Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Energetyka konwencjonalna
  4. >
  5. Węgiel kamienny
  6. >
  7. Rynek mocy nie zbawi węgla

Rynek mocy nie zbawi węgla

Rynek mocy pomoże przetrwać polskim elektrowniom węglowym, ale nie uratuje polskiego górnictwa i nie zapewni długiego zachowania roli węgla w miksie energetycznym. I Komisja Europejska, i Ministerstwo Energii doskonale zdają sobie z tego sprawę.

baner 20 stopien zasilania

 

Rynek mocy pomoże przetrwać polskim elektrowniom węglowym, ale nie uratuje polskiego górnictwa i nie zapewni długiego zachowania roli węgla w miksie energetycznym. I Komisja Europejska, i Ministerstwo Energii doskonale zdają sobie z tego sprawę.

baner%2020%20stopien%20zasilaniaAwantura o sądownictwo nie pozwoliła na pierwsze czytanie ustawy o rynku mocy w Sejmie, więc na debatę musimy poczekać do września. Cały czas trwają jednak rozmowy z Komisją Europejską w ramach grupy roboczej. Według informacji portalu WysokieNapiecie.pl niedawno był tam omawiany dokument przedstawiony przez Brukselę w lipcu. Jest to obszerna analiza skutków wprowadzenia pakietu zimowego wykonana przez zespół energetycznych „modelarzy” pod przewodem prof. Pantelisa Kaprosa, współtwórcy używanego przez Komisję Europejską modelu rynku energii (zwanego PRIMES).

Raport zespołu Kaprosa jest o tyle interesujący, że uwzględnia również skutki ewentualnego wprowadzenia „zasady 550 gramów”. Przypomnijmy, że Komisja Europejska zaproponowała aby rynek mocy ( i inne metody wsparcia elektrowni) nie były możliwe dla siłowni emitujących więcej niż 550 gram CO2 na 1 KWh, co w praktyce wyklucza elektrownie węglowe. Takie reguły obowiązywałyby od 2020 r. ale z możliwością wprowadzenia okresu przejściowego.

„Zasada 550 gramów” została najmocniej oprotestowana przez Polskę. Warszawa posłała swój projekt ustawy o rynku mocy do Brukseli w ramach prenotyfikacji, ale wciąż nie wiadomo czy dzięki ustawie elektrowniom węglowym uda się uciec spod topora przed 2020 r. bo negocjacje mogą potrwać jeszcze długo.
Polski rząd zażądał od Komisji przedstawienia oceny skutków wprowadzenia zasady 550 gram (tzw. impact assessment). Propozycje te zostały wrzucone do pakietu zimowego w ostatniej chwili więc nie ma ich szczegółowego uzasadnienia.

Pewną analizę wykonał dopiero zespół Kaprosa. Jego opracowanie dotyczy zresztą większej części pakietu, ale znalazł się też fragment poświęcony 550 gramom. a KE opublikowała je w lipcu.  
Według Kaprosa ograniczenie wsparcia elektrowni emitujących więcej niż 550 gramów na KWh będzie dotyczyć czterech krajów: Polski, Rumunii, Grecji i Estonii, przy czym w tej ostatniej nie chodzi o węgiel, ale o  łupki bitumiczne. Pozostałe państwa UE planują raczej zwijać niż rozwijać energetykę węglową.

Cztery wyżej wymienione kraje mogą realizować scenariusz zwany przez Kaprosa   „Domestic fuel support” czyli wspieranie wykorzystania paliw krajowych.
Uzasadnienie dla rynku mocy jest następujące- ma zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne. Elektrownie węglowe, które wskutek niskich cen prądu nie zarabiają na siebie, ale są potrzebne w systemie, zwłaszcza w godzinach szczytu,  dostaną dopłaty za udostępnianie mocy. Ale jeśli polscy politycy liczą, że rynek mocy pomoże również uratować górnictwo, które dzięki temu sprzeda więcej węgla, to czeka ich zawód.  

