Jako jedyni zdobyliśmy dokument z polskimi propozycjami wzmocnienia unijnej polityki energetycznej, który trafił do unijnych stolic
W zasadzie trudno to nazwać dokumentem – to w unijnym żargonie tzw. non paper czyli nieoficjalny „papier“ pod którym nikt nie jest podpisany.
Dokument nie jest poufny i nie wiadomo czemu rząd nie chciał się nim pochwalić. Przynosi bowiem sporo cennych informacji, na pewno więcej niż wielokrotne powtarzanie o wspólnych gazowych zakupach.
„Przewiduje się, że do 2035 r. zależność UE od importowanej ropy naftowej wzrośnie do ponad 90 proc. (z ok. 80 proc. obecnie), a zależność od importu gazu ziemnego wzrośnie do ponad 80 proc. (z ok. 60 poc.). Wysoki stopień zależności Europy od zewnętrznych źródeł energii, w powiązaniu z ostatnimi wydarzeniami u jej wschodnich granic, sprawiają, że kwestia odpowiedzi na te wyzwania w ramach polityki energetycznej UE ma dziś znaczenie większe niż kiedykolwiek“ – pisze polski rząd w pierwszych słowach swego listu.
Autorzy dokumentu podkreślają szczególne uzależnienie Europy Środkowej od rosyjskiego gazu i zwracają uwagę na fakt, że gaz rosyjski sprzedawany kontrahentom w naszym regionie w kontraktach dwustronnych jest średnio o 10- 15 proc. droższy niż gaz dla zachodniej Europy.
Podstawowym instrumentem zapewniającym bezpieczeństwo dostaw gazu powinien być dobrze funkcjonujący rynek. Optymalny poziom konkurencji i płynności obrotu oraz niski poziom koncentracji przedsiębiorstw powinny zapewnić skuteczne rozwiązania na wypadek kryzysów w dostawach. To, co obecnie uniemożliwia powstanie takiego rynku, to fragmentaryzacja rynków krajowych, nierównomierny rozwój rynkowych mechanizmów obrotu oraz problem podstawowy – brak kluczowej infrastruktury umożliwiającej realną integrację rynku.
To zdanie, pod którym Komisja Europejska i wszystkie kraje członkowskie mogłyby się na pewno podpisać. Pytanie czy recepty, które proponuje polski rząd prowadzą do umocnienia owego „podstawowego instrumentu” czy też wręcz przeciwnie.
Przypomnijmy pokrótce sześć filarów, o których mówił wcześniej Tusk.
Pierwszy filar – infrastruktura
Polska nalega na przyznanie energetycznym Projektom Wspólnego Zaintereresowania (ang.PCI) najwyższego priorytetu, zwiększenie puli przeznaczonej na te projekty w unijnym budżecie, a także zwiększenia finansowania z unijnych środków do 75 proc. oraz wprowadzenie wsparcia dla infrastruktury ropy naftowej.
Brzmi rozsądnie, ale jak zwracają uwagę nasi rozmówcy w Brukseli, nie ma w tej chwili zbyt wielu dobrych energetycznych projektów. Jeszcze niedawno priorytetem, także dla Polski, był transport, a fundusze na energetykę obcinano. Przygotowanie takich projektów zajmie sporo czasu.
Drugi filar – mechanizmy solidarnościowe
W sytuacjach kryzysowych UE powinna wykorzystywać swoją skumulowaną siłę oddziaływania. Powinno to obejmować środki zapobiegania i reagowania na wypadek sytuacji nadzwyczajnych dostosowane do potencjalnych scenariuszy zakłócenia dostaw. W sytuacji kryzysowej żadne państwo członkowskie nie powinno być pozostawione same sobie – piszą autorzy dokumentu.
W związku z tym powinno zostać znowelizowane tzw. rozporządzenie SOS mówiące o bezpieczeństwie dostaw energii. Według naszych unijnych źródeł jest bardzo prawdopodobne, że tak się stanie.
Trzeci filar- zwiększenie siły przetargowej państw członkowskich i UE wobec dostawców zewnętrznych.
Przesłanki polityczne przynoszą niekorzystne skutki dla rozwoju wewnętrznego rynku energii, prowadząc do fragmentaryzacji rynków krajowych, a w konsekwencji do istotnego zmniejszenia siły przetargowej poszczególnych państw członkowskich. Dlatego też rola umów międzyrządowych powinna być stopniowo redukowana wyłącznie do nieodzownych
kwestii i zapewniony powinien być odpowiedni poziom ich przejrzystości .
A dalej autorzy wymieniają klauzule, które ich zdaniem powinny być zakazane zarówno w umowach dwustronnych, jak i w kontraktach między firmami.
– klauzula take or pay , często dziś stosowana przez dostawców, która zmusza do płacenia za zakontraktowaną ilość gazu niezależnie od tego czy został odebrany.
– zakaz reeksportu
– powiązanie cen gazu z cenami ropy
– ustanawianie punktów odbioru gazu wewnątrz UE, zamiast na granicy.
Czy te postulaty mają szanse się przebić? Na pewno napotkają spory opór europejskich firm gazowych, zainteresowanych jak największą swobodą w konstruowaniu umów. Kontrakt gazowy indeksowany częściowo cenami ropy ma także z Gazpromem polski PGNiG i jest z niego całkiem zadowolony.
