Spis treści
Efektywność energetyczna to temat rzeka, który w realiach unijnej strategii Zielonego Ładu i celu neutralności klimatycznej w 2050 r. urasta do rozmiarów morza, a nawet oceanu.
Lekceważenie tego zagadnienia niechybnie będzie prowadziło w przyszłości do podobnych skutków jak w przypadku transformacji energetyki. W efekcie Polska – przez wiele lat konserwująca swój węglowy miks energetyczny – obecnie znajduje coraz mniej zrozumienia wśród innych państw UE, gdy kwestionuje cele formułowane przez Komisję Europejską.
Dwa lata poślizgu
Pomijając standardowe opóźnienia w przygotowywaniu i wdrażaniu przez Polskę różnego rodzaju regulacji, planów oraz strategii, trzeba wskazać, że w przypadku strategii renowacji zakładano jej przyjęcie przez rząd w pierwszym kwartale 2021 r. Resort rozwoju liczący ponad 130 stron dokument przygotował i upublicznił do konsultacji społecznych w lutym minionego roku.
Co działo się później? Trudno powiedzieć, bo biuro prasowe ministerstwa nie odpowiedziało na nasze pytania związane ze strategią. Można jednak domyślać się, że więcej uwagi w minionym roku poświęcano tam najpierw politycznym przepychankom, które skończyły się wyjściem w sierpniu 2021 r. środowiska Jarosław Gowina z rządu i samego ministerstwa. Ponadto na resorcie rozwoju spoczywały m.in. takie zadania związane z tzw. Polskim Ładem jak przygotowanie projektu budowy domów do 70 m kw. bez pozwolenia, czy kolejne formy wsparcia zakupu mieszkań.
Dopiero w grudniu w wykazie prac legislacyjnych rządu wpisano wiceministra rozwoju Artura Sobonia (powołanego na to stanowisko dwa miesiące wcześniej) jako osobę odpowiedzialną za prowadzenie projektu – w miejsce Anny Korneckiej, która straciła stanowisko na początku sierpnia 2021 r. Soboń po podwładnej Gowina przejął też projekt nowelizacji tzw. ustawy odległościowej, która blokuje rozwój energetyki wiatrowej i do tego zadania zabrał się bardzo ochoczo.
Zobacz więcej: Wiatr wieje na słońce i Niemcy. Jak wypełnić lukę
Strategia bez gospodarza
Pojawiła się więc nadzieja, że ten mający dosyć mocną pozycję w PiS polityk doprowadzi do finału również temat strategii renowacji. Teraz ponownie można mieć obawy co do jej dalszych losów, gdyż temat znowu nie ma swojego „gospodarza”. Artur Soboń dostał bowiem od premiera nową misję – sprzątania bałaganu związanego z coraz bardziej skompromitowaną reformą podatkową w ramach „Polskiego Ładu”.
Apel branży
Pod koniec ubiegłego roku o ten dosyć zapomniany dokument upomniał się Związek Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa w apelu do premiera Mateusza Morawieckiego. Apel ten poparło też ponad 20 innych podmiotów związanych z budownictwem i efektywnością energetyczną.
Zaznaczono w nim, że brak przyjęcia strategii oznacza jednocześnie brak dostępu do środków finansowych z UE oraz większe koszty użytkowania budynków. Stanowi ona również istotny element krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu. Sygnatariusze apelu podkreślali też korzyści dla gospodarki, wynikające z wdrożenia strategii, która wskazuje na potrzebę zwiększenia tempa termomodernizacji w Polsce z 1 do ok. 3 proc. rocznie.
– Długoterminowa Strategia Renowacji powinna być przedłożona Komisji Europejskiej do 10 marca 2020 r. Jest to jeden z wymogów warunkujących dostępność środków finansowych Unii Europejskiej w ramach perspektywy na lata 2021-2027. Jej głównym celem jest stworzenie warunków pozwalających w sposób długofalowy zmodernizować budynki w Polsce – zgodnie z transformacją w kierunku gospodarki neutralnej klimatycznie – alarmowali sygnatariusze listu, podkreślając, że inwestycje związane z renowacją budynków to szansa na stworzenie 100 tys. nowych miejsc pracy.
