Spis treści
Opublikowany we wrześniu raport Eurobarometru to największe badanie dotyczące postrzegania polityki energetycznej Unii Europejskiej. W sondażu na reprezentatywnej próbce 27 438 obywateli ze wszystkich krajów wspólnoty zapytano, z czym przede wszystkim kojarzy im się wspólna europejska polityka energetyczna. W 18 krajach, w tym w Polsce na pierwszym miejscu znalazła się dekarbonizacja i walka ze zmianą klimatu. W ośmiu krajach wskazano przede wszystkim na obniżkę cen energii dla konsumentów. Pytani z Chorwacji wskazali na obie powyższe odpowiedzi, zaś oszczędni Czesi i Słowacy wyróżnili na pierwszym miejscu odpowiednio zmniejszenie zużycia energii i nadzór nad bezpieczeństwem energetyki jądrowej.
88 proc. Polaków zgadza się ze stwierdzeniem, że Unia powinna wymuszać odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz źródeł niskoemisyjnych. Przeciwnego zdania jest 7% naszych rodaków. Największy sprzeciw wobec dekarbonizacji jest w Rumunii (18%), a najmniejszy w Portugalii, na Malcie, w Hiszpanii i na Litwie (0-1%). Jeszcze większy odsetek rodaków wspiera zieloną enegetykę – 91% Polaków uważa, że UE powinna wspierać rozwój OZE (w tym energetykę słoneczną i wiatrową), 7% jest przeciw, co plasuje nas dokładnie w środku stawki. Najwięcej zwolenników tych źródeł energii jest w Hiszpanii i Portugalii (98% za, 2% nie ma zdania), a najmniej w Rumunii (77% za, 20% przeciw). W obu pytaniach Polacy wypadli niedaleko Duńczyków, Francuzów czy Chorwatów.
Ostatnie z pytań dotyczyło priorytetów dotyczących przyszłych priorytetów dla UE i tu po raz pierwszy pojawił się rozdźwięk pomiędzy krajami nowej i starej UE. W tych pierwszych za najważniejsze uznane zostały inwestycje w czyste źródła energii, obywatele biedniejszych państw Unii (w tym Polski) na pierwszym miejscu postawili obniżenie końcowych cen energii. W Austrii na pierwszym miejscu znalazła się ex aequo również walka ze zmianą klimatu.
Wśród respondentów ze wszystkich krajów globalne ocieplenie znalazło się na trzecim miejscu, na czwartym zaś ograniczenie zużycia energii. Badanie (wykonane metodą wywiadów bezpośrednich w maju tego roku na ponad 27 tys. respondentów) niewątpliwie pokazuje wsparcie dla tranformacji, aczkolwiek Komisja mocno ułatwiła sobie życie. Nie zapytała bowiem ankietowanych ile są gotowi za transformację zapłacić…
Potrzebę zmiany miksu energetycznego potwierdzają też krajowe sondaże. Kilka miesięcy temu zdecydowana większość Polaków wypowiedziała się za odejściem od węgla do 2030 roku („za” było m.in. 55% wyborców PiS i 91% elektoratu Wiosny i PO). W innym niedawnym sondażu zmiana klimatu została wskazana jako najważniejsze zagrożenie dla przyszłości Polski w XXI wieku.
Skutki zmiany klimatu widoczne jak smog
Dyskusja o polityce klimatycznej często schodzi w Polsce na temat smogu, który o tej porze roku zaczyna być widoczny gołym okiem. Choć politycy często łączą obie kwestie, to warto pamiętać, że nie mają ze sobą wiele wspólnego. Dziś zanieczyszczenie powietrza jest jednym z najważniejszych tematów przedwyborczych debat, a każda partia głośno mówi o swoich propozycjach na wycofanie węglowych pieców.
Zmiana klimatu trudniej przebijała się do świadomości społecznej, bo gazów cieplarnianych nie widać gołym okiem, a efekty ich działania nasilają zjawiska, które tak jak susze zdarzały się w naszym kraju również w przeszłości. Dopiero od niedawna sporządzane są „attribution studies” czyli oceny jak bardzo zmiana klimatu przyczyniła się do konkretnej fali upałów czy powodzi. Ta zmiana narracji i skupienie na „tu i teraz” przynosi efekty. W Wielkiej Brytanii i Francji ponad 60% społeczeństwa uważa, że globalne ocieplenie dotyka ich kraj już teraz. Przełomem w postrzeganiu problemu było opublikowanie rok temu specjalnego raportu IPCC dotyczącego możliwości ograniczenia ocieplenia do 1,5°C. Specjalny dokument pokazywał, że aby uniknąć wymknięcia się sytuacji spod kontroli należy obciąć emisję CO2 o 55% do 2030 roku i wyzerować ją do 2050 roku.
