Tomasz Dąbrowski najpoważniejszym kandydatem na prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
W poniedziałek 12 maja komisja konkursowa, która wybiera szefa jednego z najważniejszych urzędów centralnych, przesłuchała kandydatów.
Według naszych informacji do premiera trafią trzy nazwiska ewentualnych nominatów: obecnego p.o. prezesa Macieja Bando, Tomasza Dąbrowskiego, dyrektora Departamentu Energetyki w Ministerstwie Gospodarki oraz jeszcze jednego, nieznanego nam chwilowo kandydata.
Zdaniem naszych źródeł największe szanse na nominację ma właśnie Dąbrowski (na zdjęciu). To urzędnik państwowy z długoletnim stażem w Ministerstwie Gospodarki, absolwent Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Trudno wyobrazić sobie aby jego start w konkursie na szefa URE nie był uzgodniony z Kancelarią Premiera.
Drugi z kandydatów, Maciej Bando, raczej pozostanie wiceprezesem urzędu.
Dąbrowski jest apolitycznym fachowcem. Jego nominacja byłaby pewną zmianą dotychczasowej polityki rządu, który ostatnio na niezależne urzędy centralne „rzuca” swoich ludzi. Np. szefem Najwyższej Izby Kontroli został polityk PO Krzysztof Kwiatkowski a prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Adam Jasser – wcześniej bliski współpracownik Donalda Tuska w KPRM.
Węgiel i efektywność
Dąbrowski jest człowiekiem bardzo zdecydowanych poglądów. Zabiegał o budowę nowych bloków elektrowni w Opolu i ścierał się w tej sprawie z poprzednim prezesem PGE Krzysztofem Kilianem, który twierdził, że inwestycja się nie spłaci.
Dąbrowski ponadto dobrze zna brukselskie korytarze, co jest szczególnie ważne, bo to tam zapadają decyzje, które mają kluczowy wpływ na politykę energetyczną poszczególnych krajów. Znany jest ze sceptycznego stosunku do transformacji energetycznej dokonującej się w Europie Zachodniej.
– Ukrytym celem pakietu klimatyczno-energetycznego z 2008 r. było wyrównanie konkurencyjności między „nową” a „starą” Unią. Ta pierwsza miała dodatkowo płacić za emisje CO2, by zrównoważyło to droższą energię w tej drugiej – mówił w kwietniu na konferencji Europower.
Ale jednocześnie jest fanem efektywności energetycznej i uważa, że UE powinna mieć bardziej ambitne cele w tej sprawie.
Krótka kołdra w resorcie…
Kandydatura Dąbrowskiego chyba tylko jedną poważną wadę – po jego odejściu w Departamencie Energetyki MG pozostanie ogromna dziura. Mało jest ludzi w tym resorcie tak znających temat. To dlatego np. ciężar negocjacji gazowej „solidarności energetycznej” już przenosi się na urzędników MSZ.
Resort gospodarki często musi też zamawiać zewnętrzne analizy, bo brakuje ludzi by sporządzić własne.
Stanowisko prezesa URE wakuje od kilku miesięcy. Poprzedni szef, Marek Woszczyk odszedł na fotel prezesa Polskiej Grupy Energetycznej. Kiedy konkurs zostanie rozstrzygnięty – nie wiadomo.
Jeśli rząd chce zachować większy wpływ na decyzje URE, to będzie utrzymywać obecny stan tymczasowości. Unijna dyrektywa daje bowiem regulatorom energetyki dużą niezależność – nie można ich odwołać przed upływem kadencji. Z prezesem URE premier nie mógłby postąpić w taki sposób, jak z szefową UOKiK, Małgorzatą Krasnodębską-Tomkiel, którą odwołał podając zupełnie błahe powody.
Maciej Bando nie chciał komentować przebiegu konkursu. Tomasz Dąbrowski zaś nie odpowiedział na prośbę o kontakt.