Spis treści
Smok się budzi
Publikacje wcześniej dostępne odpłatnie na stronie sklepu internetowego ARE, zostały na przełomie lipca i sierpnia udostępnione nieodpłatnie poza sklepem internetowym pod tym adresem. Znajdziemy tutaj wydawnictwa dostępne w formatach PDF oraz XLS:
- miesięcznik “Informacja Statystyczna o Energii Elektrycznej”,
- kwartalniki: “Sytuacja w Elektroenergetyce”, “Sytuacja Energetyczna w Polsce” oraz “Biuletyn Ciepłownictwa”,
- roczniki: “Statystyka Elektroenergetyki Polskiej” i “Bilans Energii Pierwotnej”.
Niestety, dostępne wydania są w większości jedynie za 2020 rok, a nie poprzednie lata, choć jak wynika ze zaktualizowanej strony Ministerstwa Klimatu, kolejna porcja aktualizacji o poprzednie lata i pozostałe zamawiane przez ministerstwo wydawnictwa nastąpi w grudniu br. Miejmy nadzieję, że stanie się to wcześniej.
Jak szybko policzyliśmy, wartość udostępnionych w pierwszym rzucie plików to prawie 2’300 zł brutto, a jest w nich dostępne kilkaset szeregów czasowych. Jeśli zatem sezam zostanie otwarty w pełni, czyli uzyskamy dostęp do danych nie tylko za 2019 rok, ale za ostatnie dwie dekady prowadzenia badań statystycznych przez ARE, to oszczędności mogą iść w dziesiątki tysięcy złotych. Wakacyjny bon turystyczny od Ministerstwa Klimatu, ale dla fanów Excela.
Istotna w tym procesie okazała się rola i udział Ministerstwa Cyfryzacji. W ramach Programu Otwierania Danych Publicznych prowadzonego przez MC, w ministerstwach, GUSie i KPRM funkcjonuje sieć przedstawicieli ds. otwartości danych, których rolą jest otwieranie dostępu do wcześniej niedostępnych dla śmiertelników rejestrów oraz dostosowywanie ich do standardów XXI wieku (protokół API lub plik CSV/XLS z metadanymi zamiast chaotycznych PDFów).
W tym miejscu należy pochwalić także Ministerstwo Klimatu, które zaczyna dostrzegać korzyści związane z otwartą polityką dostępu do danych z sektora energetycznego. Są one w szczególności widoczne, gdy kompetencję regulacyjną nad energetyką, górnictwem i ochroną środowiska ma naraz kilka resortów – ministerstwa klimatu, rozwoju, aktywów państwowych, środowiska i nawet rolnictwa.
Urzędniczy front walki ze smogiem i niecertyfikowanymi źródłami spalania, ale też dynamiczny rozwój rynku OZE i konieczność implementacji unijnych dyrektyw RED 2 oraz IEMD wymagają, aby nie tylko jedno ministerstwo, ale każdy obywatel i tym samym cała administracja państwowa miały dostęp do danych o wysokiej wartości. Umożliwia to bieżącą ewaluację polityk publicznych, czego tym bardziej potrzebujemy przy dynamicznym rozwoju fotowoltaiki. Analityka danych oparta o precyzyjne i aktualne informacje z rynku przekłada na bardziej efektywne inwestycje, również te współfinansowane w ramach programu NFOŚiGW Mój Prąd.
Początek końca monopoli informacyjnych
Od początku czerwca działa nasz portal energy.instrat.pl, na którym postanowiliśmy zebrać dane o produkcji energii elektrycznej, wydobyciu i imporcie węgla oraz cenach energii elektrycznej lub CO2 – wszystkie dostępne wcześniej w wielu miejscach i różnych, nieprzyjaznych dla użytkownika, formatach, w tym PDF. Platforma jest w domenie publicznej, tzn. nie pobieramy opłat za korzystanie z danych lub możliwość ich wizualizacji. W otwartości idziemy nawet krok dalej, bo publikujemy również nasze plany rozwoju pod kątem funkcjonalności i zbiorów danych, regularnie kontaktujemy się z naszymi użytkownikami, którzy wskazują priorytety i nierzadko błędy i luki w szeregach czasowych.
