Spis treści
To kolejna firma z sektora usług dla energetyki, która w ostatnim czasie szuka inwestora. Wcześniej na łamach naszego portalu opisywaliśmy historię zmagającego się problemami Rafako z Raciborza oraz upadłej spółki ST3 Offshore ze Szczecina.
Sytuacja każdego z nich jest inna. ST3 znajduje się w upadłości i od dawna nie prowadzi już działalności produkcyjnej. Na dotychczasowe cztery próby sprzedania fabryki fundamentów morskich farm wiatrowych nie odpowiedział żaden podmiot.
Zobacz więcej: Rafako doczekało się pozytywnych informacji. Ale to wciąż za mało
Wyspecjalizowanemu w energetyce węglowej Rafako udało się doczekać uprawomocnienia układu z wierzycielami. Jednak bez wejścia do spółki inwestora, który ją ustabilizuje i wesprze kapitałowo, trudno będzie firmie walczyć o wypełnienie opustoszałego portfela zleceń. Jak na razie taki się nie znalazł.
Zobacz więcej: Polski budowniczy morskich wiatraków pójdzie na żyletki? Oto scenariusze dla upadłej fabryki
Natomiast upadła Elektrobudowa w dużej mierze kontynuuje dawną działalność, zwłaszcza produkcyjną, a jedna z jej spółek zależnych znalazła już nowego właściciela. Tu jednak przyda się skrócona historia perypetii firmy.
Pasmo sukcesów
W ciągu ostatnich kilkunastu lat zdecydowana większość przypadła na okres, w którym Elektrobudowa kroczyła od sukcesu do sukcesu, notując przychody nawet powyżej miliarda złotych oraz zysk netto rzędu 50-60 mln zł. Akcjonariusze mogli natomiast cieszyć się z wysokiej wyceny giełdowej i dywidend.
Spółka poza tradycyjną działalnością produkcyjną (m.in. rozdzielnic i szynoprzewodów) złapała wiatr w żagle w usługach budowlano-montażowych – także na rynkach zagranicznych.
Historycznie wykonywała ona prace elektroinstalacyjne na wszystkich największych inwestycjach przemysłowych i energetycznych w Polsce. Wisienką na torcie stanowiła jednak zapoczątkowana w 2008 r. dwunastoletnia obecność na budowie elektrowni atomowej Olkiluoto 3 w Finlandii.
Czytaj także: Najdłuższa budowa atomowej Europy
Katowicka firma na zlecenie koncernu Areva odpowiadała tam za montaż instalacji elektrycznych, wykonując prace warte łącznie ok. 190 mln euro. Niewiele polskich firm może się pochwalić takim doświadczeniem. A pamiętajmy, że rząd wciąż obiecuje powstanie elektrowni atomowych nad Wisłą.
Na rodzimym rynku Elektrobudowa zaczęła natomiast mocniej wchodzić w rolę generalnego wykonawcy. W 2011 r. pozyskała kontrakt na budowę bloków gazowych dla KGHM w Polkowicach i Głogowie o mocy 45 MW każdy.
W 2013 r. podpisała umowę na blok 50 MW w EC Tychy dla Taurona, a w sierpniu 2016 r. na petrochemiczną instalację metatezy w Płocku dla PKN Orlen. To właśnie od tego ostatniego zadania zaczęły się duże problemy.
Na ścieżce upadku
We wrześniu 2018 r. audytor Elektrobudowy dokonał oceny ryzyka na tym kontrakcie, przez co musiała ona zawiązać rezerwy w wysokości 60 mln zł przy umowie o wartej ok. 240 mln zł. Na tyle zachwiało to wskaźnikami finansowymi spółki, że banki odcięły jej dostęp do finansowania. Natomiast z powodu opóźnień w budowie Orlen zaczął domagać się kar umownych.
W kwietniu 2019 r., dziewięć miesięcy po terminie udało ukończyć inwestycję, ale Elektrobudowa była już w trudnej sytuacji finansowej. Na domiar złego niewiele później okazało się, że spółka jest również w ostrym sporze z Tauronem o rozliczenie budowy bloku w EC Tychy.
Mimo stopniowego załagodzenia sporów trudnej sytuacji firmy już nie oddało się odwrócić. Przez coraz gorszą kondycję spółki problemy pojawiały się też na innych kontraktach, a o nowe nie była już się w stanie ubiegać.
Stopniowo z akcjonariatu wycofały się dominujące w nim otwarte fundusze emerytalne, a poszukiwania inwestora oraz inne pomysły podlegającego kolejnym przetasowaniom zarządu nie przyniosły skutków. W 2018 r. strata netto wyniosła 72 mln zł, a w 2019 r. sięgnęła 312 mln zł.