Cele strategii
Według danych podanych w strategii, na krajowy zasób budowlany składa się ok. 14,2 mln budynków, z czego ponad 40 proc. to domy jednorodzinne.
Według scenariusza rekomendowanego do 2050 r., 65 proc. budynków osiągnie wskaźnik zużycia energii pierwotnej (EP) nie większy niż 50 kWh/m kw. rocznie, a 22 proc. – od 50 do 90 kWh/m kw. rocznie. Pozostałe 13 proc. budynków, których z przyczyn technicznych bądź ekonomicznych nie da się tak głęboko zmodernizować, osiągną wskaźnik EP w przedziale 90-150 kWh/m kw. rocznie.
– W scenariuszu średnie tempo termomodernizacji wynosi 3,8 proc., przy czym termomodernizacja do poziomu EP nie większego niż 50 kWh/m kw. rocznie staje się dominującym rozwiązaniem dopiero po roku 2035, co zapewnia wystarczający czas do zbudowania odpowiednich kompetencji i potencjału wśród dostawców niezbędnych rozwiązań technologicznych – wskazano.
– Ogółem opłacalna pod względem ekonomicznym termomodernizacja potencjalnie pozwala na uzyskanie w budynkach mieszkalnych oszczędności energii końcowej sięgającej 147 TWh (co wynosi ok. 75 proc. obecnego poziomu ich zapotrzebowania na energię końcową), uzyskania redukcji emisji CO2 o ponad 37 mln ton rocznie (ok. 10 proc. całkowitej rocznej emisji gazów cieplarnianych w Polsce) oraz uzyskania redukcji emisji pyłów o ok. 89 tys. ton rocznie (ok. jedną czwartą całkowitej emisji pyłów w Polsce) – wyliczono.
Ile to będzie kosztować?
W projekcie przedstawionym do konsultacji lutym 2021 r. wskazano, że wydatki na renowację budynków w latach 2021-2050 r. (z uwzględnieniem termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła) wyniosą astronomiczną kwotę od 1,8 do 2,2 bln zł. Na bieżącą dekadę przypadłoby ok. 580-700 mld zł, z czego 76-78 proc. na budynki mieszkalne.
– Przyjmuje się, że takie proporcje nakładów inwestycyjnych między budynkami mieszkalnymi a budynkami użyteczności publicznej utrzymają się w latach 2031-2050. Przy czym w latach 2031-2040 skala całkowitych inwestycji najprawdopodobniej będzie największa (640-780 mld zł), a w kolejnej dekadzie powinna wrócić do poziomów zbliżonych dla lat 2021-2030 (550-670 mld zł) – oszacowano.
Choć są to potężne kwoty, to i tak można je traktować dosyć optymistyczne. Szacowano je rok temu, gdy światowa gospodarka dopiero budziła się po lockdownach. Później – w reakcji na duży popyt – nastąpiły potężne wzrosty cen materiałów budowlanych. Ponadto wystrzeliły ceny energii elektrycznej, gazu czy uprawnień do emisji CO2, które stanowią duży koszt również dla producentów materiałów budowlanych. Nie mówiąc już o rekordowej od 20 lat inflacji, rosnących kosztach pracy czy demografii skutkującej coraz większymi niedoborami pracowników w budownictwie.
Twardy kurs
Nic nie wskazuje jednak na to, aby Komisja Europejska zamierzała odchodzić od ambitnych planów. Ogłaszając w październiku 2020 r. strategię na rzecz fali renowacji podkreślała, że budynki odpowiadają za ok. 40 proc. zużycia energii w UE i 36 proc. emisji gazów cieplarnianych z sektora energii.
