Spis treści
Cztery organizacje ekologiczne z wpływami w Brukseli chcą uznania, że polskie elektrownie węglowe od blisko dziesięciu lat otrzymują niedozwoloną pomoc publiczną. Jaki może być efekt?
Greenpeace, WWF, Client Earth (w Polsce znany np. z blokowania budowy elektrowni Opole I Północ) oraz Koalicja Klimatyczna złożyły w Brukseli donos. Zawiadamiają w nim, że polski system wsparcia energetyki odnawialnej jest niedozwoloną pomocą publiczną, a jeśli nawet zgodną z unijnym prawem, to zbyt dużą. Ekologom chodzi o konkretną technologię – współspalanie biomasy z węglem (lub gazem).
Dotujemy budżet
Wspieranie współspalania jest u ekologów na cenzurowanym, bo – jak przekonują – pod płaszczykiem promocji „zielonej” energetyki, w rzeczywistości rząd wspiera w ten sposób elektrownie węglowe, z których część i tak będzie wkrótce zamykana. Pieniądze wydawane na pomoc nie przyczynią się do powstawania nowych mocy i nie pomogą Polsce w osiągnięciu unijnego zobowiązania – 15 proc. udziału energii ze źródeł odnawialnych (OZE) w końcowym zużyciu do 2020 roku. Wytykają ponadto rządowi, że ten chce oczekuje niskich cen energii, a tak naprawdę powinien zacząć od cięć właśnie w tym obszarze.
Rzeczywiście na współspalaniu najwięcej zarabiają duże koncerny energetyczne. Dzięki temu blisko 40 proc. wsparcia „zielonej” energii, tak bardzo krytykowanej przez rząd, trafiała… do państwowych firm. Ale to nie jedyni beneficjenci, na produkcji biomasy, a zwłaszcza jej imporcie, zarabiały firmy kojarzone ze współrządzącym i odpowiedzialnym za gospodarkę PSL. Zarabiały też Lasy Państwowe, bo ceny drewna, od kiedy zainteresowały się nim elektrownie, poszybowały do góry. W ślad za tym ponownie zarobił budżet, bo niedawno przyjęta specustawa wydrenuje z Lasów 1,6 mld zł do budżetu państwa.
Zbyt drogo
Ekolodzy chcą dowieść przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości, że współspalanie nie powinno być w ogóle dotowane z kieszeni odbiorców energii (za pośrednictwem państwa), a jeżeli już, to znacznie niższym kosztem. Chociaż rząd ma już przygotowaną odpowiedź, której autorzy dowodzą, że wsparcie nie było nadmierne, to Bruksela niekoniecznie musi dać temu wiarę.
Zdaniem ministerstwa obniżając wsparcie dla najtańszych technologii OZE odbiorcy energii mogliby każdego roku zaoszczędzić 2 mld zł
Jeszcze niedawno Ministerstwo Gospodarki samo wyliczało, że elektrownie mogłyby współspalać biomasę otrzymując o 50-70 proc. niższą pomoc. W 2012 roku przedstawiło wyliczenia z których wynikało, że obniżając wsparcie dla najtańszych technologii – starych elektrowni wodnych, wiatraków oraz współspalania – odbiorcy energii mogliby każdego roku zaoszczędzić 2 mld zł. Największym paradoksem tej sytuacji jest fakt, że rząd, który za wszelką cenę chce zapewnić jak najtańsza energię dla odbiorców, do dzisiaj nie wprowadził zmian w systemie wsparcia.
Z resztą nie tylko rząd przyznaje, że polski system wsparcia OZE jest nieefektywny. – Dotowanie współspalania miało być tylko chwilowe, aby „rozkręcić” produkcję biomasy w Polsce, ale został w takiej formie, w jakiej go wprowadzono – mówi menadżer jednego z dużych koncernów współspalających biomasę.
Bruksela już sprawdza
Skarga, złożona przez ekologów w ubiegłym tygodniu, nie jest pierwszą w tej sprawie. Na początku roku Komisja Europejska otrzymała podobną, dotyczącą wsparcia dla współspalania oraz dużych elektrowni wodnych. Resort gospodarki szacuje, że łącznie chodzi o 11,5 mld zł. Skarga ekologów najprawdopodobniej zostanie połączona w jednym postępowaniu z tą poprzednią, a wnioski i podpisy wpływowych organizacji będą tylko kolejnym argumentem.
Jeżeli Komisja Europejska uzna, że wsparcie rzeczywiście jest za duże i zaburza unijny rynek, wówczas skieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ten w najgorszym, ale w praktyce nieprawdopodobnym scenariuszu, mógłby nakazać zwrot pieniędzy. Bardziej prawdopodobne, że wyrok działałby na przyszłość.
Najbardziej realnym scenariuszem jest jednak wcześniejsza zmiana systemu wsparcia OZE. We wtorek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii. Nowe przepisy mają zmniejszyć o połowę wysokość wsparcia dla współspalania i ograniczyć ilość produkowanej tak „zielonej” energii do średniej ilości z lat 2011-2013. Być może to zakończy sprawę w Komisji Europejskiej. W przeciwnym wypadku rząd i koncerny energetyczne mogą mieć poważny kłopot, na który nie pomoże nawet polski komisarz ds. konkurencji, o którego zabiegamy.