W dniu w którym Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone zamierzają wycofać się z porozumienia w Paryżu, zamknięto trzy elektrownie węglowe na wschodnim wybrzeżu.
Ostateczne wyjście USA z porozumienia klimatycznego w Paryżu z powodów proceduralnych może potrwać i cztery lata. Ale niewątpliwie decyzja Donalda Trumpa, potępiona przez przywódców zachodniej Europy, wywoła trudne do przewidzenia implikacje polityczne. Jedno jest pewne – choć klimat generalnie się ociepla, to klimat między USA a UE ulegnie silnemu ochłodzeniu.
Czy jednak decyzja Trumpa wywoła jakieś skutki gospodarcze? Pokażemy kilka ogólnie dostępnych liczb, które każą w to wątpić.
93 proc. węgla wydobywanego w USA służy do produkcji prądu. Od 2005 udział węgla w miksie energetycznym USA spadł z 50 do 30 proc. – Myślę, że nachodząca dekada będzie jedną z najlepszych, jakie mieliśmy – mówił w 2011 r. Steve Leer, szef firmy Arch Coal.
Wydobycie węgla w 2011 sięgało 1,2 mld ton, w 2016 to niecałe 800 mln ton. Pracę w górnictwie węgla straciło ponad 60 tys. ludzi.
Węgiel jest wypierany nie tylko przez gaz i OZE, ale także traci na znaczeniu wskutek spadku popytu na prąd w ogóle. W 2016 USA konsumowały mniej energii elektrycznej niż w 2007r. O ile początkowo był to skutek kryzysu, w 2009 zużycie prądu spadło o 4 proc. Gospodarka USA podniosła się stosunkowo szybko, ale zużycie prądu już nie. Od 2007 r. wzrost PKB wyniósł 12 proc, ale w 2016 Amerykanie zużyli mniej prądu niż 8 lat wcześniej. I ten trend trwa. W 2016 wzrost PKB to 1,6 proc. a zużycie energii spadło o 1,2 proc.
Według nieoficjalnych informacji mediów w USA szefowie kluczowych spółek węglowych zachęcali Trumpa do do pozostania w porozumieniu paryskim a jednocześnie do zwiększenie środków na czyste technologie węglowe, zwłaszcza CCS. Ale budżet badawczy Departamentu Energii został ścięty „po całości” – wydatki na badania w CCS spadną w 2018 r. ze 200 mln dol. do 31 mln. Inwestorów nie zachęca też spektakularne fiasko elektrowni w Kemper, gdzie wykorzystuje się technologię zgazowania węgla IGCC. Kosz budowy tej jednostki wzrósł z planowanych 2 do 7 mld dol, co zrujnowało jej wskaźniki finansowe.
Kolejny punkt to to styk biznesu z wizerunkiem. Coraz więcej amerykańskich korporacji chce uchodzić za „zielone”, wyznacza więc sobie wskaźniki zużycia prądu z OZE, do 100 proc. łącznie. Są wśród nich Google, Apple, Walmart, Coca-Cola, Dow Chemicals, Johnson&Johnson. Korporacje podpisują więc umowy z producentami energii z OZE. Google ma już podpisane umowy na 1861 MW, Amazon na 1100, Facebook na 240, General Motors 114. To wciąż nie jest znaczący udział, ale ciągle rosnący. Notabene interesujące będzie obserwowanie, czy międzynarodowe korporacje zaczną wyznaczać takie cele swoim spółkom- córkom w innych krajach, także w Polsce.
W otoczeniu Donalda Trumpa nie brakuje ludzi, którzy świetnie zdają sobie sprawę, że pewnych trendów nie da się odwrócić. Należy do nich m.in. jego główny doradca ekonomiczny Gary Cohn, który stwierdził, że przyszłość amerykańskiej energetyki to gaz, wiatr i słońce.
Kluczowy wpływ na Trumpa w podjęciu decyzji o wypowiedzenie umowy klimatycznej z Paryża przypisuje się współtwórcy tzw. alternatywnej prawicy, Stephenowi Bannonowi, byłemu szefowi prawicowego portalu Breitbart.com, a obecnie głównemu strategowi Białego Domu.
Jednak choć amerykańska prawica często nie wierzy w ocieplenie klimatu, ale to nie przeszkadza bynajmniej niektórym jej przedstawicielom patrzeć trzeźwo, na to co się dzieje. Obecny naczelny Breitbart.com Alex Marlow stwierdził w marcu tego roku. – Wspieranie OZE jest bardziej wydajne, lepsze dla rynku, lepsze dla środowiska. Wcale nie dlatego, że mamy być tak zafiksowani na zmianach klimatu.