Jednocześnie biorąc pod uwagę cel redukcji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. w porównaniu z rokiem 1990 potrzebne jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych z budynków o 60 proc., ich zużycia energii końcowej – o 14 proc., a zużycia energii na ogrzewanie i chłodzenie – o 18 proc. Ponadto w połowie 2021 r., przedstawiając pakiet klimatyczny Fit for 55, KE zaproponowała włączenie budynków do systemu handlu emisjami CO2.
Na tym nie koniec. W końcówce ubiegłego roku pojawiła się również propozycja dostosowania przepisów dotyczących charakterystyki energetycznej budynków do Europejskiego Zielonego Ładu, co ma pomóc w dekarbonizacji zasobów budowlanych w UE do 2050 r.
Z zakresie renowacji propozycja obejmuje nowe, minimalne normy charakterystyki energetycznej, zgodnie z którymi konieczne będzie podwyższenie klasy energetycznej 15 proc. najbardziej energochłonnych zasobów budowlanych w każdym państwie członkowskim z G do co najmniej F (zgodnie z klasyfikacją w świadectwie charakterystyki energetycznej budynku).
– Termin realizacji tego celu to 2027 r. dla budynków niemieszkalnych i 2030 r. dla budynków mieszkalnych. To początkowe skupienie się na budynkach o najgorszej charakterystyce energetycznej służy realizacji podwójnego celu, jakim jest maksymalne wykorzystanie potencjału w zakresie dekarbonizacji i zmniejszenie ubóstwa energetycznego – wyjaśniła KE.
KPO w zawieszeniu
Tymczasem na krajowym podwórku jednym z głównych tematów wciąż pozostaje spór polskiego rządu z KE w temacie praworządności, którego tło stanowi reforma sądownictwa. W efekcie Krajowy Plan Odbudowy, który został wysłany w maju 2021 r. do zatwierdzenia przez Komisję Europejską, wciąż nie został zaakceptowany.
Fundusze unijne w ramach KPO miały wspierać również przedsięwzięcia dotyczące transformacji energetycznej, m.in. budowę zaplecza portowego na potrzeby morskich farm wiatrowych na Bałtyku.
Zobacz więcej: Kto nam wybuduje porty dla morskich wiatraków?
Wśród projektów KPO znalazły się jednak też te związane z efektywnością energetyczną budownictwa. Na program Czyste Powietrze zaplanowano 3,2 mld euro, co ma pozwolić na przyspieszenie wymiany źródeł ciepła w 860 tys. domach i mieszkaniach. Przewidziano również wykonanie termomodernizacji w 320 obiektach szkolnych za 290 mln euro. Do tego dochodzą jeszcze termomodernizacje 85 obiektów służących lokalnej społeczności, m.in. domów kultury i bibliotek, za 67 mln zł.
Choć te środki to ledwie kropla w morzu potrzeb, to każde utracone euro będzie wydłużać polską drogę do realizacji renowacyjnych celów.
Publiczno-prywatna efektywność
Jako formułę poprawy efektywności energetycznej stosuję się także model ESCO (ang. Energy Service Company). Firmy tego typu angażują swoje środki finansowe w przeprowadzenie u klienta modernizacji, a poniesione nakłady odzyskują wraz z wynagrodzeniem poprzez płatności rozłożone w czasie. Płatności dokonywane przez klienta pochodzą z wygenerowanych oszczędności w kosztach energii.
Inwestycje tego typu są prowadzone także w postaci partnerstwa publiczno-prywatnego. Z bazy projektów PPP, prowadzonej przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, wynika, że od 2009 r. do trzeciego kwartału 2021 r. wszczęto 62 postępowania związane z efektywnością energetyczną o łącznej wartości 955 mln zł. Oczywiście nie wszystkie dotyczą budynków – są też związane m.in. z modernizacją i utrzymaniem oświetlenia ulicznego.
