nam menedżer jednej z firm.

– Pojawiają się takie pomysły, żeby dystrybutorom zabronić budowania własnych źródeł, ale niby dlaczego? – pyta.

Paweł Smoleń, ekspert od lat związany z energetyką, który wcześniej kierował m.in. Vattenfall Heat Poland, czyli obecnym PGNiG Termika, jako remedium na bolączki sektora ciepłowniczego rekomenduje unbundling prawny, analogiczny do tego, który przeprowadzono w elektroenergetyce. Chodzi o rozdzielenie działalności firm wytwarzających oraz dystrybuujących ciepło. Dostęp do sieci byłby wówczas łatwiejszy dla każdej firmy, która chce produkować ciepło dla miasta.

– Polemika wokół inwestycji potrzebnych na warszawskim rynku ciepła nie jest jedynym takim przykładem w Polsce. Państwo, zamiast słuchać w takich przypadkach jednej czy drugiej strony, powinno systemowo rozdzielić sieci ciepłownicze od jednostek wytwórczych. Wówczas priorytet dystrybutora byłby jeden – optymalizacja kosztów pozyskania ciepła do sieci i byłoby to weryfikowalne przez Urząd Regulacji Energetyki, co teraz jest niemożliwe, bo koszty dystrybucji i wytwarzania ciepła są wymieszane w ramach jednej spółki. W efekcie działałaby konkurencja, a do ruchu w pierwszej kolejności, zgodnie z prawem energetycznym, wchodziłyby jednostki o najniższych kosztach wytwarzania, a więc ryzyko inwestycyjne byłoby przewidywalne – kto zaoferuje tańsze ciepło mieszkańcom ten zainwestuje – ocenia Paweł Smoleń.

Ale ciepłownicy wskazują, że unbundling nie jest taki prosty jak w energetyce. Problemy pojawiają się w szczegółach. – Tu nie ma rynku bilansującego, gdzie sprzedawca prądu może sobie dokupić energię, jeśli zakontraktował jej za mało u wytwórców – wskazuje jeden z nich.

Część ciepłowni czy elektrociepłowni pracuje tylko w podstawie czyli przez pół roku. Wtedy mogą dostarczyć tanie ciepło, ale nie są w stanie dostarczyć wystarczającej ilości zimą. Wtedy potrzebne będą dodatkowe źródła. A co jeśli jego właściciel źródła nie zgodzi się dostarczać ciepła w zimie po cenie proponowanej przez dystrybutora? Przecież nikt go do tego nie zmusi.

Niektórzy ciepłownicy sugerują, że w sprawę powinien włączyć się Urząd Regulacji Energetyki (URE). Być może potrzebne będą też zmiany w ustawie – np. rozwiązanie podobne do zaproponowanego dla producentów ciepła z biomasy w jednym z projektów ustawy o OZE. Jeśli jest ich kilku, to URE będzie proporcjonalnie dzieliło ich udziały w rynku. – Coś takiego nie było złe także dla ciepła z konwencjonalnych źródeł – mówi jeden z ciepłowników, a drugi – notabene z konkurencyjnej firmy – zgadza się, że nad takim wariantem warto pomyśleć.

URE na razie nie chce się mieszać do sporów firm ciepłowniczych

URE zna wszystkie scenariusze systemowych rozwiązań, o których rozmawiają dziś ciepłownicy z politykami – od unbundlingu, przez nałożenie na dystrybutorów zakazu budowy jednostek wytwórczych, po przekazanie nadzoru nad ciepłownictwem z urzędu do samorządów.

Ale z naszych informacji wynika, że prezes urzędu Maciej Bando nie będzie na razie zajmował stanowiska, przynajmniej dopóki nie pojawią się konkretne projekty ustaw. Nie będzie też ingerować w spór wokół stołecznego ciepła. A jeśli PGNiG Termika i Dalkia same zgłoszą się do regulatora, to nie dostaną zgody na rozwiązania, które obciążyłyby odbiorców dodatkowymi kosztami.

Kłopot w tym, że na rozwiązania dla Warszawy zostało już bardzo mało czasu. – Jeśli nowa elektrociepłownia na Żeraniu ma powstać do końca 2018 r. to powinniśmy już ogłaszać przetarg – przyznaje Mariusz Zawisza, prezes PGNiG.

PGNiG czeka też aż wyjaśni się sprawa systemu wsparcia dla kogeneracji po 2018 r. To zaś wymaga nie tylko uchwalenia ustawy, ale także uzgodnień z Komisją Europejską.

Oczywiście nikt nie rozważa serio scenariusza, że w zimie 2018-2019 warszawiacy będą siedzieć przy zimnych kaloryferach. Ale jeśli kominy na Żeraniu będą dymić niezgodnie z dyrektywą IED, PGNiG będzie się musiał liczyć z karami nakładanymi przez Komisję Europejską.

Rynek energii rozwija:

Związkowcy chcą połączenia ledwie zipiącej Kompanii Węglowej ze znajdującym się w niewiele lepszej sytuacji KHW oraz z Węglokoksem. Jeśli rząd się zgodzi, to najpewniej  następnym żądaniem będzie integracja górnictwa z energetyką.

wegiel tusk czerkawski

Kompania Węglowa przesłała do resortu program restrukturyzacji. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom zarząd nie odważył się zaproponować zamknięcia ani jednej nierentownej kopalni.

Igor Sieczin, prezes państwowego Rosnieftu i zaufany Putina, chce zmiany podatku od wydobycia ropy. Przed Kremlem trudny wybór: zmniejszenie wpływów do budżetu albo brak inwestycji – pisze w swoim komentarzu dla BiznesAlert.pl Bartłomiej Derski.

Bułgarski czempion energetyczny wytargował relatywnie duże zaangażowanie amerykańskiego dostawcy technologii w projektowanej elektrowni atomowej. Polacy też na to liczą.

atomowa-elektrownia-bulgaria
Technologie wspiera:

Śledź zmiany w energetyce.
Zapisz się do naszego newslettera!