Dla wzmocnienia naszego przekazu o konieczności uporządkowania polityki zarządzania danymi, zainicjowaliśmy we współpracy z redakcją Wysokiego Napięcia list otwarty o otwarty dostęp do danych z sektorów energetyki i górnictwa. Jego adresatem były ministerstwa i instytucje odpowiedzialne za statystykę sektora publicznego w tych sektorach. Podpisało się pod nim ok. 60 ekspertek i ekspertów ze środowiska z Polski i zagranicy, w tym byli prezesi URE oraz NFOŚiGW.
<blockquote class=”twitter-tweet”><p lang=”pl” dir=”ltr”>✉ LIST OTWARTY: Na łamach <a href=”https://twitter.com/WysokieNapiecie?ref_src=twsrc%5Etfw”>@WysokieNapiecie</a> apelujemy o otwarty dostęp do danych z energetyki i górnictwa – energetyczny zespół Instratu jest nadal w poszukiwaniu brakującego paliwa w polskim miksie energetycznym ⚡ D A N Y C H <br>(1/n, linki ⬇️) <a href=”https://t.co/QI47JkbGlz”>pic.twitter.com/QI47JkbGlz</a></p>— Fundacja Instrat (@fundacjainstrat) <a href=”https://twitter.com/fundacjainstrat/status/1275310476906450946?ref_src=twsrc%5Etfw”>June 23, 2020</a></blockquote> <script async src=”https://platform.twitter.com/widgets.js” charset=”utf-8″></script>
Jak wskazaliśmy w apelu, obecny model publikacji wynikowych danych statystycznych z tych sektorów jest sprzeczny z szeregiem norm i przepisów – od konstytucyjnej zasady dostępu do informacji publicznej, po Europejski Kodeks Praktyk Statystycznych. Za statystykę energetyczną odpowiada Agencja Rynku Energii, zaś za górnictwo węgla kamiennego katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu. Obie te instytucje dostają z budżetu państwa zlecenie na prowadzenie badań statystycznych o wartości ok. 5 mln złotych każda i dostarczają ich wyniki ministerstwom w ramach tego wynagrodzenia.
Mimo że już raz podatnik płaci za ich wykonanie, to ARE oraz ARP sprzedają dostęp do swoich wydawnictw poprzez sklep internetowy. Jak szacujemy, roczny wydatek na pełen dostęp do energetycznej części statystyki sięga ok. 4 tysięcy złotych brutto, zaś górniczej nawet kilkanaście tysięcy złotych. Wyobraźmy sobie, że GUS uruchamia sklep internetowy, do którego przenosi dostęp do wydawnictw dostępnych do tej pory nieodpłatnie – jaka byłaby reakcja rynku na taki krok?
Aby pomóc administracji publicznej w zmianie tego “modelu biznesowego” na bardziej inkluzyjny, zleciliśmy opracowanie opinii prawnej ekspertom od prawa ochrony środowiska i transparentności pracy organów publicznych. Jej autorzy, Katarzyna Kluczka i Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold wskazują, że funkcjonujący od 20 lat system stoi w sprzeczności z wymogami ustawy o statystyce publicznej (zasada 3R – równoprawny, równorzędny i równoczesny dostęp). Odpłatność wynikowych danych statystycznych nie może być usprawiedliwiona rzekomym pokryciem kosztów ich wytworzenia.
Tym argumentem często zasłaniają się urzędy, jeśli muszą petentom udostępnić zbiór danych lub informacje, których skompletowania wymaga dodatkowego wysiłku i nakładu pracy. Ustawa pozwala jedynie na pokrycie kosztów opracowania, ale nie zezwala na komercjalizację, a wręcz prywatyzację usługi publicznej. Często pojawia się wątek tajemnicy statystycznej – my nie żądamy jednostkowych informacji od poszczególnych raportujących, tylko agregaty tych wartości.
