− Wynik finansowy netto górnictwa węgla kamiennego w 2020 r. był ujemny i wyniósł (-)4332,4 mln zł – poinformowało portal WysokieNapiecie.pl Ministerstwo Aktywów Państwowych. − Pogorszenie wyniku finansowego netto górnictwa węgla kamiennego nastąpiło przede wszystkim wskutek pogorszenia wyniku ze sprzedaży węgla (o 2 651,1 mln zł). Powodem była mniejsza sprzedaż węgla (o 9,4% w porównaniu do 2019 r.) oraz niższa średnia cena zbytu węgla (o 10,4%) – wyjaśnił nam resort kierowany przez Jacka Sasina.
W 2019 roku strata netto sektora wyniosła 1,1 mld zł. Natomiast rok wcześniej wypracował on jeszcze zysk – 928 mln zł. Łącznie jednak w latach 2015-2020, zamiast stanąć na nogi, jak obiecywali to politycy Prawa i Sprawiedliwości, całą branża przyniosła łącznie ponad 6,5 mld zł strat. Nic nie wskazuje na to, aby w tym roku Polska Grupa Górnicza zbliżyła się choćby do zera.
Aby ograniczyć straty rząd musiałby podjąć decyzję o szybkim zamykaniu najbardziej deficytowych kopalń, bo w kraju nie ma już popytu na wydobywany przez nie węgiel, a eksport musiałby następować poniżej kosztów wydobycia. W europejskich portach dużo taniej można kupić węgiel kamienny przywieziony z Ameryki Południowej, Afryki czy Australii niż z Polski. Brak takiej decyzji obecnie kosztuje podatników ok. 500 tys. zł na godzinę.
W sumie w 2020 roku popyt na węgiel kamienny w Polsce spadł o blisko 7 mln ton. Z tego mniej niż połowę przypisać można lockdownowi kraju wywołanego epidemią. Pozostałe czynniki to wzrost importu energii elektrycznej z powodu wzrostu krajowych cen, większa produkcja energii ze źródeł odnawialnych, zwłaszcza wiatru i fotowoltaiki oraz ograniczanie zużycia węgla w gospodarstwach domowych w związku z walką ze smogiem. Rok wcześniej spadek wykorzystania węgla był z resztą niewiele mniejszy i wyniósł 5 mln ton. W rezultacie popyt na węgiel w Polsce jest dziś taki jak podczas wojny, a wydobycie jak tuż po jej zakończeniu.
Chociaż od 2015 roku produkcja węgla kamiennego w Polsce skurczyła się aż o 23%, zatrudnienie w branży spadło o zaledwie 5%. W konsekwencji średnia efektywność wydobycia w przeliczeniu na pracownika wynosi ok. 660 ton i jest najniższa od 20 lat. Dla porównania najlepsze kopalnie węgla kamiennego Królestwa Polskiego w latach 80. XIX wieku, a wiec 140 lat temu, osiągały efektywność na poziomie 786 ton na zatrudnionego.
W sytuacji tak wysokiego deficytu Polska Grupa Górnicza prawdopodobnie nie miałaby pieniędzy na pensję już w maju. Wczoraj rząd zaakceptował wniosek Polskiego Funduszu Rozwoju o udzieleniu kolejnej pożyczki dla Polskiej Grupy Górniczej. Państwowa spółka dostanie 1 mld zł. Według naszych rozmówców, to wystarczy spółce do sierpnia. Przy życiu PGG utrzymuje też odraczanie składek za swoich pracowników do ZUSu.