Spis treści
W naszym kraju działa około trzystu biogazowni, z czego niespełna sto to instalacje rolnicze, a reszta – przy składowiskach odpadów i przy oczyszczalniach ścieków. W ciągu kilku lat przybyło zaledwie kilka megawatów mocy w biogazie. Zapowiedź zbudowania przez Modus Group pięciu biogazowni rolniczych wydaje się dużą inwestycją. Litewska grupa energetyczna chce na to przeznaczyć ponad 100 mln zł (25 mln euro).
Modus jest już obecny w energetyce słonecznej. W połowie tego roku grupie dało się sprzedać w Polsce pakiet 49 farm PV, które wygrały aukcje OZE. Teraz firma aktywnie poszukuje rozpoczętych lub gotowych projektów biogazowych – wynika z informacji rynkowych. Jak w komunikacie przyznał Modus, „polski sektor biogazu jest niezwykle atrakcyjny, również dlatego, że nie ma tu jeszcze zbyt wielu silnych graczy”.
Zgazować odpady!
Po zrealizowaniu planów Modus dołączyłby do największych na rynku biogazu. Polska Grupa Biogazowa, która określa się jako lider produkcji biogazu w Polsce, ma teraz 7 biogazowni. Liczba ta ma znacznie wzrosnąć, ponieważ w ubiegłorocznej aukcji OZE PGB złożyło kilkanaście zwycięskich ofert.
Znanym przykładem wykorzystania biogazu jest producent mięsa GoodValley (jego częścią jest dawny Poldanor). Ta duńska grupa od sześciu lat prowadzi w Polsce produkcję neutralną pod względem emisji CO2, właśnie dzięki wykorzystaniu własnej bioenergii. W Polsce ma 8 biogazowni.
Zainteresowanie biogazem rośnie z kilku powodów. Jednym z nich są wprowadzone rozwiązania wsparcia OZE i kogeneracji. W ubiegłorocznych aukcjach wybrano do wsparcia 32 nowe biogazownie. W tym miesiącu gotowa będzie jedna z nich, którą w miejscowości Michałów-Kolonia na Lubelszczyźnie zbudowała firma Budmat.
Czytaj także: Biometan pomoże zazielenić gaz
Kolejnym powodem inwestycji są wysokie ceny energii oraz konieczność zagospodarowania odpadów w rolnictwie i przemyśle spożywczym. Stabilne źródła OZE są też poszukiwane przez spółki handlujące energią.
Branża musi uwierzyć
Biogazownie mogą korzystać ze stałych cen energii na zasadzie gwarantowanych wysokich taryf FiT (źródła do 0,5 MW) lub FiP – źródła większe.
– System wsparcia FiT i FiP jest dla biogazowni korzystny, bo pozwala wejść do niego instalacjom w każdej chwili bez czekania do terminu aukcji. Po ostatnich zmianach w ustawie o OZE z FiP będą mogły korzystać biogazownie do 2,5 MW, oczywiście po uzyskaniu notyfikacji, na którą wszyscy czekamy. Natomiast w aukcjach OZE powinny nastąpić zmiany, szczególnie dotyczące odcinania 20 procent projektów, jak również wprowadzenia osobnych koszyków aukcyjnych dla biogazowni pracujących w nisko i wysokosprawnej kogeneracji – ocenia Sylwia Koch-Kopyszko, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego (UPEBI).
Zdaniem Koch-Kopyszko, wyzwaniem jest zachęcenie rolników i przetwórców spożywczych do budowy instalacji biogazowych. – To właśnie tej grupie szczególnie duże korzyści przyniosłoby zagospodarowanie bioodpadów i energii. Branża rolna musi uwierzyć w stabilność regulacji, a banki dać zielone światło na kredytowanie inwestycji. Na rynku zachodzą duże zmiany. Branża rolno-spożywcza obawia się kolejnych podwyżek prądu oraz wzrostu opłat za odbiór bioodpadów, jak również ma coraz większą świadomość wymagań związanych z liczeniem śladu węglowego. To mogą być czynniki decydujące o zwiększeniu dynamiki rozwoju rynku – uważa prezes UPEBI.