W sumie zawarciem umów zakończyły się 24 postępowania o łącznej wartości 365 mln zł. Wśród nich znalazły się m.in. takie zadania jak termomodernizacja budynków oświatowych w Zgierzu (56,4 mln zł, wykonawca Engie Services), modernizacja obiektów publicznych przy wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii w gminach Wiązowna, Zakręt, Glinianka (47,9 mln zł, Siemens i Warbud) oraz termomodernizacja placówek oświatowych w Bytomiu (46,9 mln zł, Siemens) czy Pabianicach (33 mln zł, Siemens).
Według stanu na styczeń 2022 r., w bazie potencjalnych projektów PPP znajdowały się przedsięwzięcia związane z efektywnością energetyczną obiektów publicznych lub komunalnych w Iławie (50 mln zł), Koszalinie (45,5 mln zł), Płocku (30,8 mln zł), Mikołowie (30 mln zł) i Rawiczu (15,7 mln zł).
– Jeśli patrzymy na m.in. rosnące ceny energii, konsekwencje krajowego oraz europejskiego prawodawstwa, a także kondycję finansową samorządów, to rynek ESCO – również w formule PPP – powinien się dynamicznie rozwijać. Tak jednak nie jest, a grono znaczących firm, które były aktywne w tym sektorze, zdaje się uszczuplać – stwierdził Marek Tobiacelli, ekspert w dziedzinie efektywności energetycznej, który przez wiele lat za ten sektor na rynku polskim odpowiadał w grupie Siemens.
W rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl zaznaczył, że choć o usługach ESCO oraz rozwoju PPP dużo mówi administracja publiczna, to sama nie sięga ona po takie rozwiązania – mimo obszernego zasobu posiadanych nieruchomości.
Oczekiwania kontra realia
– Projekty ESCO mają trudną specyfikę, która powoduje, że dla dużych podmiotów energetycznych czy budowlanych mogą być za mało atrakcyjne finansowo, a dla mniejszych firm są zbyt trudne do realizacji pod kątem posiadanego potencjału wykonawczego i finansowego – wyjaśnił Tobiacelli.
Dodał, że przykładowy projekt o wartości do 20-30 mln zł, składający się z kilku czy kilkunastu budynków, wymaga zaangażowania dużej liczby pracowników na dłuższy okres, co nie przekłada się na wysokie marże. To zniechęca duże firmy. Natomiast małe i średnie firmy mogą sobie z takim złożonym zadaniem nie poradzić.
Jednocześnie postępowania przetargowe, czy dialog konkurencyjny w formule PPP, bywają bardzo czasochłonne i nie zawsze kończą się zapadnięciem rozstrzygnięcia. To zniechęca firmy do angażowania się w ESCO. Zwłaszcza w sytuacji, gdy popyt na usługi budowlane we wszystkich segmentach rynku jest wysoki.
Ponadto kompleksowa modernizacja budynków, zgodna z założeniami unijnej strategii fali renowacji, wymaga wysokiej jakości robót, a więc posiadania doświadczonej kadry lub sprawdzonych podwykonawców. O to bywa jednak coraz trudniej przy niedoborze wykwalifikowanych robotników budowlanych.
– Podstawowym grzechem samorządów jest to, że nie słuchają wyspecjalizowanych konsultantów, których zatrudniają do prowadzenia postępowań. Często efektem ignorowania zaleceń są wydłużające się przetargi lub ich fiasko z powodu ofert przekraczających możliwości finansowe inwestora – zaznaczył Tobiacelli.
W jego opinii, najlepszym rozwiązaniem byłby model, w którym ogłoszenie przetargu jest poprzedzone dialogiem technicznym z firmami, które są zainteresowane udziałem w postępowaniu. Na podstawie tego dialogu inwestor tworzyłby specyfikację zamówienia, a najlepiej dokumentację projektową.
