Spis treści
Zmiana ustawy o OZE, która zajmuje się Sejm, ma ułatwić dzierżawę państwowych gruntów rolnych pod budowę farm słonecznych. Na podstawie obecnie obowiązujących przepisów Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa nie ma możliwości bezprzetargowego wydzierżawienia tego typu działek spółkom kapitałowym zajmującym się OZE. Teraz KOWR organizuje przetargi nieograniczone, do których może przystąpić każdy (zarówno osoba fizyczna, jak i osoba prawna. To długotrwała procedura, w dodatku wyniki przetargów nie są przewidywalne.
Swój do swego po swoje
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało więc w projekcie nowelizacji ustawy o OZE, by KOWR mógł bezprzetargowo dzierżawić działki operatorom infrastruktury krytycznej pod nadzorem ministra aktywów państwowych.
– Nie wyobrażam sobie, że nagle jedna instytucja będzie odchodziła od ustawy o zamówieniach publicznych. Czemu akurat ta instytucja jest zwalniana? Co za trudności mają dzisiaj przedsiębiorcy, aby mogli uczestniczyć w przetargach wszyscy? – pytał poseł Krzysztof Gadowski (KO) podczas pierwszego czytania projektu w Komisji Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych.
– Jeśli KOWR w trybie przetargu udostępnia działki nie ma żadnej gwarancji, że one zostaną wykorzystane na taki albo inny cel – stwierdził wiceminister Ireneusz Zyska. – Natomiast tutaj chodzi o grunty o gorszej klasie użytku, które nie przynoszą korzyści dla rolnictwa takich jak dobre grunty i moglibyśmy wykorzystać je go budowy OZE. Dlaczego spółki Skarbu Państwa? Dlatego, że w tych spółkach pracują ludzie, pracują polscy obywatele. My w procesie transformacji energetycznej musimy zadbać o ten sektor. Musimy i musimy stwarzać alternatywę do powstawania dobrze płatnych miejsc pracy – argumentował pełnomocnik rządu ds. OZE.
Jako przykład Ireneusz Zyska wskazał Tauron, który „będzie mógł stworzyć alternatywne miejsca pracy chociażby poprzez współpracę z KOWR”.
Zdaniem Zyski,na terenach KOWR postaną duże farmy fotowoltaiczne. – Nie małe 1,2,3 MW tylko duże farmy OZE i możemy określić je jako infrastrukturę strategiczną. Powinny ją zarządzać podmioty, które mają określoną odpowiedzialność i doświadczenie w tym zakresie – dodał.
– Z mojego punktu to jest oczywiste, jeśli coś jest gruntem Skarbu Państwa i Skarb Państwa chce inwestować to dlaczego miałby sam sobie płacić, to oczywista bzdura – komentował z kolei przewodniczący Marek Suski. – Jeśli to jest majątek Skarbu Państwa to Skarb Państwa nieodpłatnie wynajmuje firmom Skarbu Państwa. Dla mnie jest to zrozumiale. A jeśli miałby wynajmować grunt innym podmiotom, spółkom prywatnym to wtedy normalna opłata albo sprzedaż gruntów – podkreślił Marek Suski.
– To jest korzystanie na zasadach rynkowych, na zasadach ceny rynkowej, tylko w trybie bezprzetargowym – doprecyzował wiceminister Zyska.
Przypomniał, że prywatni inwestorzy „doskonale sobie radzą” pod względem przyznanej im mocy przyłączeniowej. Jego zdaniem różnica na korzyść prywatnych inwestorów jest „miażdżąca”.
Ulga dla mniej sprawnych
Oficjalne uzasadnienie projektu głosi jednak, że dzierżawa gruntu w bezprzetargowym trybie „będzie służyła celom związanym z bezpieczeństwem publicznym (w tym przypadku produkcji energii elektrycznej), w celu ograniczenia wpływu potencjalnej awarii”.
W jaki sposób miało to poprawić bezpieczeństwo, skoro operatorzy systemu dystrybucji nie mogą preferować ani dyskryminować wytwórców działających na ich terenie, tego projektodawca nie wyjaśnił.
