Spis treści
Gwarancje pochodzenia dają producentom energii z OZE dodatkowy dochód. Wsparcie nie obciąża budżetu ani cen energii. Ostatnie lata przyniosły prawdziwe ożywienie na tym rynku. Obrót gwarancjami pochodzenia wzrósł z roku na rok, jednak 2020 rok po raz pierwszy pokazał spadek wolumenu obrotu tymi certyfikatami. Bez umożliwiania obrotu międzynarodowego polskimi gwarancjami znacznych zmian na rynku nie można się spodziewać. O problemie mówi się od lat, jednak Polska jako jeden z nielicznych krajów nie przystąpiła do europejskiego stowarzyszenia emitentów gwarancji pochodzenia AIB (Association of Issuing Bodies), a rynek gwarancji jest traktowany jako niszowy.
System gwarancji pochodzenia jest dobrowolny i tani, co okazuje się wygodne dla tych, którzy chcą szybko i w prosty sposób być bardziej ekologiczni. Dodatkowo klient otrzymuje informację o unikniętej emisji CO2. Odbiorcy energii elektrycznej mogą wybrać sobie konkretne źródło, z którego kupią certyfikat i zawrzeć kontrakt nawet na niewielką ilość gwarancji w krótkim czasie. W ten sposób najprościej można „zazielenić” energię elektryczną w firmie. I nie tylko, bo opcje dostarczania energii z gwarancjami pochodzenia oferowano także gospodarstwom domowym.
Czytaj także: Energia z gwarancja. Sprzedawcy kuszą zieloną ofertą
Działa czy nie działa?
W Polsce gwarancje wydaje Urząd Regulacji Energetyki, ale obrót polskimi gwarancjami jest możliwy tylko pomiędzy uczestnikami z rejestru Towarowej Giełdy Energii. Transakcje te mają charakter elektronicznych zapisów. Do tej pory rynek rósł bardzo szybko. W rejestrze gwarancji pochodzenia zarejestrowanych jest obecnie 845 podmiotów – około 200 więcej niż rok wcześniej. Liczba transakcji też rośnie, ale nie ich wolumen. W ostatnim roku obrót gwarancjami pochodzenia wyniósł 18,3 TWh i był to po raz pierwszy spadek (o 4,2 proc.) w porównaniu z rokiem wcześniejszym.
Warto też dodać, że od 2019 roku wydawane są gwarancje pochodzenia energii z wysokosprawnej kogeneracji. Do tej pory zawarto jednak zaledwie 4 transakcje dotyczące gwarancji CHP. Jak poinformowała portal WysokieNapiecie.pl Towarowa Giełda Energii, transakcje miały miejsce w grudniu 2019 roku, a ich średnioważona cena wynosiła 0,3 zł/MWh czyli była ponad trzy razy niższa niż w przypadku transakcji dotyczących gwarancji pochodzenia z OZE. Wolumen obrotu wyniósł zaledwie 14,3 GWh.
W lutym tego roku średnioważona cena wynosiła 1,21 zł/MWh. Ceny wahają się od kilkudziesięciu groszy do prawie 1,5 zł za MWh, nie jest to więc duża kwota, nie ma wpływu na decyzje inwestycyjne, jak to jest w przypadku umów typu PPA.
Gwarancje pochodzenia mogą być przenoszone niezależnie lub wraz z fizycznym transferem energii. – Istnieje możliwość zakupu energii elektrycznej z uwzględnionymi kosztami gwarancji pochodzenia lub odrębne działanie, mające na celu przekazanie gwarancji pochodzenia energii odbiorcy końcowemu w ramach dodatkowego kontraktu, niezależnie od bieżącego sprzedawcy energii – informuje PKN Orlen.
Otworzyć się na świat
Od lat mówi się o konieczności przystąpienia Polski do europejskiego stowarzyszenia AIB (Association of Issuing Bodies), które zrzesza organy zajmujące się wydawaniem gwarancji pochodzenia. Członkostwo w organizacji wymaga przejścia na wspólny format certyfikacji EECS (Europen Energy Certificate System). Dodatkowo konieczne jest zdefiniowanie tzw. miksu resztkowego (energii poza gwarancjami pochodzenia), zgodnie z metodyką AIB. Jest to kluczowy wymóg, by nie liczyć podwójnie tej samej energii.
Dołączenie Polski do organizacji mogłoby zwiększyć wolumen obrotu gwarancjami pochodzenia i podnieść ich ceny poprzez możliwość zawierania transakcji z zagranicą. Skala europejskiego rynku jest znacznie większa. W 2019 roku w ramach AIB przyznano gwarancje pochodzenia dla ponad 700 TWh energii elektrycznej, a w pierwszej połowie 2020 roku wolumen wydanych gwarancji wzrósł o 15 proc. do 530 TWh. Polska jest jednym z nielicznych krajów, które nie przystąpiły wo AIB i nie aplikuje o członkostwo.