W poniedziałek odbyły się pierwsze przesłuchania projektantów polskiego samochodu elektrycznego. Pierwsze koncepcje już odpadły. We wtorek wieczorem jury wyłoni 10 finalistów, a we wrześniu, prawdopodobnie na gali transmitowanej na żywo, wspólnie z widzami wybierze zwycięzców. I co dalej z budową narodowego samochodu elektrycznego?
Po „dziecięcych rysunkach” i „elektrycznych walcach” w konkursie nie ma już na szczęście śladu. Spośród 66 nadesłanych pomysłów na wygląd samochodu pozostało 15. W zdecydowanej większości to profesjonalne wizualizacje.
Ich autorzy spotykają się właśnie z członkami jury i w dziesięciominutowych prezentacjach starają się przekonać ich do swoich koncepcji. Z nieoficjalnych informacji portalu WysokieNapiecie.pl wynika, że pierwszego dnia już trzy z nich najprawdopodobniej pożegnały się z konkursem. We wtorek jury spotyka się z drugą grupą projektantów i do wieczora wyłoni finałową dziesiątkę.
– Autorzy tych dziesięciu najlepszych prac będą mieć teraz czas na wprowadzenie sugerowanych przez jury poprawek. Spośród finałowej dziesiątki 12 września wybranych zostanie pięciu zwycięzców – mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Piotr Zaremba, szef projektu ElectroMobility Poland (EMP) powołanego przez cztery państwowe koncerny energetyczne: PGE, Tauron, Eneę i Energę.
Jak mają zostać wybrani zwycięzcy? Tego EMP nie chce jeszcze ujawnić. Nic dziwnego, bo rząd postawił spółkę w trudnej sytuacji – zgodnie z deklaracjami polityków zdecydować mają obywatele w głosowaniu. Według naszych informacji warunek swoistych igrzysk dla ludu spółka prawdopodobnie zrealizuje za pomocą gali transmitowanej na żywo, podczas której jury będzie wybierać finalistów we współpracy z widzami głosującymi np. za pomocą sms-ów.
Jednocześnie z wyborem zwycięskich wizualizacji EMP chce we wrześniu ogłosić drugi etap projektu – wyboru producentów. – Następny etap to przejście od wizualizacji do koncepcji. Traktujemy wizualizacje jako punkt wyjścia. To one wyznaczają nam główne linie stylistyczne, ale teraz przechodzimy do odpowiadania sobie na pytanie do jakiego klienta ten samochód ma być kierowany, jakie będzie miał przewagi funkcjonalne czy jaka będzie jego docelowa cena. Czyli musimy dodefiniować produkt z punktu widzenia rynkowego – mówi Zaremba.
W kolejnym etapie designerzy i potencjalni producenci mieliby dobrać sobie do zespołów osoby i firmy z kolejnymi kompetencjami, przeprowadzić badania rynkowe i przedstawić biznesplan. – Najlepszych, z najbardziej dojrzałymi koncepcjami, będziemy wspierać w budowie prototypów i krótkich serii. Stopniowo będziemy zawężać listę podmiotów, które wspieramy, bo na końcu chcemy wyłonić tego jednego czempiona, którego wesprzemy w produkcji – tłumaczy Piotr Zaremba.
Z nieoficjalnych informacji WysokieNapiecie.pl wynika, że EMP rozważa jeszcze poszerzenie finałowej piątki także o bardziej zawansowane projekty budowy polskich samochodów elektrycznych. Jednym z beneficjentów takiego rozwiązania mógłby być na przykład – rozwijany od trzech lat – projekt Bosmal 500 E, budowany na podstawie Fiata 500 z fabryki w Tychach, ale z wykorzystaniem polskiego napędu elektrycznego. To niewielkie auto z baterią o pojemności 14 kWh ma osiągać przynajmniej 100 km na jednym ładowaniu i kosztować ok. 100 tys. zł.
Zgodnie z zapowiedziami EMP prototypy polskich aut elektrycznych mają powstać już w przyszłym roku. Z kolei krótkie serie dopuszczone do ruchu mają się pojawić na polskich drogach już w 2019 roku.
Koszt realizacji projektu jest szacowany przez ekspertów na przynajmniej 1 mld euro. Dla porównania francuski koncern PSA przejmuje właśnie cały koncern Opel ze wszystkimi fabrykami, siecią sprzedaży i warsztatów za 2,2 mld euro, to z kolei niewiele więcej, niż pochłonie budowa nowej elektrowni węglowej w Ostrołęce – szacowana na 1,5 mld euro.