Dalej uzasadnienie powiada, że „przyjęcie zaproponowanego rozwiązania umożliwi spółkom kapitałowym, prowadzącym inwestycje w energię odnawialną, szybszą realizację wyznaczonego Polsce celu polegającego na zwiększeniu produkcji energii odnawialnej”. Zapomniano tylko dodać tym, że chodzi o spółki kapitałowe państwowe, a i to tylko kilka. Argument o przyspieszeniu inwestycji w OZE też jest dyskusyjny, bo jak przyznał sam minister Zyska, przewaga inwestorów prywatnych jest „miażdżąca”.
Zamiast więc zastanowić się dlaczego państwowe spółki energetyczne inwestują tak wolno i zająć się usunięciem tej „niepełnosprawności” postanowiono więc przyznać im ustawowe fory.
Jak dużo ziemi ma KOWR?
KOWR wchodząc naprzeciw ewentualnym inwestorom, już rozpoczął identyfikację nieruchomości, których parametry będą pozwalały na lokalizacje inwestycji w zakresie budowy farm fotowoltaicznych. Wytypowano działki, które są płaskie, niezacienione, wolne od drzew i zabudowań, o jak największych powierzchniach, ale nie mniejszych niż 2 ha. Na dwuhektarowej działce można postawić elektrownię słoneczną o mocy ok. 1 MW. Są to działki zlokalizowane na gruntach klas IV – VI oraz nieużytkach. Dodatkowo KOWR wziął pod uwagę: stacje elektroenergetyczne lub linie energetyczne w niedalekiej odległości, położenie poza obszarami ochrony krajobrazowo-przyrodniczej oraz bezpośredni dostęp do drogi.
„Należy podkreślić, że nieruchomości takie znajdują się na terenie całego kraju. Szacunkowa ich powierzchnia wynosi ok 30 tysięcy hektarów. Najwięcej ich znajduje się w województwach: Warmińsko-Mazurskim, Pomorskim, Lubuskim i Podlaskim” – poinformował portal WysokieNapiecie.pl Filip Sondij z KOWR. Taka powierzchnia może teoretycznie posłużyć do budowy farm słonecznych o mocy 1,5 GW. Przy rynkowej stawce dzierżawy wysokości 10 tys. zł za hektar KOWR mógłby liczyć na około 300 mln zł wpływów rocznie. Oczywiście, nie wszystkie zidentyfikowane nieruchomości muszą trafić pod budowę farm fotowoltaicznych, a ponadto cena w umowach ze spółkami skarbu państwa może być różna, zwłaszcza że mają to być większe farmy.
Już wcześniej gruntami KOWR zainteresowała się Enea. Strony podpisały półtora roku temu list intencyjny w sprawie budowy wielkoobszarowych farm słonecznych. Wiceprezes Jarosław Ołowski mówił rok temu o „setkach potencjalnych megawatów zainstalowanych na obszarze naszego OSD”. Od tamtej pory nic jednak się nie wydarzyło.
Lasy do poprawki
Kolejny pomysł, który może odblokować grunty pod inwestycje w odnawialne źródła energii, przedstawili posłowie PiS. W ustawie o lasach poszerzyli kryteria dotyczące zamiany państwowych gruntów na inne nieruchomości. Teraz Lasy Państwowe w przypadkach podyktowanych potrzebami i celami gospodarki leśnej, oddają część swoich gruntów, a w zamian dostają od inwestora ziemię o podobnej wartości. Posłowie chcą, by zamiana mogła być dokonana także w innych przypadkach, uzasadnionych potrzebami i celami polityki państwa. Dotyczyć ma to „stricte inwestycji związanych z rozwojem i wdrażaniem projektów dotyczących energii lub transportu służących upowszechnianiu nowych technologii oraz poprawie jakości powietrza”.
Zapis jest tak niejasny, że obejmuje inwestycje od dróg po spalarnie, więc zapewne i farmy fotowoltaiczne czy wiatrowe. Protestują i ekolodzy i związek leśników. Ponieważ jest to projekt poselski, to nie przeszedł konsultacji. Nie ma też w nim oceny skutków regulacji. Prace nad tym projektem wstrzymano.