Spis treści
W piątek ceny ropy Brent na londyńskiej giełdzie wzrosły do najwyższego od roku poziomu – niemal 60 dolarów za baryłkę. Kontrakt na ropę zamknął ostatecznie tydzień na poziomie 59,56 dol./bbl. Do cen sprzed globalnego lockdownu ropie brakuje jeszcze ok. 10 dolarów, ale na stacjach paliw tych różnic już nie widać.
Ceny paliw jak przed epidemią
W poniedziałek tankowaliśmy w Polsce benzynę 95 średnio po 4,72 złote za litr, a olej napędowy po 4,70 zł/l. To najwyższe ceny na stacjach paliw od połowy marca 2020 roku, czyli początku zamykania gospodarki. Z kolei LPG, kosztujące dziś 2,30 zł/l jest najdroższe od lutego zeszłego roku.
Przy ropie po 60 dol. na stacjach tankowaliśmy po 5 zł/l
Co więcej, gdy po raz ostatni ropa była notowana na światowych giełdach tak wysoko, czyli w styczniu 2020 roku, paliwa płynne na polskich stacjach kosztowały po ok. 5 zł/l (za litr benzyny 95 płaciliśmy 4,93 zł, a za olej napędowy aż 5,16 zł). Wszystko wskazuje więc na to, że jeżeli ceny ropy utrzymają się na obecnym poziomie lub jeszcze wzrosną, na cennikach stacji paliw znowu zobaczymy piątki z przodu.
Polskie rafinerie już są pod presją, bo o ile jeszcze w listopadzie sprowadzały ropę średnio po ok. 42 dol./bbl, to już w grudniu musiały za jej import płacić ponad 48,50 dol.
Tymczasem do linii trendu spadkowego z ostatnich kilku lat ropa ma jeszcze do nadrobienia 10 dolarów, a szanse na przełamanie tego trendu są spore. Konsumpcja ropy wróciła już w pobliże historycznych szczytów sprzed pandemii (także w Polsce), a kraje kartelu OPEC+ utrzymały na razie cięcia produkcji.
Pompowanie gotówki w giełdy
Duże znaczenie ma też pompowanie gotówki przez banki centralne. Nie widziane wcześniej luzowania polityki pieniężnej miały pozwolić wyjść z kryzysu realnej gospodarce, ale znaczna część tych pieniędzy trafia na giełdę. Dzięki temu jak na drożdżach rosną ceny akcji, wartość kryptowalut, spora część kruszców i paliwa. W piątek indeks amerykańskiej giełdy S&P500 odnotował najwyższy w historii poziom niemal 3887 punktów – odbijając się od ubiegłorocznego dołka aż o 74% i przebijając poprzedni szczyt z lutego 2020 roku o kolejne 15%.
Ceny na stacjach jedne z najniższych w UE
Pewnym pocieszeniem dla polskich kierowców może być fakt, że wciąż płacimy za paliwa jedne z najniższych stawek w Europie. W utrzymaniu dobrej pozycji pomaga nam spadek wartości złotego, przez co w przeliczeniu na euro nasze ceny wypadają korzystniej. Nadal paliwa płynne w Polsce są też mniej obciążone podatkami niż w wielu innych krajach UE.
W poniedziałek benzyna 95 na polskich stacjach była sprzedawana po 1,05 euro za litr – aż o 30 eurocentów taniej od unijnej średniej. Taniej niż u nas można było zatankować jedynie w Bułgarii (0,94 euro/l) i Rumunii (1,02 euro). Znacznie więcej tankowanie auta wyniesie nas w Niemczech (1,41 euro) czy Francji (1,43 euro). Najwyższe ceny w UE mają natomiast Holendrzy – 1,64 euro/l. Oczywiście, jeżeli przyłożymy do tego średnie zarobki, znajdziemy się w dolnej połowie unijnej stawki, podobnie jak dzieje się to w przypadku większości towarów.