Otóż rynek mocy w obecnej wersji nie gwarantuje, że elektrownie będą chodzić określoną liczbę godzin w roku. A tylko wtedy spalą określoną (większą) ilość węgla. Zdaniem zespołu prof.  Kaprosa taką gwarancję dają jedynie kontrakty różnicowe dla elektrowni węglowych oraz ustawowe zapewnienie, że węglówki będą chodzić 6 tys. godzin w roku. W innym przypadku po prostu elektrownie będą dostawać swoje dopłaty z rynku mocy, ale będą produkować  coraz mniej energii przez większą część roku, bo ich miejsce zajmą źródła odnawialne. Będą one tańsze, bo po 2020 r. wzrosną ceny CO2 emitowanego przez węglówki.

Cała część raportu prof. Kaprosa poświęcona skutkom wprowadzenia „zasady 550 gramów” ma więc ograniczoną przydatność, bo autorzy opierają się nie na rzeczywistych planach czterech wybranych krajów, zwłaszcza Polski, ale na tym co te kraje powinny zrobić, żeby  zapewnić większe zużycie krajowego paliwa. Innymi słowy, opisali nie stan faktyczny, ale to co oni by zrobili, chcąc rzeczywiście uratować „swoje” górnictwo.  

Z naszych rozmów z przedstawicielami resortu energii wynika, że problem przedstawiony  przez Kaprosa jest im świetnie znany i zdają sobie sprawę, że rynek mocy nie będzie miał w perspektywie 2030 r. większego wpływu na sytuację polskiego górnictwa, jeśli tylko ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosną, a koszty OZE będą wciąż spadać.  Jedynym sposobem na wymuszenie większej liczby godzin pracy elektrowni węglowych będzie wtedy administracyjne blokowanie rozwoju OZE, co może być jednak trudne.   Jeśli ktokolwiek w rządzie wierzy w to, że rynek mocy zapewni świetlaną przyszłość dla polskiego węgla, to znaczy, że żyje w świecie złudzeń.

Z drugiej strony zupełnie niesłuszne jest przedstawianie rynku mocy jako haraczu na utrzymanie polskiego górnictwa, swoistego „podatku węglowego” jaki istniał w latach 70. w Niemczech. Gdyby polski rząd rzeczywiście miał takie plany, to zrobiłby to czego oczekuje od niego  zespół prof. Kaprosa – ustawowo wymusił, że elektrownie węglowe mają pracować 6 tys. godzin i zaoferował im stałą cenę za energię. Ale to już niemożliwe, także dlatego, że na takie rozwiązanie nie zgodzi się Bruksela.

Ćwiczenie intelektualne wykonane przez prof. Kaprosa okazało się więc choć trochę pożyteczne, ale prawdziwej oceny skutków wprowadzenia „zasady 550 gram” w kontekście wprowadzenia konkretnych planów rynku mocy w Polsce i innych krajach to nie zastąpi.

Rynek energii rozwija:

Obchodzony 14 sierpnia Dzień Energetyka tym razem okazał się dla branży ekstremalny. Brygadom energetycznym upłynął nie pod znakiem świętowania, a usuwania skutków katastrofalnych nawałnic i przywracania dostaw energii. Awarie dotknęły w sumie około 450 tys. odbiorców prądu. Dzięki wielkiej operacji logistycznej przywrócono zasilanie większości z nich, ale prace nadal trwają.

siec naprawa
Rynek energii rozwija:

Od telefonu komórkowego, po samochód elektryczny – wszędzie możemy znaleźć baterie litowo-jonowe. Nie są wolne od wad, więc trwają poszukiwania realnych alternatyw. Słychać np. o bateriach alkalicznych ze stałym elektrolitem, czy o nowym stopie aluminium, który może się stać źródłem wodoru dla ogniw paliwowych.

tech magazyn
Technologie wspiera:

Justyna Piszczatowska odpowiada na pytanie dlaczego Polska nie jest w stanie sama zbudować elektrowni atomowej.

10.08.17 Energa zaliczyła największy spadek cen akcji w ciągu dnia. To efekt artykułu o możliwym wecie prezydenta do ustawy o OZE.