Do wtorku, 5 października, do godziny 20:00 do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wpłynęło łącznie 176758 wniosków o dofinansowanie zakupu i montażu domowej instalacji fotowoltaicznej – wynika z informacji portalu WysokieNapiecie.pl. Złożone w ciągu trzech miesięcy wnioski wyczerpują 99,3% budżetu całego tegorocznego programu Mój Prąd 3.0, ustalonego na kwotę 534 mln zł. Obecnie do NFOŚiGW wpływa średnio jedno zgłoszenie na minutę. To oznacza, że najpóźniej dziś wieczorem (6 października) Fundusz przyjmie ostatni ze 178 tys. wniosków, na jakie ma pieniądze. W tym momencie system powinien automatycznie wstrzymać przyjmowanie kolejnych. 
NFOŚiGW z pewnością nie spodziewał się takiego wzrostu zainteresowania dotacjami do PV. Dobrze oddają to terminy, jakie urzędnicy zapisali w dokumentacji programu Mój Prąd 3.0. Są tam cztery progi według których Fundusz zobowiązał się rozpatrywać w nioski. Gdyby napływało ich do NFOŚiGW mniej niż 500 tygodniowo, urzędnicy dawali sobie na ich rozpoznanie 30 dni. W najgorszym wypadku, gdyby wniosków spływało ponad 1500 tygodniowo, urzędnicy chcieli je rozpatrywać w ciągu 75 dni. Tymczasem już w pierwszym tygodniu od startu naboru do funduszu wpłynęło… ponad 30 tys. wniosków, najwyższy zakładany próg tygodniowy był zwykle osiągany w ciągu jednego dnia i tak samo będzie z pewnością dziś, aż do zamknięcia naboru. Nawet jednak przy ogromnym przyśpieszeniu prac nad wnioskami, osoby składające je w ostatnich tygodniach powinny przygotować się na scenariusz, w którym przelew dotacji na konto dostaną dopiero jesienią przyszłego roku.

Na wypłaty trzeba będzie czekać miesiącami
Choć dziś przyjmowanie wniosków o dofinansowanie najprawdopodobniej się zakończy, to ich rozpatrywanie i wypłata (po 3000 zł dofinansowania) dopiero ruszyła. − Do tej pory zatwierdzono 22 listy wniosków o łącznej wartości dofinansowania 8,637 mln zł, co odpowiada 2879 dotacjom. Wypłacono już środki finansowe z 11 list na kwotę 4,785 mln zł, co odpowiada 1595 dotacjom – poinformował nas biuro prasowe NFOŚiGW. To oznacza, że od 1 lipca do 5 października urzędnicy byli w stanie rozpatrzyć zaledwie 1,7% złożonych wniosków. Tę statystkę nieco poprawia fakt, że przez niemal dwa miesiące pracownicy funduszu zajmowali się jeszcze ostatnimi wnioskami z ubiegłorocznego naboru (zakończonego w grudniu 2020 roku). Co więcej, do dziś jeszcze trwa wymiana korespondencji z ostatnimi osobami, które złożyły wniosek przed rokiem i do dziś nie przedstawiły np. kompletu wymaganych dokumentów, albo nie poprawiły błędów uniemożliwiających wypłatę dofinansowania. Ocena wniosków złożonych w tegorocznym naborze na dobre ruszyła dopiero w połowie sierpnia. Nawet jednak w tym tempie prac, a więc ok. 2% wniosków miesięcznie, rozpatrzenie całości zajmie… cztery lata. Fundusz musi więc ostro przyśpieszyć, a być może nawet poprosić rząd o pomoc, aby ten sztandarowy program energetyki obywatelskiej nie zirytował blisko 180 tys. rodzin czkających na pieniądze.
Dla spóźnialskich nie ma (na razie) dobrych wieści
Jeżeli ktoś nie zdąży złożyć wniosku, choć zamontował już panele fotowoltaiczne, na razie nie może liczyć na dofinansowanie. Jednak już czterokrotnie rząd i NFOŚiGW powiększali budżet ubiegłorocznej edycji programu (Mój Prąd 2.0). Ostatnia taka decyzja (o dołożeniu kolejnych nawet 120 mln zł) zapadła zaledwie kilka dni temu. Dzięki niej wszyscy, którzy zdążyli złożyć wniosek w poprzedniej edycji, otrzymają dofinansowanie (5000 zł). Nie jest więc wykluczone, że i w tym przypadku politycy sięgną jeszcze do budżetowej kieszeni, aby nie rozczarować Polaków, którzy montowali panele pod koniec lata, w nadziei, że zdążą jeszcze skorzystać z 3000 zł dofinansowania w Moim Prądzie 3.0. Takiej decyzji, ani nawet publicznych rozważań, na razie jednak nie ma.