Susza w Polsce – problemy i rozwiązania
Polska nie jest samotną wyspą. Zmiany klimatu dotkną także i nas, czego zwiastunem były tegoroczne ekstremalne upały w czerwcu (średnia temperatura miesiąca wyższa aż o 5,4°C od normy i aż o 1,3°C od poprzedniego rekordu). Kolejna fala upałów nawiedziła kraj pod koniec sierpnia, wyborczy weekend również jest nadzwyczaj ciepły i pogodny jak na tę porę roku.
Jednocześnie coraz bardziej dają się we znaki susze – rolnicy mówią już o permanentnej suszy letniej. Bez nawadniania nie radzą sobie nie tylko porzeczki i jabłonie, ale też kukurydza a nawet młode drzewa. Elektrownie węglowe nie mogą pracować bez wody, a przy wysokich temperaturach ich moc osiągalna spada nawet o 10%. W tych warunkach najważniejsza jest rozbudowa małej retencji, czyli zatrzymywanie wody w mokradłach, sadzawkach i glebie w pobliżu pól. Ma to również znaczenie dla emisji dwutlenku węgla z gleb torfowych, które szacowane są w Polsce na kilkadziesiąt milionów ton rocznie.
Wszyscy za rozwojem OZE
Wszystkie partie polityczne proponują zwiększenie udziału odnawialnych źródeł w produkcji prądu. Najbardziej zachowawczy jest PiS, który postuluje uzyskać 27% do 2030 roku (to ponad 2 razy więcej niż obecnie). Koalicja Obywatelska chce w 2030 roku mieć 33% OZE, a najwięcej, bo aż 50% proponuje PSL-Kukiz.
Stanowisko Ludowców nie dziwi biorąc pod uwagę, że to ich elektorat najbardziej obawia się zmiany klimatu. PSL to również partia, która aktywnie wspierała rozwój energetyki prosumenckiej. W 2015 roku z inicjatywy posła Artura Bramory przegłosowano taryfy gwarantowane dla najmniejszych instalacji OZE, nie weszły one jednak w życie z powodu sprzeciwu posłów PO a następnie zmiany prawa przez nowy rząd PiS.
W polskich warunkach najbardziej konkurencyjne wśród OZE są lądowa energetyka wiatrowa, fotowoltaika i biomasa (w tym drewno, odpady rolnicze, biopaliwa i biogaz). Przestawienie produkcji prądu na zielone tory będzie oznaczało ogromne przesunięcie środków w kierunku obszarów wiejskich, gdzie ta energia będzie produkowana. Jednocześnie samo rolnictwo wymaga zmian, aby produkując bioenergię nie przyczyniało się pośrednio do emisji. W 2023 roku przewidziana jest reforma systemu EU ETS. Bardzo możliwe jest włączenie emisji gazów cieplarnianych z gleb do ogólnego rachunku, a to będzie oznaczało ograniczenie puli dla energetyki i transportu.
Polityków ma kto rozliczać
Nacisk społeczeństwa na dekarbonizację będzie rósł, bo społeczeństwo ponosi coraz większe koszty zmiany klimatu. Susza w rolnictwie już wywindowała ceny warzyw, a ekstremalne zjawiska takie jak huragan z 2017 roku powodują niespotykane wcześniej straty w lasach. Zdaniem naukowców z PAN 3/4 lasów może w ogóle nie przetrwać najbliższych 50 lat, ponieważ tworzące je gatunki (w tym sosna) nie będą mogły dłużej rosnąć w gorętszym klimacie.
Ruch społeczny na rzecz ochrony środowiska staje się w Polsce coraz silniejszy – we wrześniu protesty Młodzieżowego Strajku Klimatycznego odbyły się w kilkudziesięciu miastach m.in. w Pile, Słupsku i Lublinie. Na największe przyszło po kilka tysięcy ludzi. W Polsce działa też znany założony w Wielkiej Brytanii ruch Extinction Rebellion oraz organizacje skupiające zaniepokojonych o zmianę klimatu rolników, katolików, prawników czy pracowników akademickich.
Wybory w 2019 roku będą pierwszymi, w których polityka energetyczna została tak mocno podporządkowana klimatycznej. Polacy wcale nie różnią się wiele w swoich poglądach od mieszkańców zachodniej Europy. Trosce o koszty energii towarzyszy coraz silniejsza presja na odchodzenie od spalania węgla. Każda z wiodących partii musiała przedstawić swój plan zmiany miksu energetycznego na bardziej „zielony”. Po wyborach będziemy mieli okazję przekonać się, ile z tego zostanie wprowadzone w życie.