Zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym będzie jednym z największych wyzwań stojących przed nami w tej dekadzie. Z jednej strony jest to efekt ustaleń państw członkowskich Unii Europejskiej. Udział OZE w miksie energetycznym w całej Wspólnocie ma w 2030 roku wynieść 40 proc. Z drugiej strony wiemy już, że energia z OZE może być tania, farmy wiatrowe już dostarczają najtańszy prąd na światowych rynkach.
Tymczasem w Polsce stoimy przed perspektywą wzrostu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, co związane jest z rosnącymi wciąż kosztami uprawnień do emisji CO2. Dlatego w przedłożonym przeze mnie wraz z grupą posłów PiS projekcie nowelizacji ustawy o OZE oraz niektórych innych ustaw zakładamy rozszerzenie partycypacji społecznej w produkcji czystej i taniej energii, a jednocześnie rozwiązanie problemów, które tworzy dotychczasowy model działania prosumentów.
Czytaj także: Impas w sprawie rozliczania prosumentów
W blokach też można
W ramach obecnego systemu na produkcji własnej energii elektrycznej korzystać mogą wyłącznie prosumenci indywidualni, którzy mają możliwość zainstalowania instalacji fotowoltaicznej na dachu swojego domu.
W proponowanym przez nas projekcie wprowadzamy dwie dodatkowe kategorie: prosumenta zbiorowego oraz wirtualnego. Model prosumenta zbiorowego przeznaczony jest dla mieszkańców bloków lub kamienic, którzy współtworzą wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie. Wprowadza on możliwość udziału mieszkańców w produkcji energii z paneli znajdujących się na dachu budynku lub w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Każdy z prosumentów zbiorowych będzie posiadał określony udział w instalacji, a odpowiednia część wyprodukowanej energii będzie przypisana do konkretnego prosumenta.
Taki model pozwoli mieszkańcom wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni zredukować indywidualne opłaty za prąd, dlatego zależy nam, aby zaczął obowiązywać już od 1 stycznia 2022 roku.
Model prosumenta wirtualnego jest natomiast adresowany dla osób oraz podmiotów, które z różnych przyczyn nie będą mogły skorzystać z klasycznych rozwiązań prosumenckich lub modelu prosumenta zbiorowego. Albo też nie będą w stanie skorzystać z tych rozwiązań w wymiarze wystarczającym dla pokrycia zapotrzebowania na energię. Sedno tego rozwiązania opiera się na tym, że prosument wirtualny będzie mógł nabyć określone udziały w produkcji źródła OZE oddalonego od miejsca jego zamieszkania czy działalności, czyli miejsca poboru energii. W toku długich dyskusji wakacyjnych nad projektem ustawy, przyjmując ograniczenia sieciowe, z którymi trudno polemizować, zgodziliśmy się na przyjęcie poprawki przesuwającej wejście w życie prosumenta wirtualnego na 1 lipca 2024, czyli do czasu, kiedy zacznie funkcjonować Centralny System Informacji o Rynku Energii (CSIRE).
Jak pogodzić prosumenta z siecią
Nie mniej ważna jest proponowana w projekcie zmiana dotychczasowego systemu wsparcia prosumenta klasycznego. W największym skrócie polega ona na zastąpieniu systemu opustowego systemem net-meteringu i obłożeniem prosumentów opłatą dystrybucyjną.
W moim przekonaniu propozycja ta jest korzystniejsza zarówno dla prosumentów, jak i dla sieci dystrybucyjnych, ponieważ likwiduje zachętę do przewymiarowywania instalacji. System net-meteringu polega na rozliczeniu w relacji 1:1 energii wprowadzonej do sieci i z niej pobranej. Dziś w systemie opustowym prosumenci rozliczają się w relacji 1:0,7 lub 1:0,8 w zależności od tego, czy instalacja ma do 50 kW, czy do 10 kW. Jak pokazuje praktyka – jest to zachętą do przewymiarowywania instalacji o 20-30 proc. i rodzi problemy systemowe. W odróżnieniu od pozostałych odbiorców energii nie ponoszą oni przy tym takich kosztów, jak opłata dystrybucyjna, opłata OZE czy opłata kogeneracyjna.
Proponowane w projekcie rozliczenie w relacji 1:1 likwiduje potrzebę montowania instalacji zapewniających nadwyżkę produkowanej energii w stosunku do zużycia, a tym samym obniża próg wejścia dla nowych prosumentów. Z drugiej strony, obciążenie prosumenta opłatami dystrybucyjnymi, z których dotychczas był zwolniony, pozwoli zlikwidować straty sprzedawców energii na obsłudze prosumentów szacowane na 70-100 mln zł rocznie.
