Według informacji portalu WysokieNapiecie.pl pomysł pojawił się jeszcze rok temu przy okazji telefonicznej rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. – Polski prezydent był bardzo zdziwiony gdy koledzy jego ojca (profesora AGH) pokazali mu raport Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią Polskiej Akademii Nauk. Wynika z niego, że przeciętny polski górnik w kopalni głębinowej wydobywa ponad 10 razy mniej węgla na godzinę niż amerykański – relacjonuje nasze źródło z rządu. Prezydent Duda miał powiedzieć o tym Trumpowi. Amerykanie zaproponowali, że pomogą: Mamy odpowiedniego człowieka do takiego zadania.
Ten człowiek to Robert Murray. To jedna z najbardziej barwnych i kontrowersyjnych postaci amerykańskiego biznesu. Został górnikiem już jako 16-latek gdy jego ojciec został sparaliżowany po wypadku w kopalni. Sam Murray również o mało nie zginął w katastrofie górniczej – przez 12 godzin czekał na ratunek w zasypanym chodniku, dwukrotnie miał też urazy kręgosłupa w wypadkach. Skończył studia górnicze i w 1988 r. założył Murray Energy, która została największą spółką górniczą w USA.
Murray zasłynął jako klimatyczny sceptyk, nazywając globalne ocieplenie „szkodliwą bzdurą”. Wspierał kampanię Donalda Trumpa, który obiecał wsparcie przemysłu górniczego („Trump digs coal”). Ale amerykański węgiel wpadł już w spiralę śmierci, z której nawet prezydent nie zdołał go wyciągnąć. Rozwój odnawialnych źródeł energii i taniego gazu spowodował spadek popytu na węgiel. Kiedy amerykańskie kopalnie węgla zaczęły jedna po drugiej bankrutować, Murray zaapelował do rządu o federalne dotacje. – Musimy być pewni, że babcia nie umrze na stole operacyjnym – przekonywał.
Administracja Donalda Trumpa skłaniała się ku federalnym subsydiom dla górnictwa, ale na przeszkodzie stanęła niezależna Federalna Komisja Energii.
Czytaj także: Trump opuszcza Paryż, USA opuszczają węgiel
-Mamy nadzieję, że taki życiorys pomoże mu w rozmowach z naszymi związkowcami, do których w ogóle nie docierają argumenty, że pensje powinny być powiązane z wynikami kopalń – tłumaczy nam osoba zbliżona do rządu, która rozmawiała już z amerykańskim przedsiębiorcą – Związkowcy mówią, że praca na każdej kopalni jest podobna, a wyniki nie zależą od górników, więc dlaczego pracownicy z kopalń w których fedrowanie przynosi straty mają dostawać mniej? A potem mówią nam, że nie mamy pojęcia o trudnej pracy górnika.
Więc liczymy na to, że taki człowiek jak Bob, który jest jednocześnie górnikiem i biznesmenem, pomoże opracować nowy system płac i przekona do niego górników. Może Amerykaninowi uwierzą? A przynajmniej nie powiedzą mu, że nie ma pojęcia o pracy górnika – pociesza się nasz rozmówca
Jak relacjonują nasi informatorzy, Amerykanin wciąż jeszcze nie może zrozumieć dlaczego pensje w polskim górnictwie są oderwane od wyników ekonomicznych kopalń i dlaczego rentowne kopalnie pracują na te beznadziejne, ale „zgłębia temat”.
Czytaj także:Plan dla górnictwa: 2 mld zł rocznie dopłat do utrzymania PGG
Bob Murray przeszedł na emeryturę kiedy Murray Energy zbankrutowało w 2019 r. Firma zostawiła po sobie 10,7 mld dol. długów. Nie przeszkodziło to Murrayowi w tym samym roku wypłacić sobie 12 mln dol. pensji. co wywołało gniewne komentarze wierzycieli, którzy złożyli pozew do sądu. Ich zdaniem wynagrodzenie było dziesięć razy wyższe niż przeciętna pensja prezesa w górnictwie USA.