Z kolei wykonawcy konkurowaliby w przetargu nieograniczonym ceną modernizacji obiektu oraz gwarantowanym efektem energetycznym. Taka formuła, bez etapu przewlekłych negocjacji, pozwoliłaby przyspieszyć postępowania i zachęcić większe grono wykonawców do udziału w rynku ESCO.
Czy mamy potencjał?
Tobiacelli zwrócił też uwagę, że w przypadku efektywności energetycznej budynków – podobnie jak przy wielu innych wyzwaniach – może pokutować przekonanie, że jeśli na jakiś cel pojawią się pieniądze, to znajdą się również ludzie i firmy, które zrealizują planowane inwestycje. Tak jednak nie jest.
– Specyfika polskich budynków jest taka, że modernizacja energetyczna często wymaga też szerokich prac budowlanych. W modelu ESCO im większy jest udział budowlanki względem rozwiązań dotyczących automatyki budynkowej i zarządzania energią, tym mniejszy jest zysk w postaci efektu energetycznego w stosunku do ogółu kosztów poniesionych przez wykonawcę. To natomiast wydłuża termin, w którym wykonawca osiągnie zwrot z kapitału oraz zakładaną marżę – wyjaśnił ekspert.
– Zarówno instytucje rządowe, jak i podmioty, które będą obsługiwać programy finansowania inwestycji w efektywność energetyczną budynków, powinny przeprowadzić gruntowne badanie rynku wykonawczego. Bez rozpoznania tego, jakim dysponujemy potencjałem, może czekać nas nie fala renowacji, tylko fala rozczarowania – podkreślił.
Wsparcie na starcie
Choć rzeczywistość nieco trzeszczy, to jednak ze strony państwa płyną też inicjatywy związane ze wsparciem rozwoju efektywności energetycznej. Przykład to choćby ogłoszony jesienią 2021 r. przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki pilotażowy program „Renowacja z gwarancją oszczędności EPC (Energy Performance Contract) Plus”.
Jego celem jest poprawa jakości powietrza oraz zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych poprzez zoptymalizowane inwestycje w poprawę efektywności energetycznej budynków mieszkalnych wielorodzinnych, realizowane w oparciu o umowę o poprawę efektywności energetycznej (umowa EPC). Budżet programu wynosi 110 mln zł i jest skierowany do wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych oraz samorządów. Wnioski można składać do marca tego roku.
Zobacz też: Idą potężne pieniądze na transformację energetyki
Z kolei Narodowe Centrum Badań i Rozwoju poinformowało w pierwszych dniach 2022 r. o konkursie dla gmin, które chcą zostać partnerem strategicznym NCBR w realizacji przedsięwzięcia „Budownictwo efektywne energetycznie i procesowo”. Konkurs jest adresowany do jednostek samorządu terytorialnego – gmin miejskich i miejsko-wiejskich (w tym gmin na prawach powiatu), których liczba mieszkańców nie przekracza 200 tys.
NCBR chce wyłonić dwie gminy, które przeznaczą nieruchomości na budowę dwóch demonstratorów budynków efektywnych energetycznie. Mają być to domy wielorodzinne dla młodych rodzin oraz dla seniorów. Przy ich powstaniu mają zostać wykorzystane technologie pozwalające szybko budować z modułów, prefabrykatów, zapewniać nadwyżkę energii na wszystkie potrzeby eksploatacji budynku (ogrzewanie, energia elektryczna, ciepła woda), a także oszczędzać wodę, redukować ślad węglowy materiałów budowlanych oraz w jak najwyższym stopniu korzystać przy budowie z materiałów z recyklingu.
Budżet na realizację przedsięwzięcia to 37,5 mln zł. Wnioski można składać do 21 lutego tego roku.