Dziś już wiemy, że model według którego funkcjonują ARE i ARP Katowice wymaga aktualizacji również w związku z nadchodzącą implementacją Dyrektywy o otwartych danych i ponownym użyciu informacji sektora publicznego (2019/1024), która precyzuje, że dane energetyczne są “zbiorami danych o wysokiej wartości”. Czyli takimi, których “ponowne wykorzystywanie wiąże się z korzyściami dla społeczeństwa, środowiska i gospodarki”. Jak wskazaliśmy w liście otwartym, część pakietu zimowego (2019/944, IEMD – art. 23) również określa konieczność nieodpłatnego udostępniania danych.
Słońce nie wszystkim świeci po oczach tak samo
Dynamiczny przyrost mocy zainstalowanej w fotowoltaice jest jednym z lepszych przykładów tego, że w raportowaniu w energetyce nadal mamy spory bałagan. Naturalne rozbieżności pomiędzy systemami raportowania (PSE versus ARE) nie budziłyby tyle wątpliwości, gdyby któryś organ administracji państwowej wziął na siebie obowiązek wyjaśniania różnic pomiędzy nimi. O tym problemie pisaliśmy ostatnio tutaj.
Źródło: energy.instrat.pl – Moc zainstalowana.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne od około roku chwalą się comiesięcznym rekordem słonecznych megawatów. Dla przykładu, 13. lipca dowiedzieliśmy się od PSE, że w Polsce na przełomie czerwca i lipca przebiliśmy próg 2 GW mocy zainstalowanej w fotowoltaice i osiągnęliśmy 2’108,9 MW.
Z tym, że ten psychologiczny próg został przebity już dwa miesiące wcześniej. Wynika to z opublikowanego 10. czerwca wydawanego co miesiącu biuletynu “Informacja statystyczna o energii elektrycznej”, z którego wynika, że osiągnęliśmy 2’063,1 MW już na koniec kwietnia. ARE jednak publikuje tę informację z opóźnieniem aż 5-6 tygodni od dnia zakończonego okresu raportowania, bo zbiera ją bezpośrednio od producentów. PSE potrzebuje na to 1-2 tygodnia, aby mieć jak najbardziej dokładne plany zarządzania siecią, a dane bierze od pośredników, czyli OSD.
Po pierwszym półroczu mamy według ARE 2’455,3 MW mocy zainstalowanej w fotowoltaice, czyli o 16% więcej niż podaje to operator sieci przesyłowej. Słońce nie wszystkim świeci zatem równie mocno po oczach. Problem ten przy takich sumach wydaje się błahy, ale wraz z rozwojem mikroinstalacji i rozwojem opomiarowania autokonsumpcji u prosumentów, stanie się istotny.
Powrót do przyszłości
Ze wszystkich instytucji, do których skierowany był nasz apel, PSE wydają się najwięcej rozumieć na czym będzie polegać wartość dodana z bezpłatnego dostępu do danych rynkowych. O ile od obecnej strony internetowej operatora nie można tyle wymagać co od platformy entsoe transparency, o tyle plany operatora nastrajają optymizmem.
W prezentowanych dziennikarzom pod koniec stycznia 2020 r. założeniach powołania Operatora Informacji Rynku Energii (OIRE) pojawia się dużo informacji o nieodpłatnym dostępie do danych z rynku energii. Powstanie OIRE może kopernikańskim przewrotem w polskiej energetyce nie będzie, ale jest to krok o równie dużym potencjale co unboundling rynków. PSE wie, że taki hub danych energetycznych w szczególności o sieciach dystrybucyjnych jest kluczowy dla rozwoju energetyki prosumenckiej i rynku klienta detalicznego.