Co niezwykle ważne dla obecnych prosumentów, wprowadzenie tego systemu od 1 stycznia 2022 roku nie będzie zmieniało ich praw nabytych, a zatem przyznanego im na okres 15 lat wsparcia w dotychczasowym systemie opustowym. Gwarancja praw nabytych ma również obejmować nowych prosumentów w ramach systemu net-meteringu.
Bez okresu przejściowego? To nieuczciwe
Bardzo poważny problem rodzi ostatnia zapowiedź ministra Ireneusza Zyski o natychmiastowej – od początku roku – likwidacji systemu opustów i przejście na rozliczenia po cenie bieżącej, czyli tak zwany net-billing. Podobna propozycja została zapisana w rządowym projekcie ustawy z czerwca br., do którego w czasie konsultacji społecznych wpłynęło klika tysięcy uwag.
Trudno mi sobie wyobrazić tak gwałtowną zmianę wprowadzaną niemal z dnia na dzień. Myślę, że jest to bardzo nieuczciwe w stosunku do rynku, który został uruchomiony dwa lata temu. Nie mówię tylko o prosumentach, ale także o małych i średnich przedsiębiorstwach – montażystach, sprzedawcach, producentach komponentów. To dziś kilkanaście tysięcy miejsc pracy.
Na szczęście nikt nie mówi już o tym, że także wszyscy, którzy są dziś w systemie opustowym musieliby przejść na ten mniej korzystny system rozliczeń. Jednak nowi prosumenci, planujący dopiero inwestycje, to często rodziny, dla których zebranie środków własnych było wyzwaniem. Oni planowali montaż instalacji PV na początek przyszłego roku. Dlatego brak okresu przejściowego jest po prostu nieuczciwy. Zwłaszcza w perspektywie spodziewanego wzrostu cen energii elektrycznej.
Kiedy dyskutowałam na temat propozycji rządowej, zdając sobie sprawę, że system sprzedaży i odkupu w przyszłości będzie opierał się na cenach bieżących, udało się nam na przykład wykluczyć ryzyka dla prosumenta polegające na sprzedaży po cenach ujemnych czy odniesienie się do faktycznych cen rynkowych, a nie kwartalnych oraz zniesienie fakturowania na rzecz rozliczenia w okresie 12-miesięcznym. Natomiast powtarzam, że okres przejściowy jest konieczny i potrzebny.
To nie unijny przymus, ale rewolucja technologiczna
Wprowadzenie do porządku prawnego dwóch nowych kategorii prosumentów, jak również przejście na system net-meteringu, to wkroczenie w kolejny etap rozwoju energetyki obywatelskiej, która walnie przyczynia się do zwiększenia udziału OZE w miksie energetycznym Polski, a tym samym realizacji celów zawartych w PEP2040 i wytycznych UE w dyrektywie RED II.
Jest to również krok w stronę bardziej odpowiedzialnego i świadomego podejścia do produkcji i konsumpcji energii, które poprzez rozproszenie źródeł przyczynia się do poprawy lokalnego bezpieczeństwa energetycznego. Nie można też pominąć faktu, że dzięki temu powstanie impuls do rozwoju kilku sektorów gospodarki, począwszy od produkcji, przez montaż instalacji, aż po tworzenie oprogramowania do ich obsługi.
Przede wszystkim należy jednak uznać, że obywatele po prostu mają prawo produkować energię na swoje własne potrzeby. Jeśli mogą to robić mieszkańcy domów jednorodzinnych, musimy umożliwić to również mieszkańcom innych typów budynków.
Rozwój technologii pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych jest dla systemu energetycznego przełomem na miarę rewolucji przemysłowej. Za ideą wprowadzenia nowych kategorii prosumenta zbiorowego i wirtualnego stoi nie „przymus” prawodawstwa europejskiego, ale możliwości technologiczne. Nie możemy tego ignorować.
Zmianom powinien podlegać także system wsparcia – jak najszybciej powinniśmy uruchomić programy wsparcia zakupów przydomowych magazynów na energię elektryczną. Dystrybutorzy już dziś powinni inwestować w magazyny, jak i w elastyczne źródła szczytowe, które mają finansowanie w rynku mocy. Technologie OZE wymagają przewartościowania wielu dotychczas niekwestionowanych założeń, na których opiera się system energetyczny. To wyzwanie organizacyjne, systemowe i kompetencyjne, ale nie możemy go nie podjąć.