Energia elektrycznej na warszawskiej Towarowej Giełdzie Energii drożeje niemal nieustannie od roku. Natomiast przez ostatnich kilka miesięcy za każdym razem ustanawia nowy rekord cenowy. Podobnie było we wrześniu. Średnia cena prądu na TGE w ubiegłym miesiącu osiągnęła 465,70 zł w podstawie (z dostawą przez całą dobę) oraz 495,33 zł/MWh w szczycie zapotrzebowania. A to wszystko przy drugich najwyższych w historii obrotach na tym rynku.
W ubiegłym miesiącu prąd był już o 90% droższy niż we wrześniu 2020 roku (243,90 zł/MWh) i o 310% w stosunku do kwietnia 2020 roku (gdy z powodu lockdownu ceny wróciły na chwilę do poziomu z lat 2015-2017 − ok. 150 zł/MWh). Niewiele taniej rozliczano we minionym miesiącu kontrakty na nadchodzące lata. Dostawy na 2022-2025 wyceniano średnio na ok. 400 zł/MWh.
Październik przyniesie jeszcze wyższe ceny energii?
To jednak nie koniec wzrostów. Wczoraj, 4 października, te same kontrakty notowane były już powyżej 450 zł/MWh. Z kolei energię z dostawą na dziś rano sprzedawano na skandynawskiej giełdzie Nordpool po przeszło 700 zł/MWh. Jeszcze rok temu takie ceny zdarzały się wyłącznie w sytuacjach gdy system elektroenergetyczny w naszym kraju był na skraju wytrzymałości. Dziś jest to wyjątkowo korzystna cena na tle większości Europy. Na innych rynkach wokół nas, od Litwy przez Niemcy i południową Szwecję, po Francję, energia zużywana do parzenia dzisiejszej porannej kawy wyceniona została na ponad 1000 zł/MWh.
W efekcie eksport energii elektrycznej z Polski stale rośnie. We wrześniu – jak wynika ze wstępnych szacunków WysokieNapiecie.pl, na podstawie roboczych danych PSE – przekroczył 825 GWh netto i był najwyższy od 15 lat. Wysoki eksport dodatkowo podnosi cenę prądu w naszym kraju.
W górę idą też certyfikaty i opłata mocowa
Równolegle drożeją też inne składniki cenowe rachunków za energie – kolorowe certyfikaty, wspierające źródła odnawialne i poprawę efektywności energetycznej – oraz przyszłoroczne stawki opłaty mocowej, wspierającej głównie utrzymanie istniejących elektrowni węglowych. Zgodnie z decyzją Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki sprzed kilku dni, przedsiębiorstwa i samorządy zapłacą za pobór energii w godzinach szczytowych dodatkowe 102,60 zł/MWh, zamiast obecnych 76,20 zł/MWh.
Tymczasem znaczna część biznesu i większość samorządów rozstrzyga przetargi i podpisuje umowy na dostawy energii pod koniec roku. Dwie duże grupy zakupowe – warszawska i górnośląska – otworzyły właśnie koperty z ofertami – w obu przypadkach ceny na przyszły rok są o ponad 60% wyższe od dotychczasowych. Jeszcze gorzej wygląda to z pespektywy kilku ostatnich lat. Jak wylicza Górnośląski Związek Metropolitalny, średnia cena energii dla tej grupy jeszcze 5 lat temu wynosiła 207 zł/MWh, a najtańsza oferta na przyszły rok opiewa na 505 zł/MWh (GZM nie precyzuje, czy w tej cenie jest już koszt opłaty mocowej). W przypadku śląskich samorządów wzrost cen energii w latach 2016-2022 wyniesie więc przynajmniej 240%.
Jak kontraktować energię na przyszły rok?
A co powinny zrobić firmy, które nie mają jeszcze zakontraktowanej energii na przyszły rok? W ocenie Wojciecha Nowotnika z firmy doradczej Enerace, jeżeli firma nie musi przeprowadzać przetargu, powinna przede wszystkim sprawdzić czy jej aktualny kontrakt przewiduje przedłużenie umowy na czas nieokreślony lub na krótszy okres. A jeżeli przetarg jest wymagany? – To warto zrobić to bardzo szybko, aby całość postępowania zamknąć w ciągu jednego tygodnia. Firmy powinny teraz działać bardzo sprawnie – przekonuje Nowotnik.
– Krótkoterminowo rozważmy zabezpieczenie ceny tylko na pierwszy kwartał 2022 roku lub dokonujmy regularnych zakupów − od teraz do końca roku w produkcie rocznym. Nie idźmy va banque i nie czekajmy z decyzją o zakupie całego roku 2022 do grudnia 2021. To może przynieść opłakane skutki. Warto też wynegocjować opcję unfix (odsprzedaży) − może być to pomocne w przypadku późniejszych spadków. Dodatkowo, pomyślmy nad ograniczeniem zużycia jeśli to tylko możliwe – podpowiada ekspert.
Modły o wiatr
Rozważenie ograniczenia zapotrzebowania przez przemysł, a nawet mniejszych odbiorców, może jednak nie tylko obniżyć rachunki, ale wręcz ratować krajowy bilans energetyczny. Według najnowszych prognoz na ten miesiąc rezerwa w dostępnych dla operatora elektrowniach konwencjonalnych i odnawialnych może być już mniejsza niż wymagany margines bezpieczeństwa.
W Krajowej Dyspozycji Mocy silny wiatr wyczekiwany jest w tym roku mocniej niż Gwiazdka. Bez niego może się okazać, że astronomiczne ceny prądu tracą na znaczeniu wobec faktu, że po prostu zaczyna tego prądu brakować.
Tegoroczna lekcja we wszystkich europejskich stolicach będzie zapewne odbierana nieco inaczej. Zielone frakcje polityczne będą przekonywać, że to efekt ciągłego uzależnienia od paliw kopalnych i szybsze odejście od nich pozwoli uwolnić się od problemów z ich dostawami. Przeciwnicy transformacji energetycznej będą z kolei przekonywać, że to właśnie zmienność pracy źródeł odnawialnych wymusza większe uzależnienie od gazu. Zwolennicy energetyki atomowej zauważą ponownie, że poza energetyką wiatrową i słoneczną potrzeba jeszcze nuklearnej, która zapewniałaby energię niezależnie od pogody. I jak zwykle, wszyscy będą mieć trochę racji.