W dobrą stronę zdaje się zmierzać GUS, który sporo inwestuje w rozwój baz danych opartych o protokół API, a nie pliki PDF rodem z końca XX wieku. Prezes GUS, dr Dominik Rozkrut rysował ostatnio wizję sporej aktualizacji polskiej polityki zarządzania danymi statystycznymi. Ta harmonizacja miałaby na celu rozszerzenie obecnej roli urzędów statystycznych do funkcji opiekunów ładu informacyjnego (ang. data steward). Z tym, że ARE i ARP Katowice w obecnym modelu na tyle do serca wzięły się swoją rolę, że rozbudowaną analitykę danych ubrały w sklep internetowy z cenami rodem z serwisów Bloomberga i Reutersa.
Bez otwartych danych nie będzie sprawiedliwej transformacji
Górnicze dane to jeszcze większy skarbiec, do którego dostępu od lat bronią kolejne ministerstwa. W ostatnio powołanym stole ekspertów ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego chyba tylko stronie społecznej nie będzie zależało na pokazaniu w jak niedobrym finansowo stanie jest branża. MAP oraz spółki górnicze szukające akceptacji do zamknięcia zakładów mogłyby na tym skorzystać – trudno ratować króla, skoro król jest nagi i to z każdej strony jak się nie spojrzy.
Źródło: ARP Katowice.
Komisja Europejska widząc jednak ślimacze tempo z jakim w Polsce idzie transformacja, inwestuje sporo we wsparcie techniczne i analityczne dla regionów węglowych. To samorządy zderzą się z rosnącym bezrobociem, spadkiem dochodów podatkowych i innymi plagami, a właściwe przygotowanie się do tego procesu poprzez opracowanie strategii wydawania środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji pomoże im zamortyzować ten nieuchronny krok. Do ich opracowania z kolei potrzebna jest deklaracja odejścia od węgla nie tylko na poziomie krajowym, ale i regionalnym. Jak określić datę i zakres operacji pacjenta, skoro nie ma historii leczenia?
O dobrych praktykach otwierania dostępu może od tego roku mówić Główny Urząd Geodezji i Kartografii. To prawdopodobnie największy w historii publicznych zbiorów danych w Polsce przypadek uwolnienia dostępu do zasobów sprzedawanych wcześniej przez sklep internetowy urzędu. Od zaledwie kilku miesięcy jak grzyby po deszczu mnożą się startupy, które zaciągają uwolnione dane geolokalizacyjne, które wcześniej trzeba było kupować od GUGiKu albo pośredników. Górnictwo węgla kamiennego to pobliska działka, pora na transfer wiedzy.
Nie ma odwrotu
Duże instytucje naturalnie opierają się otworzeniu zasobów w obawie o ewaluację podjętych decyzji i krytykę ze strony outsiderów. Praktyka pokazuje, że rezygnacja z quasikomercyjnego odbierana jest jako carte blanche i punkt odcięcia od przeszłości. Zbiera więcej pozytywnych komentarzy niż głosów krytyki, a wręcz przysparza zwolenników, którzy zamiast skupiać się na błędach przeszłości, badają potencjał wykorzystania danych w praktyce. Przekonał się o tym Bank Światowy, który już od prawie dekady prowadzi u siebie politykę “open by default”. Komisja Europejska również na tym froncie wymaga od krajów członkowskich działań, ale i docenia postępy, jak w przypadku ostatniego rankingu społeczeństwa informacyjnego DESI, gdzie Polska znów wypadła powyżej średniej unijnej pod kątem otwartości danych.
Trudno utrzymywać monopol informacyjny ustanowiony na przełomie wieków przy trwającej reorganizacji krajowej energetyki i górnictwa, dynamicznym rozwoju OZE i prosumeryzmu. Tak jak za rządów Jerzego Buzka doszło do reformy zaplecza instytucjonalnego energetyki i górnictwa, tym razem też rząd musi postawić jasny krok w kierunku decouplingu statystyki publicznej od analityki rynkowej w energetyce i górnictwie. W tym kierunku swoim tempem zmierzają już duże statki jak GUS i PSE, pora nadrobić te zaległości.