Ale polski rząd zachęca także Brukselę do zbadania propozycji stworzenia specjalnej agencji lub konsorcjum firm, która dokonywałaby zakupów dla UE, a następnie sprzedawała gaz na giełdzie. Wydaje się to kompletnie nierealne, wymagałoby bowiem radykalnej zmiany obecnego modelu rynku, na którą nikt nie jest gotowy. O wiele sensowniej brzmi postulat aby firmy nadużywające pozycji dominującej zmuszać do sprzedaży gazu poprzez giełdę.
Czwarty filar. Rozwój rodzimych źródeł energii w UE
W 2012 r. UE zapłaciła za importowaną ropę i gaz ponad 400 mld euro czy też ok. 3,1 proc. PKB Unii. Rozwój wykorzystania rodzimych źródeł energii powinien być traktowany jako inwestycja w rynek energii UE, która pobudzi gospodarkę.
Dla autorów dokumentu wiąże się to z „rehabilitacją węgla“. Polskie propozycje w tej sprawie są jednak skromne, mówi się wprawdzie o przyznaniu darmowej puli uprawnień do emisji CO2 elektrowniom węglowym zapewniającym 15 proc. mocy krajowej, albo o wsparciu finansowym z UE dla technologii składowania CO2 pod ziemią ( CCS), ale to jednak trochę mało.
Nawet jeśli UE zgodzi się na takie czy inne wspieranie elektrowni węglowych, to w obecnych warunkach nie ma żadnych gwarancji, że spalany w nich węgiel będzie pochodził w większość z Polski, a nie Rosji czy USA. Jeśli polscy politycy uważają, że przekonają kogokolwiek, że „największa firma węglowa w Europie“ czyli Kompania Węglowa, jest dziś elementem zapewniającym bezpieczeństwo energetyczne UE, to bujają w obłokach.
Polski rząd wzywa także do nieprzeszkadzania krajom, które chcą wydobywać gaz łupkowy.
Energetyka odnawialna do której Niemcy przywiązują ogromną wagę, doczekała się w dokumencie tylko zdawkowej wzmianki. W dodatku mówi ona o potrzebie wspierania „stabilnych źródeł np. biomasy”. Wpływowy niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung“ uznał polskie propozycje za niewystarczające, właśnie za niedocenienie źródeł odnawialnych.
Nietrudno się domyślić, że podobne zdania będą formułować nie tylko niemieccy dziennikarze, ale także politycy.
Piąty filar – dywersyfikacja dostaw energii do UE – w szczególności w odniesieniu do ropy i gazu
Im lepsza infrastruktura energetyczna w UE i im bardziej zintegrowany unijny rynek energii, tym łatwiej będzie przyciągnąć alternatywnych dostawców zewnętrznych – piszą autorzy dokumentu i tym razem trudno się z nim nie zgodzić.
Oczywiście ważne jest zwłaszcza przyciągnięcie importowanego gazu łupkowego w USA, ale muszą tego chcieć sami Amerykanie, a tamtejsi politycy są w tej sprawie bardzo podzieleni.
Szósty filar – wzmocnienie Wspólnoty Energetycznej.
Droga do bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej prowadzi przez stabilne i bezpieczne sąsiedztwo. Bezpieczni sąsiedzi to bezpieczniejsza UE.
Znów trudno się z tym nie zgodzić, ale Ukraina o której przede wszystkim wspomina się w dokumencie, jest pogrążona w takim chaosie, że trudno na razie myśleć o wspólnych inwestycjach. Łatwiej pewnie pójdzie z Mołdawią.
Co się mówi w stolicach?
Tusk odniósł już spory sukces – polskie propozycje spodobały się francuskiemu prezydentowi Francois Hollande’owi, który wręcz mówił o wspólnej inicjatywie ( na zdjęciu Tusk i Hollande podczas spotkania 24 IV ). Ciepło o polskiej ofercie mówią też Brytyjczycy. – Europa jako całość musi wziąć na siebie ciężar dbania o energetyczną przyszłość. Musi dbać aby rynek energii rozwijał się bez przeszkód, aby trzeci pakiet energetyczny został wdrożony, aby było więcej interokonektorów i więcej wspólnych projektów – mówi w wywiadzie dla naszego portalu brytyjski wiceminister energetyki Michael Fallon.
– Chcemy żeby Rosja była odpowiedzialnym partnerem, ale tak właśnie nie jest. Mamy szczęście, ze z Rosji importujemy mniej niż 1 proc. gazu. – Przyglądamy się polskim propozycjom, na wiele kwestii, np. dywersyfikację dostaw gazu, mamy podobne spojrzenie. Ale w sprawie wspólnych zakupów jesteśmy na razie ostrożni, czekamy na szczegóły. W Wielkiej Brytanii jesteśmy też raczej sceptyczni w kwestii przyznawania większych kompetencji Komisji Europejskiej – tłumaczy Fallon.
Ale bez zwiększania kompetencji Komisji polska propozycja nie ma sensu.
Największe znaczenie będzie miało stanowisko Niemiec, także dlatego, że polityk CDU Guenher Oettinger jest unijnym komisarzem ds energii. Niemcy zaś na razie milczą. Tusk potwierdził, że kanclerz Angela Merkel „wykazuje najmniej entuzjazmu” także ze względu na specjalne relacje gazowe łączące Niemcy i Rosję.
Pierwsze owoce polska inicjatywa może zebrać gdy Komisja Europejska w czerwcu przedstawi propozycje zwiększenia niezależności energetycznej UE. Kolejna runda czeka zaś nas przy okazji szczytu unijnych przywódców w czerwcu.