Banki kręcą nosem
Prawdziwym wyzwaniem w rozwoju inwestycji w biogazownie jest zapewnienie finansowania. – Banki nadal niechętnie podchodzą do inwestycji w OZE. Łatwiej można zapewnić finansowanie projektów współfinansowanych z funduszy unijnych – może jeszcze kilka biogazowni rolniczych zostać zrealizowane ze środków dostępnych z ostatniego okresu programowania To zdecydowanie mało. Z Polsce mamy zaledwie około 300 biogazowni wszystkich rodzajów, co stanowi liczbę około dwa razy mniej niż na przykład w Czechach. Nasz potencjał do rozwoju jest zdecydowanie większy – mówi Michał Ćwil, dyrektor ds. biogazowni Gobarto.
Jego zdaniem przede wszystkim należy odbudować zaufanie inwestorów i sektora bankowego do inwestowania w energetykę wykorzystującą odnawialne źródła. – Od trzech lat mamy zastój w branży, co wynika między innymi z częstych zmian prawa, zwłaszcza w zakresie systemów wspierania. Ten rynek potrzebuje stabilizacji. Uchwalony system wsparcia FiT i FiP oraz dopłaty z aukcji OZE daje perspektywy na stabilne i opłacalne działania. Istnieje jednak bariera finansowania. Ubiegając się o finansowanie trzeba mieć wkład własny na poziomie około 35 proc. Przy koszcie 1 MW biogazowni rzędu 15-20 mln zł zapewnienie wkładu własnego stanowi dla indywidualnego inwestora duży wydatek. Tymczasem przetwórcy branży rolno-spożywczej i niezależni inwestorzy OZE są gotowi do realizacji inwestycji – przekonuje Ćwil.
W niektórych gminach problemem jest też niechęć mieszkańców, którym biogazownie kojarzą się z uciążliwym fetorem. Tak jest m.in. w Tomaszowie Lubelskim, gdzie instalację chciała wybudować holenderska spółka SVZ. Po protestach w 2017 r. zdecydowała się zmniejszyć moc biogazowni do 500 kW.
Biometan majaczy na horyzoncie
Od lat branża biogazowa zabiega o to, by biometan był promowany i wykorzystywany w sieci gazowej. Prace nad przepisami są już mocno zaawansowane. Jak szacował trzy lata temu minister energii Krzysztof Tchórzewski, ilość biogazu po oczyszczeniu mogłaby pokryć około 10 proc. zapotrzebowania kraju na gaz lub w całości zaspokoić potrzeby odbiorców z terenów wiejskich. Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Nadal są to tylko rozważania. Projekty się pojawiają, lecz brakuje odpowiednich przepisów.
– Polska ma problem z realizacją unijnego celu OZE. Teraz potrzebne są źródła elektroenergetyczne oparte o stabilne wytwarzanie, a takie zapewniają biogazownie, zwłaszcza przy rosnącej liczbie instalacji fotowoltaicznych. Alternatywna produkcja biometanu ma oczywiście sens, ale dopiero sukcesywnie, po dostatecznym rozwoju biogazowni wyposażonych w jednostki kogeneracji – uważa z kolei Michał Ćwil.
Czytaj także: Gazowe paliwo z OZE
Jak wylicza, nie ma krajowych sprawdzonych technologii pozwalających na oczyszczanie biogazu do biometanu. Co więcej, koszty operacyjne biogazowni produkujących biometan są wyższe niż w przypadku kogeneracji. – To wynika z obecnego systemu wsparcia, który należy poddać modyfikacji dając większe wsparcia dla ekwiwalentnej energii z biometanu. Czy będzie kolejna nowelizacja ustawy o OZE, która to zmieni? Potrzebna jest dobra strategia. Potem jasne założenia rozwiązań systemowych i współpraca inwestorów z instytucjami finansującymi – dodaje.
Nad koncepcją wprowadzenia biometanu do sieci pod Ministerstwa Energii pracował duży zespół ekspertów. Wypracowane propozycje zostały przedstawione w czerwcu br. Ministerstwu. – Liczymy na to, że ostateczne przepisy zostaną wprowadzone w najbliższej nowelizacji ustawy o OZE – mówi Sylwia Koch-Kopyszko.
Impulsem do rozwoju rynku biometanu będzie prawdopodobnie branża paliwowa. Lotos i Orlen planują wykorzystywać biowodór produkowany z biometanu i tak rozliczać cel OZE w transporcie. Nie stanie się to od razu, ale prawdopodobnie za rok-dwa. Docelowo tak może być wykorzystywane kilkaset milionów metrów sześciennych biogazu rocznie, co wymagałoby powstania ok. 200 biogazowni produkujących biometan.
Czytaj także: URE ogłosił kolejne w tym roku aukcje