W Parlamencie Europejskim powstanie wielka koalicja chadeków (EPP) z socjaldemokratami (S&D) – wskazują wstępne wyniki eurowyborów. A więc w Brukseli utrzyma się dotychczasowy kierunek polityki. Co to oznacza dla polskiej gospodarki?
Zmiany widać także w skali całej Unii Europejskiej. Wstępne dane wskazują na znacznie słabszy wynik chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), do której należą PO i PSL. Partie zrzeszające się w EPP otrzymały ok. 28 proc., w stosunku do prawie 36 proc. w poprzednich wyborach. Blisko wyników z 2009 roku znalazła się druga największa frakcja Socjalistów i Demokratów (S&D), która otrzymała ok. 25 proc. głosów, wliczając w to udział SLD. Swoje pozycje utrzymali także liberałowie (ok. 10 proc.) i zieloni (ok. 7 proc.). Zyskały eurosceptyczne partie, które do tej pory były słabo reprezentowane w Brukseli. Jednak ich znaczenie nie będzie duże.
Wielka koalicja i nowa Komisja
Wszystko wskazuje bowiem na to, że ponownie w Parlamencie Europejskim powstanie wielka koalicja chadeków z socjaldemokratami, która ma szansę uzyskać bezwzględną większość głosów.
Oprócz składu Parlamentu Europejskiego zmieni się także unijny „rząd”, czyli Komisja Europejska
Oprócz składu Parlamentu Europejskiego w Brukseli zmieni się także skład unijnego „rządu”, czyli Komisji Europejskiej (KE). Po raz pierwszy kandydata na szefa KE wystawić ma ta frakcja polityczna, która uzyskała najlepszy wynik w eurowyborach.
Dotychczasowego przewodniczącego Komisji – Portugalczyka Jose Manuela Barroso – ma szansę zastąpić Jean-Claude Juncker, który przez ostatnie 18 lat (sic!) był premierem Luksemburga. Nomen omen został nim w 1995 roku, gdy dotychczasowy szef luksemburskiego rządu objął fotel przewodniczącego Komisji Europejskiej. Historia ma szansę zatoczyć koło dzięki wystawieniu kandydatury Junckera przez EPP. Jeżeli chadecy ostatecznie uzyskają najlepszy wynik w europarlamencie, wówczas to on będzie kształtował unijną politykę.
Warunkiem wyboru Junckera będzie jeszcze zgodna socjaldemokratów, bo Parlament Europejski musi zatwierdzić skład Komisji. Jednak Luksemburczyk nie powinien mieć z tym kłopotu, bo w Unii cieszy się powszechnym uznaniem – przez ostatnie osiem gorących lat przewodniczył Eurogrupie, czyli zgromadzeniu ministrów finansów państw strefy Euro.
Jaki kurs obejmie Unia?
Ponowne zwycięstwo EPP i kolejna koalicja z socjaldemokratami oznacza, że w Parlamencie Europejskim niewiele się zmieni. Także nowy szef Komisji Europejskiej będzie prawdopodobnie kontynuatorem dotychczasowego kursu Unii Europejskiej.
Z Polskiego punktu widzenia oznacza to utrzymanie dwóch ważnych trendów – pogłębiania integracji państw strefy Euro oraz utrzymywanie polityki energetyczno-klimatycznej.
Jakie skutki dla Polski?
Pierwszy trend – zacieśnianie współpracy w strefie Euro – rząd ocenia ze spokojem, podkreślając, że nadal czerpiemy więcej korzyści z własnej waluty. Także zdaniem większości ekonomistów z przyjęciem wspólnej waluty nie musimy się śpieszyć, ale jednocześnie powinniśmy dotrzymywać tempo eurogrupie – m.in. zmniejszając deficyt.
Drugi – zaostrzanie polityki energetyczno-klimatycznej – jest dla nas większym problemem. Jesteśmy bardziej zależni od węgla, niż większość państw UE, i rząd nie chce tego zmieniać. Premier liczy na zmianę akcentów unijnej polityki pod wpływem wydarzeń na Ukrainie i kryzysu gospodarczego. Namawiamy Unię do wykorzystywania własnych surowców energetycznych (m.in. węgla i gazu łupkowego) i dbania o jak najtańszą energię. Jednak w przyszłym Parlamencie Europejskim socjaldemokraci, którzy popierają ostrzejszą politykę klimatyczną, zmniejszają dystans do chadeków. W dodatku w kilku krajach UE wygrali, a to nie wróży sukcesu polskiej wizji rehabilitacji węgla.