Przemysł też liczy koszty
W realiach mocno rosnących cen energii elektrycznej, węgla czy gazu o efektywność energetyczną coraz mocniej musi zabiegać też polski przemysł. Zwłaszcza, jeśli chce być nadal konkurencyjny na rynkach eksportowych. Robert Katzor, dyrektor handlowy w spółce Veolia Industry Polska, rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl podkreślił, że jest wiele narzędzi, dzięki którym można poprawić efektywność zakładów przemysłowych.
Jak dodał, jednym z tych narzędzi jest audyt energetyczny dużego przedsiębiorstwa, traktowany często jako swego rodzaju przykry obowiązek – wynikający z Ustawy o efektywności energetycznej. W przypadku pozostałych podmiotów jest to natomiast audyt energetyczny/optymalizacyjny.
– Zdecydowanie należy zadbać, aby każdego rodzaju audyt został dobrze przygotowany. Dzięki temu będzie stanowił swego rodzaju mapę drogową, czyli wskazywał kierunki działań o charakterze modernizacyjno-inwestycyjnym, których celem jest poprawa efektywności energetycznej – zaznaczył Katzor.
– Kolejny etap to możliwe wdrożenia, czyli optymalizacje w obszarze produkcji i zarządzania mediami, możliwość odzysku ciepła z procesów oraz wykorzystanie odzyskanej energii w innych obszarach, modernizacje oświetlenia, czy wykorzystanie odnawialnych źródeł energii np. produkcja energii elektrycznej z fotowoltaiki – dodał.
Przed zaplanowaniem poprawy efektywności warto pomyśleć o opomiarowaniu procesów produkcyjnych i mediów. Jak wyjaśnił dyrektor, dobrze przemyślane opomiarowanie pozwoli na zwiększenie bezpieczeństwa produkcyjnego i zapewni nie tylko zebranie oraz raportowanie danych o zużyciu mediów. Pozwoli również na podstawową diagnostykę urządzeń podłączonych do liczników energii, ustawienie sygnałów alarmowych dla wybranych wskaźników czy wizualizację istotnych parametrów.
– Uzyskujemy w ten sposób bardzo konkretną wiedzę na temat bazowego zużycia energii czy wskaźników zużycia mediów w odniesieniu na jednostkę produktu itp. Z kolei po modernizacji możemy bardzo dokładnie zbadać efekty wdrożonych przedsięwzięć – wskazał Katzor.
Usługa wiązana
Wśród działań, które mogą przynieść spore korzyści firmom przemysłowym, dyrektor zwrócił uwagę na optymalizację i regulację dostaw pary technologicznej.
– Samo przedsięwzięcie nie wiąże się z wysokimi nakładami inwestycyjnymi, gdyż wymaga zakupu kilku urządzeń do regulacji. Natomiast możliwe do uzyskania efekty w postaci oszczędności pary mogą przekładać się na spore wartości białych certyfikatów, których możliwość pozyskania również powinno się traktować jako jedną z form finansowania inwestycji – wyjaśnił Katzor.
– Warto zaznaczyć, że wartość białych certyfikatów zależna jest od wielkości uzyskiwanych oszczędności energii, a nie od kosztów ponoszonych na inwestycje. Im większe wolumeny energii zaoszczędzimy, tym większą wartość będzie miał certyfikat, który uzyskamy. Należy pamiętać, aby o białe certyfikaty wystąpić na etapie planowania inwestycji w celu zachowania tzw. efektu zachęty – dodał.
Odnosząc się do modelu finansowania inwestycji wskazał też na formułę ESCO, w której klient nie ponosi wprost nakładów inwestycyjnych. Przedsięwzięcie jest rozliczane na podstawie uzyskiwanych oszczędności energii lub ilości produkowanej energii z danego źródła, np. fotowoltaiki.
Veolia liczy, że rynek efektywności energetycznej w przemyśle będzie rósł. Spółka chce łączyć te usługi z możliwością zaoferowania zakładom przemysłowym dostaw energii elektrycznej i gazu, czy też ze świadczeniem usług serwisowych i utrzymania ruchu różnego rodzaju urządzeń.