W marcu 2020 r. zostaje złożony wniosek o upadłość. Po jej ogłoszeniu przez sąd do akcji szybko wkroczył syndyk,
który zaczął poszukiwania dzierżawcy dla części produkcyjnej i budowlano-montażowej firmy. W maju podpisuje umowę dzierżawy z przemysłową grupę Zarmen, która jest też właścicielem takich spółek jak m.in. Remak-Energomontaż, Koksownia Częstochowa Nowa, Kofama Koźle czy Energomontaż Zachód Wrocław.
Z upadłością Elektrobudowy nie chcieli się pogodzić drobni akcjonariusze, którzy w maju 2020 r. doprowadzili nawet do powołania nowego zarządu, który następnie złożył wniosek o uchylenie decyzji sądu. Jednak w październiku sąd oddalił w całości zażalenie, przez co upadłość stała się prawomocna, a zarząd podał się do dymisji.
W lutym 2021 r. roku syndyk sprzedał za 18,4 mln zł SPIE Central Europe udziały w zależnej od Elektrobudowy spółce Energotest. Mająca siedzibę w Gliwicach firma zajmuje się m.in. budową, modernizacją i eksploatacją obiektów elektroenergetycznych oraz badaniami i analizami technicznymi.
Na początku kwietnia tego roku, pół roku po uprawomocnieniu się upadłości, akcje Elektrobudowy zostały wycofane z obrotu giełdowego. Na GPW firma była obecna przez 25 lat. Notowania zakończyła z ceną akcji na poziomie 43 gr i kapitalizacją w wysokości 2 mln zł. Jeszcze w 2017 r. kurs utrzymywał się powyżej 100 zł, a wycena rynkowa między 500 a 600 mln zł.
Oferty na stół
Najnowszy punkt w historii firmy to ogłoszenie przez syndyka w połowie czerwca tego roku przetargu na sprzedaż części produkcyjnej (fabryki w Tychach i Koninie) oraz budowlano-montażowej firmy.
Cena wywoławcza wynosi 60,3 mln zł netto, a termin składania ofert mija 4 sierpnia o godz. 16. Jeśli takowe wpłyną, to ich otwarcie ma nastąpić kolejnego dnia. Gdy ofert spełniających kryteria uczestnictwa w przetargu będzie więcej niż jedna, to wówczas zostanie przeprowadzona aukcja. Po wyborze najkorzystniejszej oferty przez syndyka i prawomocnym zatwierdzeniu go przez sędziego komisarza umowa powinna zostać zawarta w terminie nie dłuższym niż cztery miesiące.
Chcieliśmy się dodzwonić do syndyka Marcina Ferdyna, aby zapytać go, czy przetarg cieszy się zainteresowaniem inwestorów, ale nasze próby były bezskuteczne.
Naturalnym kandydatem do zakupu wydaje się być oczywiście należąca do Zbigniewa Koncewicza grupa Zarmen. Od ponad roku dzierżawi ona majątek, który syndyk wystawił na sprzedaż, więc ma praktyczną wiedzę o jego potencjale. Co istotne, Zarmen interesował się Elektrobudową jeszcze przed jej upadłością, gdy spółka z Katowic poszukiwała inwestora. Oczekiwał jednak kontroli nad firmą, ale takiej oferty jej ówczesne władze nie chciały przyjąć.
Z nieoficjalnych informacji portalu WysokieNapiecie.pl wynika, że Zarmen pobrał materiały przetargowe i analizuje wycenę przedstawioną przez syndyka, ale finalna decyzja o złożeniu oferty jeszcze nie zapadła.
Gdyby do zakupu doszło, to grupa trwale rozszerzyłaby swoje kompetencje w elektroenergetyce i zwiększyła potencjał na perspektywicznym rynku związanym z transformacją energetyczną – zarówno przy dostawie urządzeń, jak i prac związanych z modernizacją i rozbudową sieci dystrybucyjnych oraz przesyłowych, a także budowie nowych i utrzymaniem starych źródeł energii.
W opcji dzierżawy warunki korzystania z majątku są sztywno ograniczone. Przejmując majątek na własność Zarmen mógłby swobodnie rozwijać ten biznes w ramach swojej grupy. W dzierżawionych od syndyka działalnościach pracuje ok. 900 osób, mniej więcej po połowie przy produkcji i wykonawstwie. Wśród nich wciąż ma być wielu kluczowych pracowników, m.in. tych, którzy pracowali przy sztandarowym projekcie atomowym w Finlandii.
Nowa Elektrobudowa
Przewidywania co dalszej przyszłości będzie można łatwiej snuć, gdy minie termin składnia ofert w przetargu. Oczywiście nie można wykluczyć, że pozostanie on bez odzewu. Tak było w przypadku pierwszej próby sprzedaży Energotestu. Udało się to jednak przy kolejnym podejściu, gdy syndyk obniżył cenę wywoławczą o kilka milionów złotych.
Z pewnością Elektrobudową mogą się interesować nie tylko podmioty branżowe, ale też inwestorzy finansowi. Można mieć tylko nadzieję, że niezależnie od finalnych rozstrzygnięć potencjał katowickiej spółki uda się wykorzystać z pożytkiem dla polskiej energetyki.